Czy
zastanawialiście się kiedyś, czy teleturnieje, programy typu „Mam talent”, są
ustawiane? Wyobrażacie sobie skandal, jaki miałby miejsce, gdyby okazało się,
że z góry wiadomo, kto wygra, mało tego, że zwycięzca znał wcześniej pytania i
odpowiedzi?
Coś
takiego zdarzyło się w latach 50. w Stanach Zjednoczonych. Dużą popularnością
wówczas cieszył się teleturniej „Twenty-One”, który opierał się na
współzawodnictwie dwóch zawodników, zamkniętych w budkach z słuchawkami na
uszach. Celem było jak najszybsze zdobycie 21 punktów, a więc oczka. Program
każdego tygodnia przyciągał przed telewizory miliony widzów i co za tym idzie –
olbrzymie pieniądze. Pewnie prawda nie wyszłaby na jaw, gdyby producenci nie
postanowili pozbyć się obecnego rekordzisty – Herberta Stempela, niezbyt urodziwego
Żyda. Stempel otrzymał jasne instrukcje: ma się pomylić w następnym odcinku, w
przeciwnym razie zniknie z telewizji na zawsze. Na jego miejsce znaleziono
przystojnego i błyskotliwego Charlesa Van Dorena, który już przed pierwszym
programem otrzymał pytania i odpowiedzi. Iluzja trwała w najlepsze, dopóki
rozżalony Stempel nie poszedł do prokuratury. Co było dalej, zapewne się
domyślacie.
Jakie
będzie zakończenie filmu, wiemy właściwie od samego początku, dlatego też nie
poskąpiłam Wam opisów fabuły. Nie ma w „Quiz Show”, co prawda, elementu
zaskoczenia, ale to przecież nie jest ani thriller, ani kryminał, lecz wyważony
i doskonały dramat, ukazujący kulisy jednego z największych skandali w historii
amerykańskiej telewizji.
Siła
tego filmu leży jednak gdzie indziej. „Quiz Show” prezentuje bowiem na zasadzie
kontrastów dwie skrajnie odmienne osobowości. Stempel jest Żydem, brzydkim,
biednym, zaś Van Doren jest bogaty, wykształcony, atrakcyjny i pochodzi z
poważanej rodziny. Pierwszy spotyka się z dezaprobatą, drugiego natomiast nawet
komisja śledcza jest skłonna usprawiedliwić, w końcu powiedział prawdę. Ale jak
słusznie zauważa jeden z jej członków: czy należy chwalić dorosłego za to, że
wreszcie się przyznał? Kolejną parą przeciwieństw są młodszy i starszy Van
Doren: chociaż Charles wygrywa tysiące dolarów i jest poważanym profesorem
wciąż pozostaje w cieniu ojca. Ralph Fiennes znakomicie oddał przewrotny
charakter swojego bohatera, dzięki czemu ten jest bardzo przekonujący.
Wreszcie
„Quiz Show” to film o moralności i stosunku do niej. Z jednej strony mamy na
wskroś czystego śledczego Goodwina, z drugiej Stempela i Van Dorena, pytających
z uśmiechem na twarzy: a Ty byś się nie zgodził, gdyby zaproponowano ci 25 tys.
dolarów? Są też oczywiście producenci programu i właściciele stacji – pazerni i
bez skrupułów okłamujący miliony Amerykanów.
Robert
Redford jako reżyser spisał się bardzo dobrze – film jest dopracowany pod
każdym względem, pasjonujący i zdecydowanie godny uwagi. Poza Ralphem Fiennesem
na uwagę zasługuje także John Turturro, a więc filmowy Herbie Stempel.
„Quiz
Show” był nominowany do Oscara w kategorii najlepszy film, statuetkę otrzymał
jednak „Forrest Gump”.
Ocena:
8,5/10
Moim skromnym zdaniem to większość talent show jest ustawiona, w mniejszym bądź większym stopniu, ale jednak. Teleturnieje rządzą się nieco innymi prawami, dlatego rozumiem jaki szok wywołała ta sprawa. Film chętnie obejrzę, mimo braku elementu zaskoczenia.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za wszelkimi talent show - z reguły promują nie to, co potrzeba, stosują tanie chwyty i prezentują niewarty uwagi poziom. Wiele teleturniejów również zamiast na wiedzę, kładzie nacisk na show - tych też nie lubię. Oglądam więc jedynie '1 z 10' i gdyby w tym programie wybuchł jakiś skandal, chyba bym autentycznie porzuciła telewizję i do końca życia pozostawała w zburzeniu ;)
OdpowiedzUsuńCzy obejrzę 'Quiz Show' - niewykluczone. Zwracasz uwagę na sporo naprawdę ciekawych aspektów...
Również lubię "1 z 10" i nie lubię gdy robi się show, tam gdzie nie ma nie miejsca, np. "Milionerzy" powinni być nastawieni bardziej na zawodnika, a mniej na postać prowadzącego. Poza tym pytania są do pewnego progu zbyt łatwe, przez co nie można się dowiedzieć zbyt wiele.
UsuńZapowiada się ciekawie. Pamiętam, kiedyś oglądałam polski film z Cezarym Pazurą, tylko nie pamiętam tytułu, w każdym razie też opowiadał o teleshow, w którym to grupa ludzi siedziała na jakiejś wyspie i musieli tam przetrwać jak najdłużej. Potem tak się pojawił jakiś morderca. W każdym razie film niesie za sobą rewelacyjne przesłanie - tak a propos teleturnieju. :)
OdpowiedzUsuńPewnie chodzi Ci o "Show". Słyszałam o tym flmie, ale nie nie widziałam jeszcze, dzięki za przypomnienie!
UsuńTak, dokładnie o ten. Moim zdaniem idealnie wręcz pokazał prostotę ludzi i ich zamiłowanie do wszelakich korzyści majątkowych.
UsuńA ta z całkiem innej beczki, jak się nazywa ten gadżet, co Ci się wyświetla pod postem. Chodzi mi o to "You might also like" :)
Z tej strony możesz pobrać: http://www.linkwithin.com/learn
UsuńDziękuję bardzo. :) A wiesz może, jak zmienić tą nazwę z angielskiego na polski?
UsuńNie interesowałam się tym, ale jestem pewna, że wujek Google Ci pomoże.
UsuńNie oglądałam...ale słyszałam o tej historii. Ciekawie byłoby zobaczyć ją na ekranie.
OdpowiedzUsuńOglądałam ten film już dosyć dawno temu. W liceum polonistka nakazała po powrocie do domu włączyć telewizję na programie takim a takim, o godzinie dosyć szalonej jak na sam środek tygodnia szkolnego i zapoznać się ze świetnym obrazem Redforda. Na drugi dzień przyszliśmy na lekcje nieco niewyspani, ale nikt nie żałował tych kilku godzin spędzonych na "Quiz Show".
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie :) Zawsze zastanawiałam się, jak to jest z tymi programami...
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć ten film. W ogóle lubię filmy Redforda, bardzo podobali mi się np. "Zwyczajni ludzie".
OdpowiedzUsuń