Już za 3 tygodnie minie rok od
chwili, gdy pojawił się pierwszy post na Kulturalnym Misz-Maszu. Z tej okazji serdecznie zapraszam wszystkich
do wzięcia udziału w urodzinowym konkursie!
Do wygrania jest biografia sióstr
Bronte: „Na plebanii w Haworth” Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej.
REGULAMIN KONKURSU:
1. Organizatorem konkursu
i fundatorem nagrody jestem ja, czyli autorka bloga.
2. Zgłoszenia przyjmuję od
13.10.2012 do 02.11.2012 (do godziny 23:59).
3. Wyniki konkursu zostaną
ogłoszone 03.11.2012, a więc w dniu 1. urodzin bloga.
4. Do konkursu mogą
przystąpić zarówno blogerzy, jak i osoby anonimowe.
5. W konkursie mogą wziąć
udział jedynie osoby mieszkające w Polsce.
7. Aby wziąć udział w
konkursie należy w komentarzu pod tym
postem wyrazić chęć wzięcia udziału poprzez napisanie „zgłaszam się",
należy też zostawić swój adres e-mail i odpowiedzieć na pytanie konkursowe:
Jaka jest Twoja ulubiona książka
i dlaczego?
8. Zwycięzca konkursu zostanie wyłoniony w drodze losowania.
8. Zwycięzca konkursu zostanie wyłoniony w drodze losowania.
9. Nagrodę wysyłam w ciągu 7 dni roboczych.
Będzie
mi też bardzo miło, jeśli umieścicie na swoim blogu baner konkursowy, ale nie
jest to konieczne i nie powoduje dodania kolejnych losów.
A oto i one (moje pierwsze) banerki:
Zrobiłam dwa, natomiast proszę o zamieszczenie jednego ;)
Powodzenia!
Sama udziału nie wezmę, gdyż nie czytuję biografii. Jednak już teraz życzę szczęścia wszystkim tym, którzy wyrażą chęć uczestnictwa :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się:)
OdpowiedzUsuńkarolinnaamm@gmail.com
Mam wiele ulubionych książek, ale dziś dla odmiany niech będzie poezja Bolesława Leśmiana; uwielbiam ją za cudowne neologizmy wyrażające emocje, zjawiska i uczucia, na które brakuje zwykłych, codziennych słów; za to, jak kreuje świat, który niby podobny jest do naszego, ale jakby po drugiej stronie lustra; za melancholię i cudowne, dziwne, niedokończone istoty. Za to, że przemawia do mnie, jak żadna inna poezja:)
Pozdrawiam serdecznie!
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńkingusia0009@wp.pl
Siostry Bronte uwielbiam i bardzo chciałbym przeczytać biografię.
Tylko jedna ulubiona książka? Ciężki wybór. Tym bardziej, że moje poglądy i gusta zmieniają się co jakiś czas.Lewis, Bronte, Gutowska-Adamczyk, Montgomery, Musierowicz - to moje typy. Ale jedna?!
To może wezmę przykład z blogerki wyżej i również napiszę o poezji. Bo ona na pewno będzie u mnie na pierwszym miejscu, całe moje życie. Mowa tu o twórczości ks. Jana Twardowskiego. Uwielbiam jego wiersze. Za czułość, humor, urok i oczywiście miłość. Do Boga, ludzi, natury. Ks. Jan idealnie trafił w moje gusta, jestem zauroczona. Książka? "Tylko miłość się liczy". Albo zbiór prawie wszystkich wierszy, przepiękne wydanie "Nie przyszedłem pana nawracać".
Pozdrawiam! :)
Gratulacje :-)
OdpowiedzUsuńChciałabym się zgłosić, ale nie wiem, czy spełnię kryteria formalne. Nie mam bowiem ulubionej książki. Mogłabym oczywiście wybrać coś "na siłę", ale to chyba nie miałoby sensu. Jest oczywiście wiele książek, które przeczytałam z olbrzymią przyjemnością i pod wrażeniem których pozostaję po dziś dzień. Ale nie mam takiej jednej, którą np. zawsze miałabym gdzieś pod ręka i którą podczytywałabym raz po raz. Z każdą przeczytaną lekturą wiążą się jakieś emocje - związane z okresem w życiu, kiedy po nie sięgnęłam, z aktualnym stanem ducha czy nawet pogodą, która podczas czytania mi towarzyszyła. Te warunki są zmienne, nieporównywalne, trudno mi się więc jednoznacznie opowiedzieć i wybrać tę jedną, jedyną książkę ;-)
E-mail: karolina.kozlowsk@gmail.com
Rozumiem ten problem :) Kryteria spełniasz, bo się szczerze wypowiedziałaś :)
UsuńJeszcze do niedawna nie miałam ulubionej lektury, bo na jednym wdechu mogłam wymienić kilka tytułów, które wywoływały we mnie podobne emocje. Wszystko zmieniło się, gdy sięgnęłam po "Rok 1984", Orwella. Ta antyutopia dosłownie wcisnęła mnie w fotel i zmieniła spojrzenie na wiele spraw - zwłaszcza tych związanych z propagandą, wpływem przeszłości na teraźniejszość i kontrolowaniem innych, ale też naturą człowieka. W tej powieści nawet miłość nie jest taka zwyczajna, bo bardziej niż jak uczucie, jest traktowana jak forma buntu jednostki. Jeśli jeszcze jej nie czytałaś - gorąco polecam! :)
OdpowiedzUsuńDo konkursu się jednak nie zgłoszę, bo chociaż mam ogromną ochotę na biografię sióstr Bronte to wiem, że nie znajdę czasu, by ją przeczytać w najbliższym czasie. Kiedyś w przyszłości wybiorę się po tę książkę do biblioteki :)
PS. To już prawie rok? Ale ten czas leci!! :)
Do "Roku 1984" przymierzam się od dłuższego czasu, mam nadzieję, że uda mi się go przeczytać jeszcze w tym roku:)
UsuńJa niedawno zaczęłam "Rok 1984" i jak na razie mogę stwierdzić - na prawdę daje do myślenia.
UsuńZ okazji zbliżających się urodzin, już na zaś gratuluję:) Chociaż nie komentuję za często, to lubię tutaj zaglądać (ostatni piątek z gwiazdą - uwielbiam!).
Po biografię się nie zgłaszam, bo jak Ci wiadomo, sama posiadam, w dodatku bardzo lubię. Jednak o konkursie postaram się u mnie poinformować, nagroda na prawdę warta uwagi:))
Pozdrawiam!
Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńNie wezmę udziału w konkursie, gdyż nie czytam biografii, nie ciągnie mnie także do sióstr Bronte (choć wiem, że ich dzieła są zdecydowanie warte przeczytania), ale życzę powodzenia uczestnikom konkursu! ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego i kolejnych tak owocnych lat! Sama w konkursie udziału nie wezmę, bo nie przepadam za biografiami, ale wrzucam baner konkursowy na mojego bloga, a nuż ktoś inny skorzysta :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się. ezg1908@wp.pl
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona książka to książka autorstwa Janusza Leona Wiśniewskiego
pt.: "S@motność w sieci". Dlaczego...? Bo na piękną historię o
miłości doskonały czas jest zawsze!
Po książkę tą sięgnęłam, gdyż zaintrygował mnie jej tytuł, który
wydawała mi się oryginalny i pełen sprzeczności, nie zaś z powodu
medialnego szumu, jaki powstał wówczas wokół tej publikacji. Sama jestem
użytkownikiem sieci Internetowej, więc użycie określenia "samotność" w
odniesieniu do tego wynalazku technologicznego wydawało mi się, co
najmniej nie na miejscu. A jednak... Moje odczucia diametralnie zmieniły
się, kiedy zagłębiłam się w lekturę tej książki.
Na wstępie muszę stwierdzić, że książka ta jak rzadko, która wzbudziła
we mnie niesamowite odczucia, od uśmiechu przeistaczającego się w
radosny śmiech, poprzez smutek i prawdziwe łzy do uczucia rozczarowania,
rozgoryczenia i wściekłości włącznie. Muszę przyznać, że żadna
dotychczas czytana przez mnie książka nie wywołała we mnie takiej
huśtawki nastrojów, a skromnie przyznam się, że czytam wiele. "S@motność
w sieci" naszpikowana jest energią różnych nastrojów, które mimo woli
udzielają się czytelnikowi. A to oczywiście za sprawą fabuły, jakże
współczesnej i można by rzecz oczywistej jak na owe czasy. Książka ta
przedstawia, bowiem historię, dwojga ludzi, którzy poprzez przypadek
odnajdują własne serca wśród splątanych kabli Internetowej otchłani. Ona
dość niezależna, jak na polskie warunki mężatka, której małżeństwo czasy
świetności ma dawno za sobą. On wyjątkowy mężczyzna, wykształcony,
samotny z bagażem życiowych doświadczeń. To dwoje ludzi, których
niewinne rozmowy i przyjaźń przeradzają się w odwzajemnioną, pełną
emocji miłość. To historia dwojga ludzi, którzy być może odnaleźli
siebie za późno, lub byli zbyt wygodni, by porzucić dotychczasowe,
uporządkowane życie w imię miłości, która tak naprawdę zdarza się w
życiu tylko jeden raz.
ezg1908@wp.pl cd....
OdpowiedzUsuńPostać przedstawionego w książce mężczyzny, Jakuba zachwyciła mnie, choć
jednocześnie odniosłam wrażenie, że poniekąd jest on trochę za bardzo
wyidealizowany. Niemniej jednak to obraz mężczyzny bardzo wrażliwego, a
niestety takich rzadko spotyka się w naszym szarym, pędzącym za karierą
i pieniędzmi życiu. To idealny przykład mężczyzny dla kobiet, które żyją
często w nieudanych związkach z tzw. "prawdziwymi mężczyznami", dla
których uczucia to ląd nie odkryty. Bohater tej książki jest inny on,
bowiem wie, czym jest miłość, czułość, pożądanie, ale niestety także
rozpacz i ból, czego niestety życie mu nie szczędziło. Przeznaczenie
dało mu miłość o imieniu Natalia i jednocześnie zabrało ją jak lekki
powiew wiatru, a niestety historia lubi się powtarzać.... Jakub to
postać nieprzewidywalna i niebanalna. Podczas czytania książki moim
sercem targały te same uczucia, jakie odczuwał bohater książki, wraz z
nim się śmiałam, płakałam, a nawet krzyczałam z bólu i rozpaczy. Nigdy
nie spodziewałam się, że jakakolwiek postać literacka wywoła we mnie
takie uczucia, z którymi jednocześnie będę się utożsamiała. Muszę
przyznać, że dla mnie było to nowe i niepowtarzalne doświadczenie.
Pozostaje oczywiście druga połowa, która zawładnęła życiem Jakuba
kobieta, w moim mniemaniu oryginalna a jednocześnie przewidywalna.
Czytając książkę udawało mi się przewidzieć jej zachowania, gdyż autor
wykreowała tą postać wg typowego obraz polskiej kobiety, wyjątkowej
pełnej seksapilu, potrzeb i wdzięków, które są skrywane pod płaszczykiem
szarości codziennego życia. Bohaterka tej książki to każda z nas, ty czy
ja, kobieta szczególna, pełna marzeń i nadziei, lecz niestety także
typowa Polka bojąca się zmian, woląca nieciekawą stabilizację i nudną
codzienność, niż ponowne budowanie swojego życia na podłożu prawdziwej,
szczerej i wyjątkowej miłości. Muszę przyznać, że to właśnie książkowa
bohaterka wpłynęła na fakt, iż "S@motność w sieci" czytałam trzykrotnie.
Nie potrafiłam, bowiem zrozumieć zachowania tej kobiety i intencji,
które nią kierowały, choć analizowałam je wielokrotnie. Łatwo było mi
manifestować złość i wykrzykiwać, że bohaterka książki to wyjątkowa
idiotka, marnująca swoją życiową szansę, a z drugiej strony zaś
rozumiałam ją. Typowy obraz polskiej kobiety. Niestety w naszym kraju
materialną stabilizację osiąga się przez większą część życia z trudem i
wyrzeczeniami, toteż niełatwo jest wszystko porzucić by zacząć budować
swoje życie od nowa, a uważam, że w tym przypadku było warto...
ezg1908@wp.pl cd...
OdpowiedzUsuńW czasie lektury książki "S@motność w sieci" targały mną różne uczucia,
lecz prawdziwa wściekłość i rozpacz ogarnęła mnie wraz z jej końcem.
Śmiem twierdzić, z całym szacunkiem, jakim darzę Pana Janusza Leona
Wiśniewskiego, że nie chciałby on wówczas usłyszeć mojej opinii na swój
temat. Nie mogłam i nadal nie mogę wybaczyć mu takiego zakończenia tej
książki. Rozgoryczenie to delikatne określenie tego, co czułam,
dosadniejsze to wściekłość. Jak on mógł!?!? Było to dla mnie nie pojęte.
Czytając tę książkę ja żyłam życiem jej bohaterów, a on pokierował ich
losem i przeznaczeniem w taki nie pojęty dla mnie sposób. Nie mogłam
wybaczyć autorowi, że pokonana w sieci samotność na nowo dotknęła
boleśnie bohaterów książki, niestety w ich realnym życiu. Ciężko mi było
pogodzić się z takim a nie innym zakończeniem "S@motności w sieci". Nie
mniej jednak mam nadzieję, że Pan Janusz Leon Wiśniewski ponownie chwyci
za pióro i stworzy kontynuację "S@motność w sieci". Byłaby to
najbardziej oczekiwana przeze mnie książka. Być może moje nadzieje się
spełnią, czas pokaże....
Reasumując chciałabym Państwa zachęcić do przeczytania książki pt.:
"S@motność w sieci". Nie będziecie żałować! Wiem, że to standardowe
określenie mało oddające walory tej książki. Niemnie jednak gwarantuję
Państwu, że czytając "S@motność w sieci" zapomnicie o codziennym życiu,
jego banalności i prozaiczności, oraz odnajdziecie w sobie uczucia, o
których istnieniu być może dawno już zapomnieliście. Ta książka to nie
jest podrzędny romans, jak może się wielu osobom wydawać, to książka o
głębokich uczuciach, przyjaźni, miłości, pożądaniu i bólu, który
występuje w życiu każdego człowieka. To książka o trudnej sztuce
podejmowania wyborów pomiędzy tym, co ważne, pomiędzy pragnieniami,
marzeniami, a obowiązkami i stereotypami. To także dogłębnie
przedstawiony obraz kobiecej i męskiej psychiki. Analiza umiejętności
postrzegania i odczuwania tak różna zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. A
najistotniejsze i najbardziej zaskakujące jest to, że obraz ten został
namalowany słowem przez mężczyznę, w tak niepojęty, piękny, delikatny i
kobiecy sposób. Gwarantuję, ze wielokrotnie podczas lektury "S@motności
w sieci" będziecie Państwo zerkać na okładkę książki, by przekonać się
czy aby na pewno autorem tego dzieła jest Pan Janusz Leon Wiśniewski.
Gorąco polecam Państwu tą książkę, na zakończenie jednocześnie składając
słowa uznania dla Pana Janusza Leona Wiśniewskiego – Mistrzu dziękuję za
"S@motność w sieci" i uczucia, które we mnie tą książką wskrzesiłeś.
Zgłaszam się:)
OdpowiedzUsuńulubiona książka? Bez wątpienia "Władca Much" Goldinga.Dawno temu odkryłam fragmenty w podręczniku do języka polskiego, przeczytałam całość i od tamtej pory wracam do niej średnio raz na dwa lata:)
Moja ukochana książka.Oj takich jest wiele.Biografie,które uwielbiam,powieści historyczne/kocham/powieści obyczajowe i od czasu do czasu romanse.Jednak kilka miesięcy temu stałam się szczęśliwą posiadaczką książki "Gustaw i ja" napisanej przez Magdalenę Zawadzką.To piękna książka.To biografia wspaniałego aktora,wielkiego człowieka Gustawa Holoubka napisana przez jego małżonkę.To hołd dla człowieka,miłości i ponad trzydziestu lat wspólnego życia.Trzydzieści lat,podczas których nie zawsze było cudnie,łatwo i przyjemnie,a jednak miłość i zrozumienie pozwoliło przetrwać najgorsze momenty i żyć.Taką książkę mogła napisać tylko osoba,która kochała,a słowo miłość nie było w tym przypadku tylko pustym słowem.
OdpowiedzUsuńjolunia559@wp.pl
Zgłaszam się
OdpowiedzUsuńkasia23112511@wp.pl
Gdy zastanawiam się nad książką, którą mogłabym uznać za swoją ulubioną... zwyczajnie nie potrafię wskazać jednej. Czytuje Browna, Kinga, Cobena i mase innych autorów, a każda przeczytana pozycja wnosi w moje życie coś nowego. Czasem przez dłuższy czas nie jestem w stanie przeczytać nic innego bedąc pod wrażeniem przeczytanej książki (tak było np. w przypadku "Drugiego oddechu" Philippe'a Borgo), a czasem okazuje się, że dany autor to totalnie nie moja bajka :) Czytanie sprawia mi ogromną przyjemność, a ulubiona książka - cóż, choćbym bardzo chciała, wskazać takowej nie potrafię :)
ZGŁASZAM SIĘ, BEDANIA@WP.PL
OdpowiedzUsuńNie potrafię jednoznacznie wybrać jednej ulubionej książki. Czytam dużo, ponieważ jest to moja ulubiona forma spędzania wolnego czasu. Chociaż czytam książki różnych gatunków, a to na co mam ochotę zależy od mojego nastroju, pory roku czy dnia :-), to najbardziej jednak lubię właśnie biografie. I tutaj mogę mocno polecić książkę autobiograficzną Marguerite Duras - "Kochanek" (org. L'amant), którą jest najlepszą, najbardziej ekscytującą i wzruszającą jaką ostatnio czytałam. Dlaczego? Miłość i namiętność, bezlitosne, zagmatwane relacje rodzinne, niewinność i perwersja łączą się tutaj w jedną wspaniałą, porywającą historię. POLECAM!!! :-)
Zgłaszam się - bejs2@op.pl
OdpowiedzUsuńUlubiona książka? Świeżo przeczytana "Musimy porozmawiać o Kevinie" Lionel Shriver. Książkę czytałam długo w nocy, nie mogąc oderwać się od lektury, a potem długo nie mogłam zasnąć. Jest to pozycja, która niesamowicie porusza emocje. To także książka o sensie życia, niełatwym macierzyństwie. Lektura pokazuje, jak nasze codzienne decyzje i czyny mogą zmienić życie - nie tylko nasze. Nie sposób przejść obok takiej książki obojętnie.
Zgłaszam się - dominika.ce[at]hotmail.com
OdpowiedzUsuńA ulubiona książka? To chyba najgorsze pytanie, jakie można zadać bibliofilowi, bo jak wybrać jedną książkę spośród takiego gąszczu wspaniałych pozycji. Kocham "Przeminęło z wiatrem" za bezpretensjonalną Scarlett i emocjonującą wojnę secesyjną w tle. Często wracam do "Nie opuszczaj mnie" Kazuo Ishiguro, ponieważ składnia mnie do głębokich refleksji i zawsze jestem poruszona historią w tej książce. Uwielbiam "Alicję w Krainie Czarów", bo to książka mojego dzieciństwa i zawsze wyzwala u mnie uśmiech. Mogłabym jeszcze długo tak wymieniać :)
Zgłaszam się - a.filipowska@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuńKsiążek ulubionych mam całe mnóstwo. Począwszy od kryminałów Joanny Chmielewskiej z "Klinem" na czele, poprzez zabawne kryminały Janet Evanovich czy wciągające "Millenium", na powieściach typowo kobiecych kończąc. Każda książka to dla mnie przygoda i każda obiecuje mi godziny dobrej zabawy. Wybrać ulubioną książkę to jak wybrać najładniejsze ziarenko piasku na plaży ... ;)
Przede wszystkim gratuluję już (prawie;) roku prowadzenia bloga;)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o konkurs...zgłaszam się;) Mój e-mail: azumi.90@hotmail.com
Moja ulubiona książka to "Dzieci z Bullerbyn". Piękna, ciepła historia, przypominająca mi również moje dzieciństwo. Tak po prostu;)
Jako osoba pazerna na nagrody, po znalezieniu chwilki czasu z radością
OdpowiedzUsuńzgłaszam się!
mail: megarajones@gmail.com
Moja ulubiona książka: "Rozważna i romantyczna" Jane Austen
Dlaczego? Tak naprawdę nie jest to moja ulubiona książka, ale jedna z wielu, które lubię. Ogólnie cenię sobie prozę Austen przede wszystkim za to, że stworzyła ona piękne historie miłosne, których piękno polega miedzy innymi na tym, że wydają się one możliwe do spełnienia. Wszystko kończy się w nich dobrze, bo choć główni bohaterowie nie zdobywają wszystkiego (tak jak bywa w bajkach) zdobywają to, co jest naprawdę ważne i wystarczające środki, by żyć szczęśliwie i godnie. Lubię też lekko ironiczny styl Jane. Wybrałam tą konkretną książkę, ponieważ trochę utożsamiam się z jedną z bohaterek - Elinor.
Gratuluję rocznicy! :)
Witaj!
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną książką, jak do tej pory jest "Naga Góra", napisana przez Reinholda Messnera (Der nackte Berg. Nanga Parbat – Brüder, Tod und Einsamkeit; Wydawnictwo Dolnośląskie; marzec 2004). Jest to autobiografia i jednocześnie pamiętnik jednego z najwspanialszych wspinaczy na świecie. Naga Góra, to inaczej Nanga Parbat, dziewiąty co do wysokości szczyt świata. A sam Messner, to pierwszy zdobywca Korony Himalajów, czyli wszystkich ośmiotysięczników. Na drugim miejscu plasuje się oczywiście nasz rodak - Jerzy Kukuczka.
Książka jest niezwykle wciągająca i tragiczna. Reinhold i jego brat Günther od wczesnych lat uwielbiali się wspinać. Zaraził ich do tego ich ojciec. Mieli spore osiągnięcia, więc gdy pojawiła się możliwość wyjazdu w Himalaje, nie zastanawiali się długo. Ich matka, na pożegnanie poprosiła Reinholda, jako starszego syna, żeby opiekował się młodszym bratem. Obiecał jej to. Zdobyli szczyt, ale Günther był strasznie przemęczony przy powrocie, został w tyle. W pewnym momencie Reinhold zorientował się, że brat za nim nie idzie. Zaczął go panicznie szukać. Bez rezultatu. Odwodniony, odmrożony, podjął próbę ucieczki z tej przeklętej góry. Niedaleko wioski znaleźli go Szerpowie i zanieśli do chaty. Odratowali go. W domu Reinhold musiał sam powiedzieć matce, że brat nie żyje. Do tego pojawiły się pierwsze oskarżenia ze strony jego "kolegów" jakoby zostawił własnego brata, gdy ten był w potrzebie i, że wybrał trudniejszą drogę zejścia, aby się popisać. Po latach dopiero odkryto, że Günther zginął pod lawiną, która szczęśliwie ominęła Reinholda, ponieważ szli w dużej odległości od siebie. Reinhold nigdy nie pogodził się z tą stratą. Oglądałam filmy dokumentalne z nim i gdy ktoś zapytał, w jaki sposób przekazał matce tę tragiczną wiadomość - płakał i nie odpowiadał.
Książka ukazuje zmaganie człowieka z własnymi słabościami, podejmowanie wyzwań, kultywowanie własnych pasji. Uczy, że nawet po tragedii można się podnieść (Messner potem zdobył jeszcze wiele szczytów). Przenosi nas w miejsca, których sami nigdy byśmy nie odwiedzili. Przedstawia życie jako zbiór przypadków, zrządzeń losu, nieprzewidywalnych zdarzeń. Po lekturze można dojść do wniosku, iż należy cieszyć się chwilą, obecnością bliskich nam osób, ale też realizować się, robić coś dla siebie, rozwijać zainteresowania. Mam wielki szacunek do tego człowieka, że nie załamał się, ale dążył dalej obraną ścieżką.
Są jeszcze 2 książki z literatury faktu, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie, wstrząsnęły mną do głębi. Był to "Kwiat pustyni" Waris Dirie o obrzezaniu kobiet oraz "Skrzywdzona" Cathy Glass o pracy nad dzieckiem wykorzystywanym seksualnie. Ale wybrałam "Nagą Górę", ponieważ temat gór jest najbliższy memu sercu i fascynuje mnie literatura podróżniczo-przygodowa. Jest to też biografia, a te warto czytać, aby wiedzieć, jak właściwie postępować we własnym życiu.
Serdecznie gratuluję Ci rocznicy i życzę wszystkiego dobrego!
Pozdrawiam :)
dziecina1@o2.pl
Oczywiście zgłaszam się po książkę :)
UsuńZgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńMały książe - Książka dla wszystkich. Ukoi nerwy, wprowadzi w dobry nastrój. Pomoże się zdystansować od codziennych zmartwień i kłopotów. Wystarczy, że znów spojrzymy na świat oczami dziecka. Infantylnie i z wiarą w ludzi. Bez obłudy, prostolinijnie. Wszystko wokół nas stanie się znów lepsze. Polecam ją każdemu i w każdej sytuacji. Pozdrawiam
Zgłaszam się
OdpowiedzUsuńWśród wielu książek,które wprost kocham znajdują się książki Jane Austin,Charlotte Bronte i Anne Bronte. Bardzo lubię "Lokatorkę z Wildfell Hall",Jane Eyre ale najbardziej kocham "Dumę i uprzedzenie".
Chciała bym mieć na swoim regale półkę na której znalazły by się różne wydania tej książki.
Dlaczego ją lubię? bo pierwszy jej egzemplarz dostałam od babci w czasach,gdy byłam nastolatką zbuntowaną na maxa.Ponieważ babcia to był mój wielki autorytet książkę przeczytałam i zakochałam się w niej.Czytam ją co najmniej raz w roku,przeważnie w okolicach świąt Bożego Narodzenia.Czytam ją też wtedy kiedy jest mi źle,to taki mój pocieszyciel...
zgłaszam się
OdpowiedzUsuńizaszyma@op.pl
Moją ulubioną książką jest "Całe zdanie nieboszczyka" Joanny Chmielewskiej. Owszem, nie sięgnęłam po najnowszy bestseller z księgarnianych półek - co nie znaczy, że takowych nie znam. Jestem w miarę na bieżąco z nowościami, bo inaczej nie mogłabym pracować w zawodzie bibliotekarza. Znam twórczość noblistów, laureatów Nagrody Nike czy też Angelus - i sądzę, ze to ciekawe, wartościowe pozycje wydawnicze. Jednak kiedy mam ochotę oderwać się od rzeczywistości i zwijać się ze śmiechu przy absurdalnych przygodach bohaterów literackich - sięgam po Chmielewską. Ta wyjątkowa książka zawsze mnie bawi do łez, choć już przecież każdą jej kartę znam na pamięć!
zgłaszam się
OdpowiedzUsuńlidia.ciopala@op.pl
Moją ulubioną książką jest "Wszystko co mężczyźni wiedzą o kobietach". Zdziwienie facetów przeglądających 128 pustych stron jest bezcenne :)