Po
początkowym zachłyśnięciu kolejną częścią „Cukierni pod Amorem”, zwolniłam
tempo czytania i powoli smakowałam słowa, jakbym się bała, że w końcu ich
zabraknie. Przede mną jeszcze trzeci tom sagi, który leży już na półce i
najchętniej rzuciłabym się na niego od razu, ale nie zrobię tego, bo nie chcę
jeszcze kończyć znajomości z Zajezierskimi, Cieślakami i Hryciami. A już mi tak
tęskno do Gutowa i Zajezierzyc…
Były
wielkie namiętności i miłości na całe życie, silne i piękne kobiety, narodziny
i śmierć, wojna, liczne tajemnice do odkrycia, śmiech i łzy, huczne przyjęcia i
spokój teatru, jagodzianki Waldemara Hrycia i smak życia na emigracji. W
„Cieślakach” nie zabrakło bogatego tła społeczno-obyczajowego i historii,
wpływającej na losy bohaterów. Można więc śmiało powiedzieć, że druga część
jest równie dobra, o ile nie lepsza od pierwszej.
Historia
rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie ją zostawiliśmy: Marianna ucieka do
Ameryki, gdzie ma nadzieję ułożyć sobie życie z dzieckiem, które nosi pod
sercem, Iga wciąż próbuje rozwikłać tajemnicę pierścienia, a hrabina Adrianna
kocha się w poecie Krzyckim. Na scenę wkracza także rodzina Cieślaków, która
trudni się drobnymi kradzieżami i wkrótce, dzięki poplątanym kolejom losu,
odegra ważną rolę w toczącej się historii. Na pierwszy plan wysuwa się jednak
Grażyna Toroszyn, córka Kingi z Bysławskich. Koleje jej życia prześledzimy od
narodzin poprzez edukację w Szkole Kwietanek aż do dojrzałości.
Akcja
powieści toczy się dwutorowo pod koniec XX wieku i na przełomie XIX i XX aż do
roku 1939. Bohaterowie zostają więc naznaczeni wojną i rewolucyjnymi poglądami
komunistów, które znacząco wpłyną na miejscowych chłopów i ich pracę. Czyż
jeszcze rok wcześniej Hrabia Tomasz mógł przypuszczać, że przyjdzie mu samemu
doglądać gospodarstwa, a jego żonie podawać do stołu? To co znane i wydawać by
się mogło niezmienne nieuchronnie odeszło wraz z I wojną światową i dojściem do
władzy w Rosji Włodzimierza Lenina. Z jednej strony wyniszczenie kraju, z
drugiej rozluźnienie moralności i postęp techniczny, pojawienie się pierwszych
samochodów i wystąpienia chłopów. O tak, podniosłych chwil w „Cieślakach” nie
brakuje. Wątek historyczny jest zresztą przez autorkę do tego stopnia
faworyzowany, że można powiedzieć, że stał się odrębnym bohaterem. Wiele można
się dowiedzieć o życiu, jakie toczyło się pod okupacją rosyjską i niemiecką, i
o tym jak radziły sobie wieś i miasto. Podczas gdy możni panowie uciekali za
granicę, chłopi zostawali w kraju, gdzie cierpieli głód i byli poniżani. Potem
karta historii miała się odwrócić: niższe klasy zaczęły walczyć o swoje prawa,
domagały się godziwej płacy i 8-godzinnego dnia pracy, co nie mieściło się
głowie hrabiemu Zajezierskiemu. Na drugim planie poznajemy życie emigrantów w
Ameryce, gdzie wcale nie było tak łatwo. Trzeba było dużo odwagi i
samozaparcia, by spełnić swój amerykański sen. Polacy często tęsknili za
krajem, na tym się jednak kończyło, bo jak słusznie zauważa Jacek Blatko: w
Ameryce powodzi mu się równie dobrze jak rodzimym hrabiom.
Powieść,
co prawda, nosi tytuł „Cieślakowie”, ale równie dobrze można, by ją nazwać
„Toroszynowie”, bo główną bohaterką jest zdecydowanie Grażyna Toroszyn, która
już jako mała dziewczynka przewidziała swoją karierę aktorską, a nawet wybrała
sobie pseudonim artystyczny: Gina Weylen. Wraz z nią poznamy unikalne kobiece
stroje okresu międzywojennego, życie aktorek i teatrów w tamtym czasie. To ona
będzie tą, która przeżyje miłość jak z filmu i podbije świat. Nie sposób nie
zauważyć także zmian, jakie zaszły w obyczajowości: coraz więcej osób żyło w
konkubinatach, co byłoby nie do pomyślenia za czasów Barbary Zajezierskiej. Jak
bardzo rozluźniły się normy moralne od wtedy do czasów współczesnych,
zauważyłam ze zdumieniem, czytając, jak pewien mężczyzna podniecił się na widok
wygolonych pach Giny…
Podobnie
jak poprzednia, tak i ta część jest napisana bardzo plastycznym i lekkim
językiem. Do tego dbałość o szczegóły i duża realność opisów sprawiają, że jest
to nie tylko świetna lektura, ale też nieocenione źródło wiedzy o minionej
epoce.
„Cukiernię
pod Amorem” najlepiej czyta się, popijąjąc ciepłe kakao i jedząc ciasto, ale i
bez tego jest to literacka uczta. Bohaterowie są tak świetnie wykreowani, że
chcąc nie chcąc, czytelnik zżywa się z nimi i przeżywa ich wzloty i upadki. Nie
mogę tylko odżałować, że tak mało było Zuzanny Blatko, którą była moją ulubioną
bohaterką „Zajezierskich”. No ale cóż, tak jak zmieniały się czasy, tak stare
pokolenie musiało ustąpić miejsca nowemu.
Ocena:
8,5/10.
W
ten szczególny świąteczny czas, życzę Wam wszystkim dużo beztroskiej radości, miłości,
wymarzonych prezentów i pyszności na stole:)
Mam zamiar zapoznać się z całą trylogią :D.
OdpowiedzUsuńWesołych <3
I nawzajem:)
UsuńNawet nie wiesz, jak genialnie się czytało tę recenzję z muzyką w tle:)
OdpowiedzUsuńCieszę się:)
UsuńNie miałam trzeciej części, a teraz już za słabo pamiętam pierwsze dwie i obawiam się, że czytanie ostatniej nie miałoby w tej chwili sensu. =/
OdpowiedzUsuńMam pytanko: w jaki sposób ustawia się Music Player?
Wesołych Świąt!
Przekopiuję Ci t, co mi Ew napisała: "Najpierw wejdź tu: http://scmplayer.net/. Postępuj zgodnie z wytycznymi a potem w Układzie bloga daj Dodaj gadżet i wybierz HTML/JavaScript - tu wklej ten kod ze strony SCM Playera. SCM Player sam Ci się ustawi na górze strony."
UsuńWesołych!
Popróbuję, jak się w końcu wyśpię. =)
UsuńUdało się! Dzięki. :)
UsuńSuper, ciekawa jestem, co będziesz za muzę puszczała u siebie:)
UsuńTak zachwalasz, że chyba się skuszę na tą serię :)
OdpowiedzUsuńWszyscy tak polecają, że już dłużej chyba nie wytrzymam i w końcu kupię sobie książki tej autorki! :D Poza ty uwielbiam tego typu historie, więc z pewnością ta mi się spodoba. Świetna recenzja, w której wszystko zawarłaś :)
OdpowiedzUsuńWesołych!
Mam w planach tę sagę tylko kiedy ja znajdę na nią czas?? Ech...
OdpowiedzUsuńchciałabym kiedyś dorwać w swe łapki wszystkie książki wchodzące w skład tej sagi :) może kiedyś się to uda :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za życzenia :)
pozwól, że i ja Ci takowe złożę :)
Życzeń, które Tobie życzę,na razie nie wyliczę, wiec podaję pierwsze z kraju, by Ci żyło się jak w raju, by w wigilię u rodzinki, wszyscy mieli fajne minki, by przy stole chciał zagościć pakiet zdrowia i miłości, i u wszystkich był tak mocny, by pozostał całoroczny! :D
Pierwsza część podobała mi się tak sobie - niby wszystko w niej było niezłe, ale brakowało mi 'tego czegoś' (może powodem był fakt, że nie czytałam książki, a słuchałam audiobooka). Nie wiem, czy sięgnę po drugą, ale może kiedyś dam się przekonać ;))
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! :))
PS. Świetny pomysł z tą muzyką w tle u Ciebie!
Mam tę sagę w planach, ale na razie nie miałam jeszcze okazji dopaść pierwszej części.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! :)
Kończę audiobooka pierwszej części i jestem zachwycona. Bardzo podoba mi się styl pisarski Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk i z chęcią sięgnę po kolejne tomy tej fantastycznej sagi :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cie do zimowej zabawy - Moja Choinka - szczegóły - u mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! :)
p.s. oglądałaś świąteczny koncert Michaela Buble na Polsacie?
W tym roku nie, ale w zeszłym oglądałam, to chyba to samo było?
Usuńto nie był ten sam koncert ;)
UsuńNo co Ty! I ja to przegapiłam! Ach, to wszystko przez te święta! Może na youtube znajdę :/
Usuń