„Poznałem, czym jest rozkosz owych przechadzek trwających godzinami, owych tęsknot, jakie wywołuje najpiękniejszy pejzaż na świecie, kamienny pejzaż starego Paryża od Notre Dame aż po Luwr; poznałem tę rozkosz, szperając jednocześnie w skrzyneczkach z książkami, ustawionych wzdłuż bulwarów [...]" T. Boy-Żeleński
Miasto Świateł
i zakochanych, brukowanych uliczek, zapierających dech widoków i atmosfery,
której nigdy nie zapomnę. Paryż moich marzeń i snów w końcu stał się rzeczywistością
przez kilka dni. Było grzane wino na świątecznym jarmarku na Polach Elizejskich,
słodkie makaroniki od Laduree, gorąca czekolada w Cafe des 2 Moulins, croisannty,
pyszna kawa i creme brulee. Wróciłam nasycona pięknymi wspomnieniami i artystyczną atmosferą Montmartre.
„Paryż najpiękniej wygląda z wieży Eiffla, chociażby dlatego, że jej stamtąd nie widać”. Maurice Chevalier
W Paryżu
spędziłam 3 dni, nie udało mi się więc zobaczyć wszystkiego, ale bez wątpienia
mogę powiedzieć, że poczułam klimat tego miejsca. Wycieczkę zaczęliśmy od
nieśpiesznego spaceru wąskimi uliczkami Montmartre, gdzie zachwyciłam się Sacre
Coeur, która akurat skąpana była w zachodzącym słońcu. Widok ze wzgórza jest po
prostu niesamowity i według mnie o wiele piękniejszy niż z Wieży Eiffla czy
Katedry Notre Dame. No ale ja jestem romantyczną duszą i zachwycam się
starociami, dlatego Montmartre i Dzielnicę Łacińską pokochałam całym sercem.
Potem była gorąca czekolada w Cafe des 2 Moulins, która jest obowiązkowym
punktem dla fanów „Amelii” – tam właśnie kręcono wiele scen filmu. Właściciele
całe szczęście zachowali rozsądek i ceny nie są zbyt wygórowane, np. kawa
kosztuje około 4 euro (to nic w porównaniu do Cafe de Flore czy Cafe Les Deux
Magots, a więc kawiarniach, w których bywali Picasso, Hemingway, Camus czy
Sartre). Wnętrze w niczym nie przypomina tego filmowego, ale obecność Amelii
Poulain sygnalizuje duży plakat i specjalne menu, w którym znajdziemy śniadanie
i lunch Amelii. Osobiście uważam, że lokal jest mocno przereklamowany, ale warto
go odwiedzić, jak będziecie w okolicy.
Concorde do
bardzo ładny plac w centrum miasta, gdzie znajduje się słynna fontanna, do
której Anne Hathaway wrzuciła telefon komórkowy w jednej z ostatnich scen filmu
„Diabeł ubiera się u Prady”. Stamtąd przeszliśmy na Pola Elizejskie, które
obeszliśmy z dwóch stron, aż do Łuku Triumfalnego. Szczerze mówiąc ani pola,
ani Wieża Eiffla, niezbyt mi się spodobały. Fajny jest jarmark, który z
pewnością zaspokoi podniebienie każdego – wybór przysmaków jest naprawdę
imponujący. Są też atrakcje dla dzieci i liczne świąteczne ozdoby. Myślę, że
Pola Elizejskie wyglądają znośnie jedynie w okresie przedświątecznym,
wieczorem, kiedy Miasto Świateł jest dodatkowo oświetlone przez wszechobecne
dekoracje.
Wieża. Za dnia
jest brzydką kupą stali, choć poraża ogromem. Nocą, gdy się cała błyszczy, ma
coś w sobie. Właśnie wtedy i tylko wtedy czuć magię tego miejsca, no a widok ze
szczytu jest porażający i takie też są kolejki. Ale warto, Kochani, to 14 euro,
których z pewnością nie uznacie za zmarnowane.
Na wieżę
Katedry Notre Dame wchodzi się małymi schodami i bardzo niskim, i wąskim
przejściem, z czym miał problem mój M., bo ma ponad 190 cm.
Droga jest długa i kręta, ale nie można sobie odmówić spojrzenia na miasto z perspektywy
kamiennych gargulców. Z jednej strony widać Wieżę Eiffla, a z drugiej śliczne
kamieniczki i placyki. Wrażenie robi też Sainte Chapelle, gotycka bazylika,
nieustępująca urodą Notre Dame. To właśnie w Dzielnicy Łacińskiej i sąsiedniej
Saint Germain des Pres znajdują się najbardziej stylowe i klimatyczne
kawiarenki. Piękny i bardzo majestatyczny jest też Hotel de Ville, czyli ratusz
miasta.
Uśmiechnęliśmy
się też do Mona Lisy w Luwrze, kontemplowaliśmy impresjonistów i symbolistów w
Musee D’Orsay, podziwialiśmy obrazy Edwarda Hoppera na czasowej wystawie w
Grand Palais, odpoczęliśmy chwilę w ogrodach przy Pałacu Luksemburskim,
zajrzeliśmy do Panteonu i Sorbony, rzuciliśmy okiem na Moulin Rouge i
przejechaliśmy się diabelskim kołem na Place de la Concorde.
Nie byliśmy w
La Defense, Centrum Pompidou, Wersalu i Disneylandzie. Nie martwię się tym
jednak: do Paryża na pewno jeszcze kiedyś wrócę - tym razem w maju, gdy
wszystko będzie kwitło i będzie można urządzić piknik nad Sekwaną.
Pogoda nas nie
rozpieszczała, choć, całe szczęście, padało tylko w nocy, za dnia jednak było
pochmurno i dość ciemno.
Nie sądziłam,
że w tym roku jeszcze gdzieś pojadę, dlatego tym bardziej dziękuję mojemu M.,
który zrobił mi taką cudowną niespodziankę na naszą 2. rocznicę.
Poniżej
znajdziecie garść zdjęć:
przepiękna i ogromna Sacre Coeur:
to tutaj pracowała Amelia:
Wystawa sklepu Disneya:
Wieża Eiffla świetnie sprzedaje się w każdej postaci:
Miasto Świateł
„Jeżeli miałeś wystarczająco dużo szczęścia, żeby mieszkać w Paryżu w młodości, to gdziekolwiek pojedziesz Paryż zawsze w tobie zostanie, bo Paryż to uczta, którą można przenosić.” Ernest Hemingway
Zżera mnie zazdrość, tylko i aż tyle.
OdpowiedzUsuńJest i gargulec! To moje ulubione zdjęcie :-)
OdpowiedzUsuńCudowna wyprawa, napatrzeć się nie mogę na te fotki!
Pozdrawiam serdecznie :-)
Fajna relacja! Zwłaszcza ciekawe te odnośniki filmowe. Nic tylko zazdrościć takiej wyprawy i takiego M. ;)
OdpowiedzUsuńAch, nawet nie wiesz, jak bardzo zazdroszczę Ci tej wyprawy! Zdjęcia są świetne, ale chyba najbardziej podobają mi się te ostatnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Twoim zdjęciom przypomniał mi się Paryż :) Chętnie pojechałabym tam teraz, w okresie przedświątecznym, żeby poczuć ten niesamowity klimat...
OdpowiedzUsuńO tak, klimat jest cudowny! A i słodkości na jarmarkach przednie :)
UsuńJa w Paryżu przebywałam jeszcze krócej od Ciebie, bo jedynie 2 dni i również wiem, że dużo ciekawych miejsc nie zdołałam zobaczyć. Marzy mi się wizyta w Luwrze, mam nadzieję, że przy następnej wizycie w tym mieście uda mi się odwiedzić do popularne muzeum ;)
OdpowiedzUsuńŻeby porządnie zwiedzić Paryż trzeba by z tygodnia, ale cieszmy się, mamy po co wracać :)
UsuńPo Barcelonie to Paryż jest drugim miastem na mojej liście, które muszę zwiedzić w mojej przyszłości. Strasznie zazdroszczę Ci tej wspaniałej wycieczki i dzięki za fajne wskazówki miejsc, które mam nadzieję wykorzystam, będąc na miejscu:)
OdpowiedzUsuńEkstra zdjęcia... kurcze, smaczku mi narobiły na Francję:)
PS. Zapraszam do udziału w moim pierwszym konkursie muzycznym: jadzias.blogspot.com/2012/12/konkurs-suchamy-muzyki-z-pyty.html
Pozdrawiam:)
Do Barcelony również mnie ciągnie, może uda się mi ją zwiedzić w przyszłym roku :)
Usuń