Pani Małgorzata
Gutowska-Adamczyk skradła moje serce „Cukiernią pod Amorem”. Pewnie było więc,
że sięgnę po kolejną jej książką, zwłaszcza, że opowiada o postaci, która
epizodycznie pojawiła się w „Zajezierskich” i wywarła ogromne wrażenie na samym
hrabim Tomaszu. Mowa oczywiście o słynnej malarce – Rose de Vallenrod, autorce
m.in. magnetycznego portretu hrabiego, który obecnie wisi w holu pałacu w
Zajerzycach.
„Podróż do miasta
świateł” to hipnotyzująca opowieść o kobiecie, która miała odwagę podążać za
swoimi marzeniami i nie bała się łamać sztywnych konwenansów, a także o
mieście, ulotnym, magicznym i niezwykłym pod każdym względem – Paryżu w czasach Belle Epoque.
Akacja książki,
podobnie jak w przypadku „Cukierni pod Amorem”, toczy się dwutorowo: w XIX
wiecznym Paryżu i we współczesnej Polsce. Przyczynkiem do snucia opowieści
staje się kradzież obrazów Rose de
Vallenrod z wielu muzeów na świecie. Przerażona sytuacją Iga Toroszyn z domu
Hryć prosi profesor historii – Ninę Hirsch
o wyjaśnienie tajemnicy portretu hrabiego Tomasza Zajezierskiego. Tymczasem do
XIX-wiecznego Paryża przybywa Krystyna Wolska z kilkuletnią córką Różą, której
mąż, Kazimierz, został zesłany na Syberię. Kobieta szuka pomocy u wuja Izydora,
któremu nieźle się wiedzie na emigracji. Jak to się stało, że mała niemota z
odległej Polski została znaną malarką? I kto stoi za kradzieżą obrazów?
Czytając „Podróż do
miasta świateł” postanowiłam sobie w duchu, że przeczytam każdą książkę pani
Gutowskiej-Adamczyk, bez żadnego namawiania. Każda z jej powieści to nie tylko
świetna fabuła z realistycznymi postaciami, ale także umiejętnie wpleciony w
tekst zbiór wiedzy o epoce, jej obyczajowości, realiach historycznych, a także
kulturze i sztuce. Tak jak w „Cukierni pod Amorem” zachwycałam się obrazem
Polski na przełomie XIX i XX wieku, tak teraz nie mogę wyjść z podziwu nad
barwnym ukazaniem wielu aspektów życia w Paryżu w czasach Belle Epoque. Z
jednej strony pisarka szczegółowo opisuje środowisko artystyczne, kładąc nacisk
na pojawienie się łamiących klasyczne reguły impresjonistów, z drugiej można
poczytać o ówczesnej modzie, rozrywkach, pozycji kobiet.
Dzięki pani Małgorzacie
miałam okazję odbyć niezwykły spacer po XIX-wiecznym Paryżu i co tu dużo mówić,
zakochałam się na zabój! Współczesny Paryż nie ma już tej magii, mgiełki
magiczności i niezwykłości, klimat miasta zabija trochę komercjalizacja i masa
turystów w każdym niemal miejscu. Zanim pojechałam do stolicy Francji po raz
pierwszy, żyłam wyobrażeniem o miejscu idealnym, przesiąkniętym artystyczną
atmosferą i idealnie ubranymi kobietami. Dziś niewiele już z tego zostało:
współczesne Polki ubierają się wcale niezgorzej od Francuzek, choć może brak
im(nam) nonszalancji, a z artystycznej atmosfery zostali karykaturzyści na
Montmartre, nagabujący każdego, kto przystanie na chwilę, by podziwiać
przepiękną bazylikę Sacre Coeur. W tym miejscu wypada przywołać „O północy w
Paryżu” Woody’ego Allena i tę tęsknotę za tym, co minione, chęcią skosztowania
życia w przeszłości…
W „Podróży do miasta
świateł” nie zabrakło oczywiście portretów nietuzinkowych kobiet. Obie główne
bohaterki zmagają się z zaborczymi matkami, choć poza tym ich życie jest
diametralnie różne. Nina jest młodą, wykształconą kobietą, która nie potrafi na
dłużej utrzymać przy sobie mężczyzny. Niemały wpływ na to mają skomplikowane, a
wręcz trudne relacje z matką. Z kolei Róża to romantyczna, artystyczna dusza,
która nie boi się łamać konwenansów i bronić swoich przekonań. To właśnie jej
oczami poznajemy Paryż, chodzimy na wystawy, potańcówki na Montmartre i
zaszywamy się w niezliczonych parkach, by móc poobserwować przechodniów.
Na kartach „Podróży do
miasta świateł” pani Małgorzata przywołała także postaci dobrze znane z
„Cukierni pod Amorem”: Igę Hryć, Xaviera Toroszyna. Także i tym razem
bohaterowie wcinają jagodzianki z
najsłynniejszej gutowskiej cukierni, zwiedzają miasto i jego podziemia, i
zgłębiają historię Zajezierskich.
Cudowna to była podróż.
Pełna sprzecznych emocji, wielkich romansów, artystycznej atmosfery i czasów za
którymi tęsknię, choć nigdy ich nie poznałam.
Ocena: 8,5/10.
Podobała mi się ta powieść i chętnie poznam całą twórczość autorki. Na początku trochę się obawiałam, że zepsuję sobie frajdę z czytania, ponieważ dopiero mam zamiar poznać "Cukiernię...", ale jednak bohaterowie znani z tej trylogii pojawiają się sporadycznie, więc nie powinno być problemu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją opinią w 100% :) Uwielbiam trylogię o Cukierni pod Amorem i "Podróż..." też mnie nie zawiodła. JEśli podobała Ci się ta książka to sięgnij po "Paryż miasto sztuki i miłości w czasach belle epoque" :)
OdpowiedzUsuńZnam już tę publikację:) Dostałam ją w zeszłym roku od brata na gwiazdkę;)
UsuńNie znam twórczości tej autorki, ale chciałbym to zmienić. ,,Cukiernię..'' miałam zamiar nabyć, ale nie skusiłam się jednak, gdyż ostatnio nie mogę znaleźć czasu, więc odpuszczam sobie różne książkowe serie i czytam tylko odrębne powieści. Co do „Podróży do miasta świateł” to będę miała ją na uwadze w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńJa to się dopiero czaje na "Cukiernię..." tej autorki. :)
OdpowiedzUsuńI słusznie.
UsuńWspaniale zachęciłaś do przeczytania tej powieści. Nie znam twórczości pani Gutowskiej - Adamczyk, ale już wiem, że nie zacznę spotkania z pisarką od "Cukierni pod Amorem" (choć mam w planach), ale od książki, o której piszesz w tym poście. Przekonał mnie XIX-wieczny Paryż:)
OdpowiedzUsuńJa mimo wszystko wolę "Cukiernię", ma ciut lepszą fabułę.
UsuńNie słyszałam o niej ale chętnie sięgnęłabym po taką powieść!
OdpowiedzUsuńI zapomniałam Ci napisać, że bardzo podobają mi się zdjęcia, które są na górze Twojego bloga <3
UsuńMnie też się bardzo podobają:) Dziękóweczka:)
UsuńMam w planach...
OdpowiedzUsuńCzytałam Cukiernię pod Amorem. Z tą książką także chętnie się zapoznam. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńCukiernię już od dawna mam w planach. Zbyt wiele jest zachwytów nad twórczością tej pani, żeby po nią nie sięgnąć.
OdpowiedzUsuń