Aborcja to jeden z tych
tematów, na które ludzie zawsze mają zdanie. Zwolennicy mówią o prawie kobiety
do decydowania, czy chce mieć dziecko, przeciwnicy o prawie do życia. W Polsce
aborcja jest prawnie zakazana, są jednak od tej zasady trzy wyjątki. Pisząc w
skrócie, kobieta może usunąć ciążę, jeśli powstała ona w wyniku gwałtu, jeśli
płód stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki lub jeśli badania wykażą
duże prawdopodobieństwo nieuleczalnej choroby płodu. Co jednak z tymi
kobietami, których nie stać na wychowanie dziecka lub które boją się porodu,
czy zwyczajnie nie nadają się na matki? Polskie prawo zakazuje aborcji w takich
przypadkach, z pewnością jednak zdesperowane ciężarne znajdą sposób, by sobie
poradzić… Tytułowa bohaterka filmu Mike’a Leigha jest właśnie jedną z tych
osób, które pomagają kobietom pozbyć się kłopotliwego problemu...
O Verze Drake rodzina i
przyjaciele mówią, że to „kobieta o złotym sercu”, nie wiedzą jednak, że ta
miła i zawsze uśmiechnięta kobieta skrywa ogromny sekret… Starając się pomóc
młodym dziewczętom, Vera zjawia się u nich po kryjomu ze swoim sprzętem,
przeprowadza szybki zabieg i znika, mówiąc: „jutro
lub pojutrze zaczną się bóle, idź wtedy do toalety i dziecka już nie będzie”.
Wszystko przebiega sprawnie i po cichu, do czasu, aż jedna z pacjentek trafia
do szpitala…
W jednej ze scen Vera Drake rozmawia ze
znajomą o mężatce, która zdradziwszy małżonka, zaszła w ciążę. Bohaterka
popijając herbatę, mówi: „trzeba pomóc”. No właśnie. Vera nigdy nie
wzięła pieniędzy za swoje „usługi”. Jedyne, co miała na względzie to dobro
bezradnych , pozostawionych samym sobie dziewcząt. Vera jest niczym anioł stróż
i obrońca uciśnionych, mało tego, nie ma wyrzutów sumienia, bo doskonale wie,
że to, co robi, jest potrzebne.
Prawo to tylko zbiór suchych reguł, które są
bardziej lub mniej użyteczne dla społeczeństwa. I tak ustawodawca chroniąc
dziecko, zapomina o matce, która może nie być na nie gotowa/nie chcieć go.
Powiecie, że przecież można oddać niemowlę do adopcji/domu dziecka. Owszem
można. Ale spójrzmy na ten problem z drugiej strony. Przenosząc się na chwilę z
Londynu w latach 50. do Polski w XXI wieku, zastanówmy się, czy kobieta, która
oddaje dziecko po porodzie, nie zostanie, aby skrytykowana przez społeczność?
Nie ma większego problemu w dużym mieście, ale co z mieszkankami wsi i
miasteczek, gdzie wszyscy się znają i, co tu dużo mówić, wszystko o sobie
wiedzą? Jak taka X po tak „haniebnym” czynie może normalnie funkcjonować w lokalnym
społeczeństwie? Przecież stare plotkary zjedzą ją żywcem! Inna kwestia: czyż
kobieta nie powinna mieć prawda zdecydować, czy w ogóle chce przejść przez
poród? Ja mówię, że nie chcę. Sztywna ustawa nie powinna mieć mocy mi zabronić
uczynienia z moim ciałem i życiem tego, co chcę.
„Vera Drake” to bardzo naturalna i
realistyczna opowieść o życiu i cierpieniu. Atmosfera filmu jest
przytłaczająca, a zdjęcia utrzymane w ciemnej tonacji. W ten mroczny klimat
znakomicie wpisała się odtwórczyni głównej roli – Imelda Stauton, która
stworzyła postać wielowymiarową, owładniętą skomplikowanymi emocjami, a
jednocześni prostoduszną i miłą. Najbardziej zapadła mi w pamięć scena, w
której Vera świętuje z rodziną, a do jej domu przychodzi policja. Jedna mina
wystarczyła Imeldzie Stauton, by oddać całą gamę uczuć, szargających bohaterką.
Aktorka za tę rolę była zresztą nominowana do Oscara i Złotego Globu.
Do filmu podeszłam bardzo emocjonalnie i
starałam się przekazać Wam moje odczucia w powyższym tekście. Nie wiem, czy mi
to wyszło, ale film bez wątpienia jest godny uwagi, nawet jeśli na kwestie
aborcji macie inne poglądy niż autorka niniejszego posta.
Ocena: 8/10.
Muszę zobaczyć!
OdpowiedzUsuńAborcja to temat bardzo kontrowersyjny i ciężko jednoznacznie się do niego ustosunkować. Jestem ciekawa, jak w filmie Mike’a Leigha ten aspekt został przedstawiony, dlatego będę miała na względzie „Vera Drake”.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie bardzo do obejrzenia tego filmu ale sam temat aborcji to niestety nie jest sprawa, do której potrafię ustosunkować się jasno tak/nie. Prawo prawem, w wielu miejscach masz rację ale w kilku bym się nie zgodziła. Tak czy inaczej film chętnie obejrzę!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, w których i jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Szkoda, że nie napisałaś.
UsuńAleś dziś kontrowersyjnie pojechała. To film oparty na faktach?
OdpowiedzUsuńZ tego, co mi wiadomo, nie.
UsuńOoooch, mocne kino! Moje nastawienie do aborcji zmieniało się kilkakrotnie w ciągu życia (nie żeby było to poparte własnym doświadczeniem, raczej przemyśleniami) i chętnie obejrzałabym ten film, ciekawa jestem, jak ja go odbiorę. I znowu wszystko dzięki tobie:)
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość:)
UsuńRzeczywiście zapowiada się mocny film... Aborcja to temat często poruszany ostatnimi czasy. Obejrzę ten film (jeżeli znajdę oczywiście czas) by zobaczyć jak to wszytko wygląda.
OdpowiedzUsuńMyśl o zabijaniu dziecka jest dla mnie okropna, więc nie wiem jak to zniosę.
No tak, wszystko przez ustawę antyaborcyjną, która całe szczęście nie weszła w życie. Nie wyobrażam sobie nie móc decydować o tym, czy chcę urodzić chore dziecko.
UsuńOjej, czuję, że ten film należy do gatunku tych "mocnych". Chociaż sama jestem zagorzałą przeciwniczką aborcji, z chęcią obejrzę ten film. Jestem ciekawa jak odbiorę to, co "Vera Drake" ma przekazać widzom.
OdpowiedzUsuńZapraszam: im-bookworm.blogspot.com
Nie bardzo mam ostatnio czas na filmy, a Ty znów kusisz kompletnie mi nie znanym tytułem.
OdpowiedzUsuńPodchodzę do tego tematu bardzo emocjonalnie, więc nie wiem, czy będę w stanie obejrzeć ten film. Jednakże jestem go dość ciekawa, gdyż przedstawia stanowisko znacznie różniące się od mojego.
OdpowiedzUsuńJeśli kogoś interesuje tematyka aborcji, to polecam film "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni", gdzie przedstawiony jest problem nielegalnych zabiegów dokonywanych w komunistycznej Rumunii.
Pozdrawiam!
Miałam obejrzeć ten film, ale w końcu zapomniałam. Dobrze więc, że o nim wspominasz:)
UsuńNie znam tego tytułu, ale film wywiera na pewno mocne wrażenia.
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi apetytu
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, chociaż przyznam, że nie słyszałam o tym filmie.
OdpowiedzUsuńP.S. Zaczęłam oglądać Masters of Sex, ale zaczęłam z mamą :P I nie do końca jej się podobało. Osobiście wolę obecnie "American Horror Story Coven" ale to też czasem obejrzę :) Z ciekawości, co będzie dalej.
Ojej:) Z mamą bym tego nie obejrzała nigdy!
UsuńTemat rzeczywiście dosyć kontrowersyjny, szczególnie w Polsce, gdzie zdania są skrajnie podzielone, a prawo i tak staje tylko po jednej stronie. Ja, tak jak i Ty, obieram jednak tę drugą postawę, a film bardzo chętnie obejrzę.
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń