A gdyby tak przejść na
drugą stronę lustra? Zamknąć oczy, dotknąć zimnego szkła i wkroczyć w świat,
utkany jednocześnie z baśni i najgorszych marzeń sennych...
Można by tak odwiedzić
zamek Śpiącej Królewny, której Książę nie przybył na czas, pójść do
największego miasta karłów – Terpevas i dobić targu z jedną z tych przebiegłych
istot lub zakraść się do Komnaty Dziwów Cesarzowej Teresy z Austrazji.
Obojętnie, którą drogę podążycie, mogę Wam obiecać, że będzie baśniowo,
tajemniczo i mrocznie. Najpierw jednak trzeba się odważyć.
„Był sobie kiedyś chłopiec, który wyruszył z domu, żeby poznać, czym jest strach.”
W dawnym gabinecie ojca Jakub Reckless odkrywa niezwykłe lustro, które
pozwala mu opuścić znany nam świat i wkroczyć w krainę pod każdym względem
wyjątkową, ale też bardzo niebezpieczną. Początkowo Jakub znika na kilka
godzin, potem mijają całe dni, tygodnie, miesiące, gdy nie ma go w domu.
Zaciekawiony młodszy brat zauważa, jak chłopak znika po drugiej stronie lustra
i sam wkracza do nieznanej krainy. Niedoświadczony ulega wypadkowi, a jego
ciało zaczyna zmieniać się w nefryt. Czy Jakubowi uda się ocalić brata przed
Czarną Nimfą, stadem goyli i sobą samym? Znalezienie lekarstwa będzie wymagało
czegoś więcej niż sprytu i odwagi – poświęcenia…
W świecie Cornelii
Funke znajdziemy zarówno miejsca i postaci rodem z baśni, jak i dobrze nam
znane miasta i postacie z historii, zaadaptowane na potrzeby magicznego świata.
Niemiecka autorka nawiązuje do historii krajów niemieckojęzycznych, przywołując
na kartach powieści Marię Teresę, cesarzową Austrii, tu Terese z Austrazji. Z
kolei stolica cesarstwa to Wena, czyli przepiękny Wiedeń. Spora część akcji
dzieje się także w mieście Szwansztajn, co nawiązuje moim zdaniem do
najpiękniejszego zamku świata, dumy narodu niemieckiego – bawarskiego
Neuschwanstein. Znacznie więcej u Funke jednak baśniowości i magiczności, tyle,
że u niej znane nam bajki nie miały szczęśliwych zakończeń. Śpiąca Królewna
nigdy nie została obudzona, czarownica nadal pożera dzieci w domu z piernika, a
syreny wodzą mężczyzn na pokuszenie. Najgorsze są jednak potężne, kamienne
goyle, które wygrywają wojnę z ludźmi i pomału przejmują władzę nad światem po
drugiej stronie lustra. Ogromną rolę w zawirowaniach krainy odgrywają
podstępne, obdarzone ogromną mocą, nimfy, które zręcznie operują słowem, uwodzą
i czarują…dosłownie.
Całość uzupełniają
fantastyczne ilustracje autorki, które choć utrzymane w odcieniach szarości, są
doskonałym dopełnieniem treści. Lektura „Reckless” pozwoliła mi wrócić
wspomnieniami do dzieciństwa i przypomnieć sobie chwile, gdy z rozdziawioną
buzią czytałam baśnie, czemu zresztą sprzyja plastyczny, miejscami stylizowany
język.
Cornelia Funke ujęła
mnie swoją „Atramentową trylogią”, którą czytałam już na studiach, ale pomimo
to całkowicie wciągnęłam się w opisywany świat i żałowałam, że naprawdę
czytając na głos nie można przenieść się do książki. Ach, jakie to byłoby
wspaniałe! Nie sądzicie? Z kolei „Reckless” jest wspaniałą baśniową historią,
której jednak brak dynamizmu i spójności. W mojej głowie tli się niepokojąca myśl,
że gdyby nie wspaniała wyobraźnia Funke i wszystkie wymyślone przez nią miejsca
i postaci, byłoby trochę lepiej niż kiepsko…
Ocena: 7/10.
Mimo tych niedociągnięć sama wyobraźnia autorki i to lustro zachęca i kusi, by do tej książki zajrzeć. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze niedawno dość sceptycznie podchodziłam do książek Funke. Wydawało mi się, że nie są to historie, które mogłyby mnie zainteresować. Ale powoli zmieniam zdanie i zaczynam interesować się jej twórczością, więc bardzo możliwe, że po tę książkę sięgnę już niedługo :)
OdpowiedzUsuńCornelia Funke stworzyła jeden z najpiękniejszych uniwersów, z jakimi spotkałam się na kartach powieści fantasy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mimo że wszyscy chwalą sobie tę książkę młodzieżową to ja jednak złapałam ogromną alergię na ten gatunek po tych wszystkich paranormal romance.
OdpowiedzUsuńCzegoś mi zabrakło w "Reckless" - niby fajnie, ciekawie i napisane niezłym stylem, ale nie zdecydowałam się przeczytać drugiej części. Chętnie bym za to wróciła do Atramentowej Trylogii, bo przeczytałam tylko pierwszy tom.
OdpowiedzUsuńWspaniała powieść :) a dwójka jest jeszcze lepsza! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam coś jej autorstwa, ale nie wiem co... A na tą książkę może się i skuszę...
OdpowiedzUsuńSuper, coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam "Atramentową trylogię" - mieć taki dar, jak jej bohaterowie byłoby niesamowicie... :) Biorąc pod uwagę zakończenie Twojej recenzji „Reckless. Kamienne ciało", nie będę na razie poszerzać swojej znajomości twórczości tej autorki.
OdpowiedzUsuń