Właśnie
wystartował 2. sezon „Suits” (polski tytuł „W garniturach”) i pomimo tego, że
serial cieszy się dużą popularnością na całym świecie, to jestem przekonana, że
w Polsce jest jeszcze dość mało znany. W związku z tym postanowiłam zachęcić
moich czytelników i podglądaczy do obejrzenia przynajmniej pilotowego odcinka i
zadecydowania, czy jest to serial dla Was.
Mike
Ross jest nieodkrytym geniuszem: natychmiast zapamiętuje wszystko, co
przeczyta. Zapewne mógłby z wyróżnieniem skończyć Harvard, gdyby tylko
zechciał, ale, że obraca się w niezbyt ciekawym towarzystwie (jego najlepszym
przyjacielem jest diler), to nie za bardzo mu się chce. Zamiast zadbać o swoją
przyszłość, zarabia rozwiązując egzaminy wstępne za innych. Pewnego dnia,
wskutek pomyłki, Mike trafia na rozmowę kwalifikacyjną do jednej z najlepszych
kancelarii w Nowym Jorku. Jego błyskotliwość i fotograficzna pamięć wywierają
duże wrażenie na Harvey’m Specterze, prawdziwym asie wśród prawników. Specter,
nie bacząc na to, że Ross nie ma prawniczego wykształcenia, zatrudnia go w
Pearson Hardman jako swojego współpracownika. Obaj panowie mogą wiele stracić,
jeśli prawda wyjdzie na jaw.
Po krótkim wprowadzeniu, przyszła pora, by napisać,
dlaczego warto oglądać „Suits”:
1. Para
głównych bohaterów – Mike i Harvey są nie tylko obrzydliwie przystojni
(zwłaszcza ten drugi sprawia, że moje serce bije szybciej), ale też piekielnie
inteligentni i błyskotliwi. Ich dialogi to majstersztyk – widz słucha ich z
podziwem, śmiejąc się od czasu do czasu i żałując, że nie może w nich
uczestniczyć. Harvey jest cyniczny i bezwzględny, natomiast Mike, który
dopiero wkracza w świat korporacji, ma szczytne ideały i stara się zawsze pomóc
klientom, a nie tylko rozwiązać ich sprawy. Żeby jednak zrozumieć, dlaczego
Mike i Harvey wypadają razem tak świetnie, trzeba ich zobaczyć razem i
posłuchać ich wymiany zdań.
2. Ciekawe
prawnicze sprawy – w każdym odcinku rozwiązywana jest jedna sprawa.
Serial, co prawda, jest proceduralem, ale fabuła jest tak ciekawa, że się tego
nie zauważa.
3. Znakomita
obsada – Gabriel Macht, Patrick J. Adams, Rick Hoffman, Gina Torres – tych
państwa wielbicielom seriali nie trzeba przedstawiać. Chociaż w „Suits”
pierwsze skrzypce grają Macht i Adams, to równie ważne są postaci drugoplanowe.
Osobiście uwielbiam Louisa Litta, który za wszelką cenę chce się pozbyć
Harvey’a i zająć jego miejsce w firmie. Grający tę postać Rick Hoffman kradnie
dla siebie każdą scenę w jakiej się pojawia. Uwielbiam oglądać jego i Gabriela
Machta razem, panowie dają taki popis aktorskich umiejętności, że są to
najlepsze sceny w serialu w ogóle.
4. Tło – pisząc
tło mam na myśli wszystko, co dzieje się poza rozwiązywaniem case’ów, a dzieje
się naprawdę sporo. Serial skupia się
na ukazaniu relacji pomiędzy przełożonymi i pracownikami, konkurencją o
przychylność szefowej Jessici Pearson, trudnej przyjaźni Mike’a i Trevora, a
także na miłości.
Myślę,
że wielbicieli seriali prawniczych do „Suits” nie muszę przekonywać. Włączcie
jeden odcinek, a nie oderwiecie się już. Pozostali także znajdą coś dla siebie:
produkcja przynosi tak dużą różnorodność wątków i postaci, że spodoba się
każdemu. Zachęcam do wkroczenia w świat kancelarii Pearson Hardman i poznanie
Mike’a i Harvey’a.
PS Wczoraj uzyskałam tytuł magistra :)
PS2 Jutro wyjeżdżam na wakacje, powinnam wrócić 9
lipca - mam nadzieję, że wszystko pójdzie planowo.
Uuuwielbiam ten serial - jestem w połowie pierwszego sezonu :) Mam manię na tego typu produkcje więc i tej nie mogłam ominąć. Trochę mnie irytuje tylko to "tło", a w nim mały trójkąt miłosny, co do którego mam nadzieję, że nie będzie się długo ciągnął! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję magistra!:)
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć po ten serial, bo jeszcze nie miałam okazji a słyszę o nim same dobre rzeczy a poza tym uwielbiam prawnicze:)
Gratuluję magisterki.:)
OdpowiedzUsuńA serial faktycznie świetny. Pierwszy sezony jest u nas emitowany na Canal+.
Gratuluję tytułu magistra :). Co do serialu, to zabawne, że o nim mówisz, bo ostatnio zdecydowałam się go obejrzeć z powodu braku laku ;). I tak jak pierwszy odcinek wypadł świetnie i zachęcił mnie do oglądania całości, to drugi jest tak nudny, że osiągnął odwrotny skutek i do serialu już nie wróciła. A odcinek drugi pomimo że oglądany w dziesięciominutowych "odcinkach" jeszcze jest nie skończony. Nic nie dorówna White Collar zarówno pod względem fabuły, jak i geniuszu i charakterów postaci. A także "przystojności" głównego bohatera ;).
OdpowiedzUsuńW takim razie muszę obejrzeć "White Collar" ;)
UsuńMoże jeszcze przekonasz się do "Suits".
Ja bym powiedziała tak: dlaczego warto oglądać SUITS? : HARVEYyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy!! Żart. Ale zgadzam się z Tobą, że jest świetny, plus serial, to obecnie moja ulubiona produkcja ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSeriale chyba nie są dla mnie.
OdpowiedzUsuńGratuluję tytuły magistra i życzę przyjemnych wakacji! :)
Pamiętam, że kiedyś byłam wielką fanką serialu Ally McBeal, ale dawno nie oglądałam żadnego odcinku :) Z chęcią zapoznałabym się z czymś w podobnej tematyce :)
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie nowego serialu :) Aktualnie oglądam Sherlocka i Tudorów, ale Twój wpis zachęca mnie, by w przyszłości zapoznać się także z panami w garniturach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dołączam oczywiście do gratulacji magisterkowych! :)
to ja już zapisuję na swojej liście :) no i gratulacje :)
OdpowiedzUsuńSerialu nie oglądałam, ale obiło mi się o uszy. Widząc plakat promocyjny kojarzy mi się Neil Patrick Harris w roli Barneya Stinsona w "Jak poznałem waszą matkę", który nawet śpi w garniturze.;)
OdpowiedzUsuńGratuluję, pani magister.;) Pochwal się, co studiowałaś?
Brzmi ciekawie, ale ja ostatnio zostałam wciągnięta przez anime i nie mam czasu na seriale:D
OdpowiedzUsuńSerial jest świetny. Podpisuję się w 100% pod tekstem. Najbardziej podoba mi się w nim to, że wszystko jest takie wyważone. Wątki nie są prowadzone na siłę i fajnie zazębiają się ze sobą. Drugi sezon jeszcze lepszy od pierwszego, a dopiero się rozkręca:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten serial, ale 3 sezon mnie rozczarowuje...
OdpowiedzUsuńOj, mnie też:( Beznadziejnie długo się ciągnie wątek Avy Hassington i gdy już myślałam, że to koniec, ona znowu wkroczyła na scenę:/
Usuń