Nie tylko nie jestem fanką baseballu, ale nawet nie znam zasad tej gry. Nie przeszkodziło mi to jednak w obejrzeniu „42”, biograficznego filmu o pierwszym czarnoskórym, który zagrał w Major League Baseball.
Jackiego Robinsona twórcy przedstawiają jako buntownika, niegodzącego się na segregację rasową. Akcja filmu rozpoczyna się zaraz po II Wojnie Światowej, kiedy to w Stanach Murzyni nadal byli uznawani za gorszych, nie mieli wstępów do hoteli i musieli korzystać z osobnych toalet (jeśli takowe były oczywiście). Problematykę tę doskonale znamy m.in. ze „Służących” i „Zabić drozda”, czy zatem warto obejrzeć „42”? Moja odpowiedź musi być twierdząca. Film w reżyserii Briana Helgelanda („Rzeka tajemnic”, „Robin Hood”) to kawał dobrego kina, nie tylko poruszającego jedną z bardziej wstydliwych plam w historii Ameryki, ale jednocześnie będącego świetną rozrywką.
Jestem zdania, że Amerykanie kręcą bardzo dobre filmy biograficzne, które potrafią zainteresować nawet widza, który nigdy nie słyszał o bohaterze lub niezbyt go on interesuje. I tak też jest w przypadku „42”. Każdy fan baseballu pewnie puknie się w głowę, gdy napiszę, że nie słyszałam o Jackim Robinsonie, a i sama gra jest dla mnie mało ciekawa. W pamięci mam gimnazjalne gry w popularnego „palanta” i moją konsternację, gdy nie potrafiłam odbić piłki. Te niezbyt wesołe wspomnienia nie popsuły mi jednak seansu „42”. Od pierwszych minut czułam, że ta historia nie tylko mnie zainteresuje, ale też poruszy. I tak właśnie było.
American dream Jackiego Robinsona był imponujący. Niepokornego zawodnika dostrzegł podstarzały Branch Rickey (w tej roli znakomity Harrison Ford) i postanowił dać mu szansę w swojej drużynie – Brooklyn Dodgers. Chłopak szybko staje się bohaterem w oczach czarnoskórych, którzy w jego sukcesie widzą szanse dla siebie. Debiut Jackiego na murawie był nie tylko przełomową chwilą w historii baseballu, ale też ważnym krokiem naprzód w walce z rasizmem. I właśnie ta walka o godność i prawo do bycia traktowanym na równi z innymi są świetnie ukazane w „42”. Jedyną bronią, jaką posiadał Jackie był jego własny talent, byłoby to jednak za mało, gdyby nie trafił na Brancha Rickeya, człowieka, który zaryzykował wszystko, by pokazać światu, że nieważny jest kolor skóry, ale to kim się jest i jakim się jest zawodnikiem.
Jedyne na co można ponarzekać to ckliwe zakończenie, rodem z hollywoodzkich romansów. Przymykam jednak na to oko, bo „42” jest naprawdę dobrym filmem z elektryzującą rolą Harrisona Forda, prawdopodobnie najlepszą od lat.
Ocena: 8,5/10.
Pojęcia nie mam skąd wydobywasz te filmy. O tym w ogóle nie słyszałam, ale chętnie za jakiś czas obejrzę. Na razie niecierpliwie czekam na oscarowe nominacje. ;)
OdpowiedzUsuńJa też czekam :) Na razie postaram się obejrzeć coś z nominacji do Złotych Globów, choć jeszcze mało jest filmów dostępnych w Polsce:/
UsuńBaseball to nie moja bajka, ale dobre biografie już bardziej :> Z chęcią się przyjrzę.
OdpowiedzUsuńMoja też nie, kompletnie nie rozumiem tej gry. Dla dobrego filmu biograficznego skłonna jednak byłam przymknąć oko.
UsuńJa też nie jestem fanką baseballu, ale mimo to zaciekawiłaś mnie swoją recenzją. Natomiast jeśli chodzi o ckliwe zakończenie, rodem z hollywoodzkich romansów to ja akurat takie lubię, więc tym bardziej jestem skłonna obejrzeć „42”.
OdpowiedzUsuńWidziałam ten film i także bardzo mi się podobał, chociaż nie jestem fanką Baseballu.
OdpowiedzUsuńDla samego Forda warto obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam sport i filmy biograficzne, ale baseballu nie zdzierżę :>
OdpowiedzUsuńDla mnie ten sport to nieporozumienie i jedna wielka komedia.
Dla mnie też :P Choć rugby chyba bardziej.
UsuńTym razem jakoś całkowicie nie jestem przekonana. Może to przez to, że teraz jest jakiś wielki szum wokół Rush i ostatnio przypominałam sobie Million Dollar Baby, co wyczerpało mój limit sportowych filmów, o których myślę. ;-) Nawet jeśli one całkowicie sportowe nie są.
OdpowiedzUsuńJa muszę bezwzględnie "Rush" obejrzeć, zapowiada się bardzo ciekawie.
UsuńZgadzam się z Ann - skąd Ty bierzesz te filmy? :) O 42 nie słyszałam, ale nawet gdyby to pewnie bym się nie zainteresowała ze względu na tematykę. Mógłby mnie ominąć dobry film :)
OdpowiedzUsuń