piątek, 13 września 2013

W krainie rodem z baśni: „Reckless. Kamienne ciało” Cornelia Funke



A gdyby tak przejść na drugą stronę lustra? Zamknąć oczy, dotknąć zimnego szkła i wkroczyć w świat, utkany jednocześnie z baśni i najgorszych marzeń sennych...

Można by tak odwiedzić zamek Śpiącej Królewny, której Książę nie przybył na czas, pójść do największego miasta karłów – Terpevas i dobić targu z jedną z tych przebiegłych istot lub zakraść się do Komnaty Dziwów Cesarzowej Teresy z Austrazji. Obojętnie, którą drogę podążycie, mogę Wam obiecać, że będzie baśniowo, tajemniczo i mrocznie. Najpierw jednak trzeba się odważyć.

„Był sobie kiedyś chłopiec, który wyruszył z domu, żeby poznać, czym jest strach.”

W dawnym gabinecie ojca Jakub Reckless odkrywa niezwykłe lustro, które pozwala mu opuścić znany nam świat i wkroczyć w krainę pod każdym względem wyjątkową, ale też bardzo niebezpieczną. Początkowo Jakub znika na kilka godzin, potem mijają całe dni, tygodnie, miesiące, gdy nie ma go w domu. Zaciekawiony młodszy brat zauważa, jak chłopak znika po drugiej stronie lustra i sam wkracza do nieznanej krainy. Niedoświadczony ulega wypadkowi, a jego ciało zaczyna zmieniać się w nefryt. Czy Jakubowi uda się ocalić brata przed Czarną Nimfą, stadem goyli i sobą samym? Znalezienie lekarstwa będzie wymagało czegoś więcej niż sprytu i odwagi – poświęcenia…

W świecie Cornelii Funke znajdziemy zarówno miejsca i postaci rodem z baśni, jak i dobrze nam znane miasta i postacie z historii, zaadaptowane na potrzeby magicznego świata. Niemiecka autorka nawiązuje do historii krajów niemieckojęzycznych, przywołując na kartach powieści Marię Teresę, cesarzową Austrii, tu Terese z Austrazji. Z kolei stolica cesarstwa to Wena, czyli przepiękny Wiedeń. Spora część akcji dzieje się także w mieście Szwansztajn, co nawiązuje moim zdaniem do najpiękniejszego zamku świata, dumy narodu niemieckiego – bawarskiego Neuschwanstein. Znacznie więcej u Funke jednak baśniowości i magiczności, tyle, że u niej znane nam bajki nie miały szczęśliwych zakończeń. Śpiąca Królewna nigdy nie została obudzona, czarownica nadal pożera dzieci w domu z piernika, a syreny wodzą mężczyzn na pokuszenie. Najgorsze są jednak potężne, kamienne goyle, które wygrywają wojnę z ludźmi i pomału przejmują władzę nad światem po drugiej stronie lustra. Ogromną rolę w zawirowaniach krainy odgrywają podstępne, obdarzone ogromną mocą, nimfy, które zręcznie operują słowem, uwodzą i czarują…dosłownie.

Całość uzupełniają fantastyczne ilustracje autorki, które choć utrzymane w odcieniach szarości, są doskonałym dopełnieniem treści. Lektura „Reckless” pozwoliła mi wrócić wspomnieniami do dzieciństwa i przypomnieć sobie chwile, gdy z rozdziawioną buzią czytałam baśnie, czemu zresztą sprzyja plastyczny, miejscami stylizowany język.

Cornelia Funke ujęła mnie swoją „Atramentową trylogią”, którą czytałam już na studiach, ale pomimo to całkowicie wciągnęłam się w opisywany świat i żałowałam, że naprawdę czytając na głos nie można przenieść się do książki. Ach, jakie to byłoby wspaniałe! Nie sądzicie? Z kolei „Reckless” jest wspaniałą baśniową historią, której jednak brak dynamizmu i spójności. W mojej głowie tli się niepokojąca myśl, że gdyby nie wspaniała wyobraźnia Funke i wszystkie wymyślone przez nią miejsca i postaci, byłoby trochę lepiej niż kiepsko…

Ocena: 7/10.

9 komentarzy:

  1. Mimo tych niedociągnięć sama wyobraźnia autorki i to lustro zachęca i kusi, by do tej książki zajrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze niedawno dość sceptycznie podchodziłam do książek Funke. Wydawało mi się, że nie są to historie, które mogłyby mnie zainteresować. Ale powoli zmieniam zdanie i zaczynam interesować się jej twórczością, więc bardzo możliwe, że po tę książkę sięgnę już niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cornelia Funke stworzyła jeden z najpiękniejszych uniwersów, z jakimi spotkałam się na kartach powieści fantasy:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo że wszyscy chwalą sobie tę książkę młodzieżową to ja jednak złapałam ogromną alergię na ten gatunek po tych wszystkich paranormal romance.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czegoś mi zabrakło w "Reckless" - niby fajnie, ciekawie i napisane niezłym stylem, ale nie zdecydowałam się przeczytać drugiej części. Chętnie bym za to wróciła do Atramentowej Trylogii, bo przeczytałam tylko pierwszy tom.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniała powieść :) a dwójka jest jeszcze lepsza! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam coś jej autorstwa, ale nie wiem co... A na tą książkę może się i skuszę...

    OdpowiedzUsuń
  8. Również uwielbiam "Atramentową trylogię" - mieć taki dar, jak jej bohaterowie byłoby niesamowicie... :) Biorąc pod uwagę zakończenie Twojej recenzji „Reckless. Kamienne ciało", nie będę na razie poszerzać swojej znajomości twórczości tej autorki.

    OdpowiedzUsuń