Tossę de Mar
opuszczaliśmy z żalem i poczuciem, że nasze wakacje pomału dobiegają końca.
Przed nami zostały tylko niecałe dwa dni w Gironie. Mnie już pomału zaczynała
łapać pourlopowa depresja, a mój M. wolałby raczej zostać kolejny dzień nad
morzem, aniżeli znowu zwiedzać. Tak więc w nienajlepszych humorach wsiedliśmy
do autobusu.
I całkiem
niepotrzebnie, bo Girona okazała się być fascynującym miejscem.
Po szybkim przejściu z
dworca do hotelu, udaliśmy się na jeden z mostków na rzece Onyar, by podziwiać
najbardziej charakterystyczną wizytówkę miasta: kolorowe domki.
Potem był spacer
średniowiecznymi, wąskimi uliczkami, wspinanie się po stromych schodach i
podziwianie przepięknej starówki.
W drodze na mury obronne też było na co popatrzeć:
Najciekawszym miejscem okazała się być jednak katedra, w której murach zdecydowanie można poczuć historię. Niestety w środku nie można było robić zdjęć, musicie mi więc na słowo uwierzyć, że jest to miejsce niezwykłe i warte swojej ceny.
A z zewnątrz nie robi wielkiego wrażenia:
I okolice:
Wieczorem siedzimy w centrum miasta, pijemy sangrie i obserwujemy ludzi. Następnego dnia definitywny koniec podróży.
Opuszczamy wybrzeże Hiszpanii.
Kiedyś jeszcze tam wrócę.
Czytaj też o Barcelonie i Tossie de Mar.
Piękne zdjęcia - mam nadzieję, że kiedyś zobaczę te miejsca na własne oczy.
OdpowiedzUsuńWspaniała fotorelacja. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego urokliwego miejsca.
OdpowiedzUsuńTa średniowieczna architektura i wąskie uliczki to zdecydowanie moje klimaty! Przepiękne miejsca odwiedziliście, wcale mnie nie dziwi twoja pourlopowa depresja! Macie jednak wspomnienia, no i zawsze będziecie mogli tam wrócić, będzie na co czekać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Chciałabym przez jakiś czas pomieszkać w tych kolorowych domkach. Wszystko wygląda cudownie! :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia wspaniałe, da się poczuć klimat tego miejsca, ale przydaloby się więcej opisów :)
OdpowiedzUsuńNiestety muszą wystarczyć Ci zdjęcia, bo opisów dłuższych nie chciało mi się robić.
UsuńUwielbiam takie kolorowe domki, wyglądają trochę jak klocki :) Świetne zdjęcia, cały wyjazd będziecie pewnie jeszcze długo wspominać. PS. Piękna sukienka! :D
OdpowiedzUsuńSame zdjęcia "zakochały" mnie w tym miejscu. Pięknie tam... :)
OdpowiedzUsuńJak pięknie!
OdpowiedzUsuńStare budynki, urokliwe miejsca...takich widoków nigdy dosyć;) Miałaś piękne wakacje;)
OdpowiedzUsuńPiękne! Nie spodziewałam się, że Girona jest taka ładna. My lądowaliśmy na El Prat, więc nie było okazji, by pozwiedzać to miasteczko.
OdpowiedzUsuńAch, jak tam pięknie...
OdpowiedzUsuńŚlicznie i bardzo klimatycznie. Sama chciałabym się znaleźć w takim miejscu. Zazdroszczę Ci :)...
OdpowiedzUsuńRozumiem, że ta laseczka w sukience na jednym ze zdjęć to Ty? :)
Bardzo malownicze zdjęcia. Świetnie oddają klimat tego uroczego zakątka. Z nutką zazdrości oglądam zdjęcia, ponieważ w tym roku nie miałam jeszcze wakacji. Kilka dni urlopu spędziłam na przygotowaniach do ślubu, a potem powrót do pracy. Mam jednak nadzieję, że uda mi się wyrwać jeszcze w tym roku chociaż na krótki wypoczynek.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Nic tylko zazdrościć takiej podróży :)
OdpowiedzUsuńEch Girona! Sama tam byłam w sierpniu tego roku. Co prawda ja zaszyłam się w Lloret de Mar, jednak na Tossie (po pięknym rejsie statkiem) również spędziłam miłe chwile. Naprawdę malownicze miejsce. Już nie mogę się doczekać kiedy tam wrócę, gdyż pokochałam Hiszpanię całym sercem! :)
OdpowiedzUsuń