Miała być wiosna, 20
stopni i słońce, a tymczasem zima nadal dogorywa. O nie! Marzec zdecydowanie
nie spełnił moich oczekiwań, więc kwietnia wypatrywałam z utęsknieniem, bo a
nuż lada dzień wiosna się zjawi?
Niewielu z Was wie, że
od niemalże tygodnia żyję na tym świecie już ćwierć wieku, co nie napawa mnie
optymizmem, bo jak to mówią: po 25-tce do
30-stki już z górki. I coś chyba w tym jest, bo przeważnie w tym wieku zaczyna
się na stałe pracować, no a jak się pracuję to czas leci tak, że jednego dnia
wita się Nowy Rok, a następnego święci jajka… Ta rutyna mnie zabija i m.in.
dlatego czekam na ocieplenie, bo może będzie mi się chciało gdzieś wyjść, coś
ze sobą zrobić, a nie tylko po pracy do domu, i czytanie, oglądanie, spanie…
No to teraz będzie
pozytywnie, bo urodziny wiążą się z prezentami, a tych w tym roku nie zabrakło.
Jako, że wszystkie wybrałam sobie sama, to jestem bardzo zadowolona i tak w ostatnim
czasie stałam się posiadaczką dwóch ślicznych sukienek, obłędnie czerwonych
butów i stylowej dżinsowej kamizelki, a także nowego aparatu fotograficznego.
Miały być jeszcze książki, tradycyjnie, jak co roku, ale stwierdziłam, że
przecież mogę je wypożyczyć z biblioteki, a odświeżenie stylu na wiosnę jest mi
o wiele bardziej potrzebne. No to do pełni szczęścia potrzebuję jeszcze torebki:)
Po tych krótkich
marcowych wspominkach pora na sierotki:
książkowe:
