Pamiętacie
„Pełną chatę”, ten cudowny, ciepły serial z przełomu lat 80 i 90., w którym debiutowały
siostry Olsen? Jeśli tak, to na pewno chętnie powspominacie ze mną losy rodziny
Tannerów, a jeśli nie, może przekonam Was, że warto poświęcić chwilę i obejrzeć
tę produkcję.
Jako urodzona
pod koniec lat 80., swoje dzieciństwo przeżywałam w 90., a te były jedyne w
swoim rodzaju! Wtedy powstało wiele kultowych seriali, do których z pewnością
zaliczyć można „Przyjaciół”, „Słoneczny Patrol”, „Szkołę złamanych serc”,
„Miasteczko Twin Peaks”, „Beverly Hills 90210” czy polską „Tajemnicę Sagali”,
wtedy dla orzeźwienia piło się Frugo, słuchało Spice Girls i Backstreet boys,
jadło czekoladowe gwiazdki Milky Way, wtedy dzieciaki cały wolny czas spędzały
na dworze, grając w gumę, budując bazę czy jeżdżąc na rowerze, a szczytem
marzeń było Furby – elektroniczna, pluszowa zabawka. Tak, to były niezwykłe
czasy, o których można mówić godzinami, teraz jednak pora na powrót do tematu.
„Pełna chata”
to jeden z tych seriali, które pokochałam moim całym, dziecięcym serduszkiem.
Zostawiałam dosłownie wszystko, by zasiąść przed telewizorem na magiczne 20
minut, które wypełnione były życiem rodziny Tannerów z odległego San Francisco.
Na przemian śmiałam się i wzruszałam, przeżywając perypetie trzech córek
Danny’ego Tannera, gwiazdy telewizyjnego programu „Wake Up, San
Francisco”. Jako wdowcowi Danny’emu nie było łatwo, ale całe szczęście mógł
liczyć na pomoc przyjaciół: komika Joey’a i Jessego, wielkiego fana Elvisa.
Serial skupia się przede wszystkim na przedstawieniu kłopotów, jakie mogą
sprawiać dzieci. W momencie rozpoczęcia akcji Michelle jest jeszcze
niemowlęciem, Stephanie dopiero idzie do szkoły, a DJ jest od niej niewiele
starsza. Dziewczynkom często brakuje matki, ale mając u boku tak zaradnych
mężczyzn, nie mogą narzekać. Danny, Joey i Jesse poświęcają im całą uwagę,
zawsze służą radą i pomocą.
„Pełna chata”
ma wydźwięk moralizatorski, jak wiele seriali tamtych czasów. Wystarczy
wspomnieć Brandona z „Beverly Hills 90210”, by zrozumieć, o czym mówię. Nie
jest to jednak nachalne pouczanie widza, ale zgrabnie podane przesłanie, które
uczy dzieci lepiej rozumieć pewne sprawy.
Mnie
oczarowała postać Michelle, która jest dla mnie, po dziś dzień, najsłodszym
telewizyjnym dzieciakiem. Uwielbiam
jej słodkie minki i stałe teksty, takie jak: „You Got It, Dude”, „You're In Big
Trouble, Mister!", „Don't Cry, Be A Big Boy!". Najmłodszą z
panien Tanner grały na zmianę Mary Kate i Ashley Olsen, które zresztą zrobiły
największą karierę spośród wszystkich gwiazd serialu. Niestety nie wyszło im to
na dobre: dziewczyny są przeraźliwie chude (Mary Kate cierpiała nawet na
anoreksję) i nie zagrały w żadnym znaczącym filmie. Winę za ich porażkę (choć
czy tak można to nazwać, w końcu są milionerkami?) przypisuje się ich ojcu,
który popychał je w stronę wielu projektów, choć były jeszcze dziećmi. O wiele
lepiej prezentuje się ich młodsza siostra – Elizabeth, o której zrobiło się
głośno po zeszłorocznym festiwalu w Wenecji i filmie „Martha Marcy May
Marlene” (zresztą świetnym, warto obejrzeć).
Właśnie za to
lubię Internet, mogę po latach obejrzeć ulubiony niegdyś serial i powspominać,
do czego zachęcam także i Was.
Jeśli
jesteście ciekawi, jak zmienili się aktorzy, grający w „Pełnej chacie”,
wejdźcie tutaj.
Rany, pewnie że pamiętam! Lubiłam i oglądałam - teraz wydaje mi się strasznie ckliwy, ale przed laty zapewniał nie lada emocje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mój mały kuzyn ogląda teraz ten serial, gdzieś lecą powtórki. Strasznie go lubi a i mi zdarzyło się zawiesić na nim oko. :)
OdpowiedzUsuńJakże mogłabym zapomnieć "Pełną chatę"! Toż to jeden z ulubionych seriali mojego dzieciństwa. Dzięki za to przypomnienie, chętnie przypomnę sobie losy zwariowanej rodzinki :)
OdpowiedzUsuńJa poznałam ten serial dopiero jak leciały powtórki kilka lat temu w TVN. Polubiłam bardzo. :)
OdpowiedzUsuńja zawsze kochałam się w Johnie Stamosie ;)tak jak ty gdy serial puszczany był w telewizji rzucałam wszystko i siadłam przed telewizorem ;)a siostry Olsen były naprawdę słodkie :D
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo nie podobają jego włosy, śmiechowo wygląda :P
Usuńpamiętam i uwielbiałam :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu uwielbiałam ten serial :)))
OdpowiedzUsuńDzisiaj nie pamiętam już aktorów ani poszczególnych odcinków, ale chętnie oglądałam ten serial :) Jako kilkuletnie dziecko chyba niewiele z niego rozumiałam jeszcze, ale oglądałam z mamą :)
OdpowiedzUsuńuwielbiałam ten serial :) i kojarzy mi się z moim dzieciństwem! :) Tak jak ALF i kilka innych podobnych seriali :)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam ten serial :) szkoda ze nie powtarzają go w telewizji :(
OdpowiedzUsuńMam ten serial w planach już od baaaardzo, bardzo dawna, ale jakoś nie mogę się za niego zabrać ;) Ech, generalnie mam straszne braki serialowe. No ale kiedyś nadrobię wszystko :))
OdpowiedzUsuńTo był jeden z ulubionych seriali mojego dzieciństwa - wciąż miło go wspominam i zgadzam się, że kariera Olsenek potoczyła się fatalnie. Co prawda swego czasu były najbogatszymi nastolatkami świata, ale cóż dają pieniądze, kiedy życie osobiste zmarnowane, a psychika skrzywiona?
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała, żeby 'Pełną chatę' znów wyemitowała jakaś stacja. Podobnie z 'BH 90210' i 'Zbuntowanym aniołem' - powzdychałabym do nich raz jeszcze.
Pamiętam, jak biegiem wracałam ze szkoły, żeby zdążyć na odcinek :) Uwielbiałam! I kochałam się strasznie w Jesse'm. :)
OdpowiedzUsuńWracają wspomnienia, oj wracają:)))
OdpowiedzUsuńNa lata 90 przypada moje wczesne dzieciństwo, więc niestety nie mogłam korzystać z większości tych uciech. Ale ciekawie było przeczytać Twoje wspomnienia ;) serialu nigdy nie oglądałam i jak na razie chyba się to nie zmieni ;)
OdpowiedzUsuń