czyli co oglądam do kotleta, część pierwsza
Po serialowym
śniadaniu, które zjedliście ze mną przeszło rok temu, przyszła pora na obiad.
Jeśli jesteście, więc ciekawi, jakie seriale oglądam z widelcem w ręku,
zapraszam do czytania.
Do obiadów wybieram
zawsze seriale dramatyczne bądź kostiumowe/historyczne. Dziś będzie o tej
pierwszej kategorii.
I tak zauważyłam, że
najlepiej mi się je tego przysłowiowego kotleta, oglądając m.in.:
„The
Good Wife”: czyli prawnicy, rozprawy, gierki
polityczne i romanse, a w centrum tego wszystkiego ona, czyli Alicia Florrick. Alicię
poznajemy jako kobietę, stojącą murem za mężem, byłym prokuratorem stanu, który
stracił stanowisko przez korupcję i sypianie z prostytutką. W Stanach wyborami
na prokuratora czy gubernatora obywatele emocjonują się chyba bardziej niż u
nas kampanią prezydencką, dlatego wokół rodziny Florricków narasta medialny
szum. Alicia, by jakoś poradzić sobie z narastającą presją, wraca po latach do pracy
jako prawniczka, a firmą w której znajduje zatrudnienie jest Lockhart &
Gardner. Tak się składa, że Will Gardner to dawna miłość Alicii, dlatego od
początku między obojgiem można wyczuć napięcie. Nie to jednak w „The Good Wife”
jest najciekawsze! Najlepiej wcina mi się, gdy na ekranie pojawia się Eli Gold,
który zajmuję się kampaniami politycznymi Petera Florricka. Jak ja uwielbiam te
polityczne zagrywki, coś pięknego! Do tego ciekawy tematy prawnicze,
emocjonujące rozprawy i gierki między bohaterami, o tak, przy tym serialu je mi
się obiad obecnie najlepiej!
„Suits”:
kolejna prawnicza perełka. Tu jednak na salę rozpraw wchodzimy rzadko lub
prawie w ogóle, akcja skupia się bowiem na przedstawieniu kulisów danej sprawy
i relacji panujących w kancelarii Pearson Hardman. Bohaterami jest dwóch
przystojniaków, których dialogi to istny majstersztyk. Jeszcze ciekawiej jest
jednak, gdy na scenę wkracza Louis Litt, a jego słowne potyczki z Harveyem to
najlepsze sceny w serialu w ogóle. Zaciekawionych zapraszam tutaj, gdzie
możecie przeczytać, dlaczego warto oglądać „Suits”.
źródło zdjęcia |
„United
States of Tara”: tego serialu już nie ma, więc dawno
nie gościł na moim talerzu, ale idę o zakład, że go nie znacie, a jestem zdania,
że to niedoceniona perełka. „United States od Tara” to opowieść o
kobiecie cierpiącej na zaburzenia osobowości. Tara, w tej roli Toni Colette,
ilekroć jest zdenerwowana przemienia się w inną osobą, m.in. w idealną
gospodynię – Alice, weterana z Wietnamu – Bucka i rozwydrzoną nastolatkę – T.
Mąż, siostra i dzieci muszą uporać się ze zmianami osobowości Tary i własnymi
problemami. Aż chciałoby się rzec: kawał dobrego kina.
„Lie
to me”: kolejny dobry serial, który skasowano z powodu
niskich wyników oglądalności. I w tym momencie, aż chciałoby się Amerykanom
nawciskać… Fenomenalny Tim Rooth, ciekawa tematyka, czegóż chcieć więcej? Na
dodatek można się sporo dowiedzieć o tym, jak poznać, że ktoś nie jest z nami
do końca szczery. Nic tylko oglądać!
Pierwsze danie podano.
Następnym razem zapraszam Was na drugie, a w nim kostiumowo-historyczne
propozycje dań.
Czytaj też: Obyczajówka na śniadanie
Czytaj też: Obyczajówka na śniadanie
"Suits" uwielbiam !! Czekam już na kolejny sezon ^^ jestem zainteresowana "The good wife". Miałam ochotę też obejrzeć "lie to me" ale nie lubię wciągać się w seriale, które zazwyczaj kończą się na najlepszym momencie. Aha i muszę przyjrzeć się temu "United States of Tara” :D
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego, ale zapisałam sobie tytuły, bo uwielbiam seriale, a kończą mi się pomysły :)
OdpowiedzUsuńPS Też zajadam z serialem :)
Suits <3 Jest cudowne, a dialogi bezbłędne! No i Harvey... Lie to me oglądałam kiedyś (na bieżąco) i wciąż nie mogę przeboleć skasowania tego serialu :( Jedzenie przy serial - jak najbardziej za!
OdpowiedzUsuńPrzy obiedzie zazwyczaj oglądam Bones, albo jakiś równie krwawy i obrzydliwy serial :P Good wife oglądałam chyba tylko pierwszy sezon, był bardzo dobry i już nie pamiętam czemu przerwałam :/ Tak z ciekawości zapytam - czy Alicia jest z Willem? :) Za Mad man się zabieram od dawna, ale to co napisałaś nie nastraja optymistycznie. Jak na razie wkręciłam się w oglądanie Hannibala :) W planach mam też Luthera, The White Queen i The Killing 3 sezon.
OdpowiedzUsuńByli przez chwilę razem, ale życie stanęło im na przeszkodzie;)
UsuńEhh no to foch, nie oglądam ;)
UsuńNie oglądałam tych seriali. Oczywiście większość tu wymienionych kojarzę, ale jednak nie są mi bliskie.
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego, choć o pierwszych dwóch słyszałam :) muszę obejrzeć kilka odcinków z każdego i zobaczyć, czy spodoba mi się klimat :)
OdpowiedzUsuńRzadko oglądam seriale, ale akurat widziałam parę odcinków „Lie to me” i mam ochotę na więcej, gdyż uważam, że jest to świetna produkcja.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoje posty o serialach, dzięki nim zawsze wyłapię coś interesującego. Planuję nadrobić serialowe zaległości, więc Twoje propozycje będą jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńJestem oburzona, że nie ma kolejnych odcinków "Magii kłamstwa"...Amerykanie nie znają się na tym, co dobre;)
OdpowiedzUsuńNo niestety, po raz kolejny się to potwierdziło...
UsuńLubię "Lie to me". "Suits" obejrzałam na razie jeden odcinek, więc wypowiadać się nie będę. Reszta tytułów jak najbardziej znajoma, ale tylko z nazwy:)
OdpowiedzUsuńTo oglądaj i podziel się z nami swoją opinią :)
UsuńWidziałam kilka odcinków Magia kłamstwa, bo chyba taki jest tytuł polski. I na początku było fajnie, ciekawie, ale później jakoś już wiedziałam czego mam się spodziewać i jakoś zaczęło mnie to wszystko nużyć. Więc po części rozumiem Amerykanów :>
OdpowiedzUsuńFaktycznie było kilka nudnych odcinków, ale w porównaniu do całości, nie warto sobie tym głowy zaprzątać. Tim Roth jest mega :)
Usuń"Lie to me" oglądałam tylko od czasu do czasu, ale podobało mi się, więc pewnie kiedyś obejrzę całość. Reszty nie oglądam, ale mam w domu wielkiego fana "Żony idealnej" :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń"Mad men" od dawna mam w planach, a dlaczego to jest długaśny komentarz w Twoim poście na jego temat.
OdpowiedzUsuń"Wszystkie wcielenia Tary" oglądałam, ale wydawał mi się nużący. Prędko skończyłam, mimo że bardzo lubię taką tematykę.
A "Lie to me" nie mogę odżałować. Świetny temat, fajne informacje o mowie ciała, rewelacyjny główny bohater i nie był tak przerysowany jak House.
Też często oglądam coś w trakcie obiadu, ale są seriale, których nie mogę się tykać w trakcie jedzenia - np. House. "The Good Wife" i "Suits" bardzo lubię. Niestety obydwa przerwałam w pewnym momencie, ale z pewnością do nich wrócę. "Mad Men" mam ciągle jeszcze w planach, a już tyle o nich u ciebie czytałam... wstyd :) "US of Tara" rzeczywiście nie znam, podobnie zresztą z "Lie to me" więc jest co nadrabiać. Już się nie mogę doczekać kostiumówek, bo je też uwielbiam.
OdpowiedzUsuńŻadnego z wymienionych przez Ciebie seriali nie znam, ale już sobie zapisuję ich tytuły i może w jakieś leniwe, wakacyjne popołudnie zacznę chociaż jeden z nich oglądać. :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie seriali... Tych, które wymieniłaś oczywiście nie znam, ale za to zaczęłam wreszcie oglądać "The killing" i wciągnęłam się ogromnie! :)
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że Ci się jakiś serial w końcu spodobał :)
UsuńPolecam seriale duńskie: kryminalny "forbrydelsen" z Sarą Lund jako główną bohaterką; polityczny z ciekawą bohaterką, pierwszą kobietą na stanowisku premiera, ale tematyka to także godzenie kariery z życiem domowym, czyli "borgen"; oraz szwedzko-duński "bron/broen" , czyli most. Amerykanie będą robić własną wersję tego ostatniego pod tytułem "the bridge". Pierwszego kalkę już zrobili, tytuł "the killing". Fajny blog, pozdrawiam, Ania
OdpowiedzUsuńDziękuję, to bardzo miłe! :)
Usuń"Lie to me" oglądało mi się z przyjemnością, a co do "United States of Tara" to aż dziwne, że ten tytuł nie wpadł mi nigdy w ucho... Bo brzmi jak na mój gust co najmniej interesująco :3
OdpowiedzUsuń