„Tyle właśnie czasu potrzeba było chłopcu. Napisał książkę o miasteczku i jego mieszkańcach i właśnie dzięki nim książka stała się tym, czym była. Może nie miała sensacyjnej akcji, nie było w niej scen, od których serce stawało ci w gardle, a strach jeżył włosy na głowie, ale za to mówiła o życiu. Miała swój rytm i swoje głosy. Poruszała sprawy drobne, codzienne, takie, jakie składają się na wspomnienia przeżytych chwil. Wiła się jak rzeka; nie wiedziałeś, dokąd płynie, dopóki się w niej nie znalazłeś, ale podróż była spokojna i pełna uroku, a kiedy dotarłeś do jej kresu, żałowałeś, że się skończyła”.
W
Zephyr, gdzie wszyscy się znają, mleko jeszcze rozwozi mleczarz, a w rzece skrywa się dziwny stwór, zwany Starym
Mojżeszem, spokój zostaje na zawsze zakłócony. Pewnego marcowego poranka
samochód z martwym mężczyzną wpada do Jeziora Saksońskiego. Przypadkowym
świadkiem tego osobliwego wydarzenia jest dwunastoletni Cory. Na miejscu
zbrodni chłopiec odnajduje zielone piórko, w oddali zaś widzi tajemniczą postać
w długim płaszczu. Od tej chwili Cory boleśnie uświadomi sobie, że jego
ukochane Zephyr nie jest tak bezpieczne jak mu się wydawało. Chcąc przywrócić
miastu utraconą niewinność, postanawia wytropić mordercę, za którym kryje się
ktoś, kogo bardzo dobrze zna.
Przeczytawszy
opis fabuły, mogłoby się wydawać, że „Magiczne lata” to powieść kryminalna. Tak
jednak nie jest. Oczywiście wątek morderstwa jest bardzo ważnym elementem
książki, ale właściwym bohaterem jest Zephyr i jego mieszkańcy. Autor
pieczołowicie opisuje poszczególne osoby i minione wydarzenia. Z nutką
sentymentu i dużym rozrzewnieniem wprowadza czytelnika w magiczny świat
dzieciństwa, utkanego z marzeń i snów. Radość, smutek, gniew, strach – tych
wszystkich uczuć doświadcza Cory, poznając z świat z wiarą i naiwnością,
właściwym tylko dzieciom.
Akcja
powieści toczy się w latach 60. w małym miasteczku w słonecznej Alabamie. Do
Zephyr nowoczesność i rewolucja kulturalna wkraczają maleńkimi kroczkami.
Miasto czerpie siłę właśnie ze swej staroświeckości, tu nadal ważna jest
tradycja i religia, mleczarze mają ręce pełne roboty, a mali chłopcy nader
wszystko kochają swoje rowery. Wskutek morderstwa jednak pęka niewidzialna
bańka, chroniąca to niezwykłe miejsce przed złem. Tak jak mieszkańcy byli
zaniepokojeni samochodem, spoczywającym na dnie Jeziora Saksońskiego, tak ja ze
smutkiem czytałam o otwarciu pierwszego supermarketu.
„Jak miałem to opisać? Jakie słowo w języku angielskim mogło wyrazić tę młodość, nadzieję, pragnienie i wolność, tę cudowną chwilę, gdy stopy już cię świerzbią, a krew płonie ci w żyłach? Jakie słowo może opisać tę braterską jedność i uczucie, że dopóki gra muzyka, jesteś jednym z tych twardych wędrowców, którzy odziedziczą ziemię?”
„Magiczne
lata” to właściwie kronika Zephyr, ukazująca przemianę społeczno-obyczajową
miasta. Robert McCammon nakreślił nie tylko wyrazsite sylwetki bohaterów, ale
też bardzo plastycznie opisał miejsca. Przez kilka godzin czułam się, jakbym
była w miasteczku i oczyma duszy widziałam małą kawiarenkę, lokalny festyn i
Starego Mojżesza. Autor umiejętnie łączy realizm z magicznością, tworząc
ponadczasową i wymykającą się wszelkim schematom powieść. Z jednej strony mamy
znakomicie zarysowane tło obyczajowe, z drugiej potwora w rzece, z trzeciej
wątek kryminalny. Wszystko jest wyważone i podane tak, że każdy w książce
znajdzie coś dla siebie. Po prostu idealna lektura.
„Możliwe, że był stuknięty. Możliwe, że stuknięty to słowo na określenie kogoś, kto przestając być dzieckiem, zachowuje czarodziejską moc”.
Ocena:
9,5/10.
Książka idealna...jak mogłabym nie chcieć jej przeczytać? Już wcześniej zwróciłam uwagę na ten tytuł, a dzięki Tobie jestem bardzo ciekawa spotkania z tą powieścią.
OdpowiedzUsuńLubię książki opisujące senną atmosferę małych miasteczek, przedstawiające sylwetki ich mieszkańców... Dodatkowo pojawia się jeszcze wątek kryminalny.. Coś czuję, że "Magiczne lata" bardzo by mi się spodobały.
OdpowiedzUsuńJeśli faktycznie cenisz w powieściach ww. elementy, to myślę, że zakochasz się w "Magicznych latach" :)
UsuńCudowna opowieść, z niepowtarzalnym klimatem, piękna po prostu. Chciałabym jej nie znać, by móc przeczytać ją raz jeszcze, przeżyć ją od nowa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Podpisuję się po tymi słowami... Ale jak mówi piękny wiersz pani Szymborskiej "Nic nie zdarza się dwa razy i nie zdarzy"...
UsuńKolejna zachwalająca recenzja :-) Jest w tej książce coś magicznego. To widać po tych krótkich zdaniach.
OdpowiedzUsuńZ pewnością przeczytam. Tyle pozytywnych recenzji tej książki się naczytałam, że po prostu nie może być inaczej :)
OdpowiedzUsuńAleż mi narobiłaś ochoty na tą książkę! Muszę ją zdobyć :D
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu czytałam również ,,Magiczne lata'' i zgadzam się z twoją recenzją. Jest to cudowna, zjawiskowa powieść warta swego czasu i uwagi.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, chciałabym tą książkę...:)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu mam tę książkę na swojej liście, więc bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać u Ciebie jej recenzję. Z listy oczywiście nie zeszła, wręcz podniosła się o kilka oczek w górę :)
OdpowiedzUsuńPiękna, cudowna, niepowtarzalna książka. :) Cieszę się z tego, że ją przeczytałam i jestem dumna z tego, że ozdabia moją półkę. :) Mam nadzieję, że niebawem będzie można przeczytać kolejną z książek tego autora. :)
OdpowiedzUsuńPodobno ma być jakieś wznowienie w grudniu, zobaczymy :)
UsuńLubię recenzje książek, które nie są popularne na blogach - wreszcie można poczytać o jakiejś nowej pozycji, o której istnieniu nie wiedziałabym bez tego tekstu. Dzięki wielkie, bo takie właśnie powieści to coś, co tygrysy lubią najbardziej! Książka już wrzucona do schowka, może kiedyś wpadnie w łapki.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że nie pożałujesz pobytu w Zephyr :)
UsuńJuż kiedyś słyszałam o tej książce i już wtedy zachęcił mnie jej klimat :) ogólnie to ostatnio chyba trochę nostalgicznie było u Ciebie, bo, nie wiem, czy takie porównanie jest prawidłowe (jeszcze nie zapoznałam się z żadnym z tych dzieł) ale "Kochankowie z księżyca" mają chyba podobny klimat jak "Magiczne lata"? ;)
OdpowiedzUsuńOba dzieła są nostalgiczne i akcja obu dzieje się w latach 60., ale klimat mają całkiem inny.
Usuńjakoś nie ciągnie mnie do "Magicznych lat", ale może kiedyś...? ;)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu miałem przyjemność czytać Magiczne Lata. Wzbudza emocje, przypomina dzieciństwa a zarazem ma fajny wątek kryminalny i elementy grozy. McCammon to mistrzowsko połączył:)
OdpowiedzUsuń