Czy życie Marii Antoniny potoczyłoby się inaczej, gdyby była lepiej przygotowana, wstępując na tron Francji? Wszyscy wiemy, jak kończy się historia jednej z najsłynniejszych królowych Francji, mało kto zna jednak jej podłoże. Z lekcji historii doskonale pamiętam przyczyny wybuchu rewolucji francuskiej: głodny lud, rażący splendor monarchii, ruchy narodowowyzwoleńcze na świecie. Juliet Grey nie pomija oczywiście w swojej powieści tych kwestii, stara się jednak oddać sprawiedliwość Marii Antoninie i Ludwikowi XVI, kreśląc ich portrety psychologiczne i opisując zawiłą sytuację, panującą na królewskim dworze. Przeczytawszy powieść nasuwa mi się jeden prosty wniosek: królewska para stała się ofiarami swoich czasów i była na przegranej pozycji już w chwili wstąpienia na tron Francji.
„W Wersalu i Petit Trianon" to drugi tom trylogii amerykańskiej pisarki Juliet Grey o Marii Antoninie, legandarnej królowej. Zakończenie pierwszej części na przekór historii dawało nadzieję: oto młodziutka para obejmuje tron Francji po śmierci rozrzutnego Ludwika XV. Lud wiwatuje, a Maria Antonina jest powszechnie uwielbiana. Prolog drugiej części nie pozostawia już jednak złudzeń co do tego, jaki wydźwięk będzie miała ta opowieść: wychłostana publicznie hrabina de la Motte krzyczy, że to wszystko wina królowej, a ona jedynie wykonywała rozkazy. Zanim jednak dojdzie do afery naszyjnikowej, która na zawsze podkopie autorytet Marii Antoniny, cofamy się do początków panowania habsburżanki, jej relacji z mężem, poczucia osamotnienia i wyobcowania na królewskim dworze.
Juliet Grey wysnuwa śmiałą hipotezę, z którą po troszę się zgadzam: gdyby Maria Antonina w pierwszych latach małżeństwa obdarzyła Francję następcą tronu, nie popadłaby w hazard i długi, lud widziałby w niej matkę, a nie lubieżną królową, dąrzącą wyłącznie do zaspokojenia własnych przyjemności. Czy to jednak takie proste? Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że Maria Antonina była osobą bardzo próżną, której nawet macierzyństwo nie powstrzymałoby przed wydawaniem horrendalnych sum na stroje i urządzanie pałacyku Petit Trianon. Na pewno jej sytuacja w Wersalu była niegodna pozazdroszczenia: wyśmiewana, powszechnie znienawidzona, do tego nieobyta w polityce i dworskich intrygach szybko stała się łatwym celem chciwych dwórek, z pewnością opoką nie był dla niej także Ludwik XVI, którego słabość i nieujmiejętność przeciwstawienia się ministrom czy zachciankom żony, czyni z niego nieudolnego władcę. Może gdyby Maria Antonina odziedziczyła silny charakter matki - Marii Teresy, legendarnej cesarzowej Austrii, jej los skończyłby się inaczej. To wszystko to jednak tylko gdybanie, nie można bowiem zapominać, że obok postępowania naszych bohaterów równie ważna była sytuacja polityczno-obyczajowa, w jakiej przyszło im żyć.
Poza rysami psychologicznymi bohaterów, dużym plusem książki jest realistyczne oddanie kolorytu epoki: opisy dworskich zabaw, strojów i fryzur królowej, sięganie do zachowanej korespondencji pomiędzy Marią Antoniną a jej matką, wreszcie nakreślenie sytuacji polityczno-historycznej, w jakiej znajdowała się Francja pod koniec XVIII wieku. Autorka umiejętnie mieszając fikcję literacką z rzeczywistymi wydarzeniami, odnotowuje nawet takie zdarzenia jak wizyta Beniamina Franklina w pałacu wersalskim, pierwszego mężczyzny, który wszedł doń bez kapelusza.
Wersal, wrzesień 2013 |
„W Wersalu i Petit Trianon" to wciąż bardzo ciekawa kontynuacja opowieści o Marii Antoninie, w której z pewnością zaczytywać się będą miłośnicy powieści historycznych. Pierwsza część trylogii podobała mi się jednak odrobinę bardziej, może dlatego, że była pełna nadziei i optymizmu, a może dlatego, że tym razem stylowo było trochę gorzej? Nadal jednak warto odbyć tę literacką podróż na wersalski dwór, poprzyglądać się panującym weń obyczajom i wysłuchać jednej z ciekawszych lekcji historii.
Ocena: 7/10.
Recenzja pierwszej części tutaj.
Ojojoj, dzięki za polecenie, koneicznie przeczytam! Ale zacznę od jedynki :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie Wersalu wstawiłaś. Co do samej książki jednak nie skorzystam z możliwości jej przeczytania, gdyż obecnie wolę inne gatunkowo książki.
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam te książki. Postać Marii Antoniny zawsze wydawała mi się trochę nierzeczywista. Zastanawiałam się jak to możliwe, że spotkał ją tak tragiczny koniec. Liczę, że dzięki Juliet Gray poszerzę swoją wiedzę :)
OdpowiedzUsuńMam w planach pierwszy tom. Jakoś niezbyt zgadzam się z tą tezą pisarki. Fakt, może i lud widziałby w niej matkę ludziom, jednak myślę, że jej zachowanie wynikało po prostu z jej charakteru. Najbardziej zgadzam się ze sposobem patrzenia na postać Marii Antoniny Sofii Copolli. Ona była dzieckiem, z całym dziecięcym infantylizmem, egoizmem i tym "ja chcę i muszę to dostać!".
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że dużo prawdy jest w filmie w Coppoli, przynajmniej jeśli chodzi o postrzeganie Marii Antoniny. Muszę sobie zresztą tę produkcję odświeżyć.
UsuńA ja myślę, że ktokolwiek nie zasiadłby w tym czasie na francuskim tronie, i tak jego rządy zakończyłyby się tak, jak panowanie Ludwika i Marii Antoniny. Całe pokolenia pracowały na upadek monarchii, a ta konkretna para królewska nie była ani lepsza, ani gorsza od poprzedników. Było kilka błędów, które z pewnością przyspieszyły wybuch rewolucji - choćby udzielenie pomocy rewolucyjnej armii nowo powstałych Stanów Zjednoczonych, o czym zresztą pisze autorka; faktem jednak jest, że próby ograniczenia wydatków przez Ludwika i Marię Antoninę zakończyły się gwałtownym sprzeciwem dworu, tak rozbuchana była etykieta i biurokracja. To musiało się tak skończyć i na tym polega tragizm losów ostatnich Burbonów. :/
OdpowiedzUsuńA książka - genialna!
Coś w tym jest.... Chociaż może gdyby Ludwik był trochę inny, historia potoczyłaby się inaczej? Generalnie mieli historyczno-dziejowego pecha.
UsuńBędę musiała przeczytać część pierwszą. Życie (i śmierć) Marii Antoniny to świetny materiał na książkę, więc warto sprawdzić, jak poradziła sobie z tym autorka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam mieszane uczucia do tych książek, ale historia Marii Antoniny bardzo mnie interesuje od pewnego czasu, więc pewnie prędzej czy później sięgnę po pierwszą część.
OdpowiedzUsuńPrześliczna, klimatyczna okładka :) Zachęciłaś mnie do poznania twórczości tej autorki. Muszę poznać tę serię.
OdpowiedzUsuńA mi się ta okładka w ogóle nie podoba :( Razi po oczach...
UsuńPowieści historyczne czytuję rzadko, ale ta seria wydaje się całkiem interesująca. Chętnie zapoznam się z pierwszą częścią.
OdpowiedzUsuńPippa Gregory pisze ciekawsze powieści historyczne, a Hilary Mantel to już w ogóle górna półka.
UsuńJako miłośniczka historii z chęcią zapoznam się z tą serią. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa tej książki, ale teraz wiem że muszę ją przeczytać:))
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku na pewno zapoznam się z tą serią. Maria Antonina jest jedną z najciekawszych popularno-historycznych postaci, na jakie kiedykolwiek się natknęłam.
OdpowiedzUsuń