piątek, 27 grudnia 2013
„Pod Kopułą" Stephen King, czyli zmarnowany potencjał
To mogła być wielka powieść. Taka, po której zakończeniu, jeszcze długo nie można by dojść do siebie, wyrzucić z siebie tej opowieści. Tak się jednak nie stało.
Rewelacyjny pomysł i wielki Stephen King nie wystarczyli, by udźwignąć tę historię i uczynić ją niezapomnianą i ponadczasową. A zapowiadało się tak dobrze...
Chester's Mill to jedno z wielu małych miasteczek w Stanach Zjednoczonych. Jest to miejsce na mapie, jakich wiele, pozornie niewyróżniające się niczym szczególnym. Taki był też dzień, w którym pojawiła się tajemnicza kopuła, idealnie dopasowana do granic miasteczka. I wtedy zmieniło się wszystko.
Ludzie, którzy dotąd żyli beztrosko i spokojnie, nagle zostali odcięci od świata. Przerażeni, pełni niezorumienia dla tego, co właściwie się dzieje, szukają wsparcia u policji i przedstawicieli lokalnej władzy. To, co wcześniej można było nazwać demokracją, bardzo szybko przeistacza się w silne rządy jednej osoby - Dużego Jima, który całkowicie podporządkowuje sobie miejsowego komendanta, rozpoczynając krwawy terror. Każdy, kto odważy mu się przeciwstawić, staje się publicznym wrogiem. Dale Barbara, były wojskowy, Julia Shumway, redaktorka miejscowej gazety, Jo McClatchey, utalentowany trzynastolatek, Eric Everett, asystent medyczny - to osoby, które wierzą, że znają powód powstania kopuły i za wszelką cenę starają się zniszczyć osobę odpowiedzialną za jej powstanie. Jak, w tym całym rozgardiaszu, odnajdzie się zwykły obywatel? Czy tajemnicza kopuła całkowicie pozbawi mieszkańców Chester's Mill człowieczeństwa i godności?
„Pod Kopułą" to powieść monumentalna, pełna nagłych zwrotów akcji i bohaterów z krwi i kości. Książka stanowi studium postępowania w warunkach odosobnienia, całkowitego odcięcia od świata. Doskonałe są nie tylko portrety psychologiczne poszczególnych osób, takich jak Duży Jim czy Barbie, ale także mieszkańców jako całości. Uwięzieni szybko zaczynają poddawać się najgorszym instynktom, zachowują się jak zamknięte w klatce zwierzęta, niepewne swojego losu. Scena walk pod supermarketem jest idealnym przykładem na to, jak można manipulować tłumem, jeśli ma się odrobinę oleju w głowie. Jim Rennie dobrze wiedział, co robi zamykając sklep, doskonale przewidział działanie tłumu i umiejętnie wykorzystał przeciwko swoim przeciwnikom. Przeraża trochę, jak szybko ludzie zapomnieli, że wciąż są mieszkańcami Stanów Zjednoczonych, Amerykanami, którzy powinni przestrzegać prawa, a nie próbować wymierzać je na własną rękę...
To, co mogło być literackim objawieniem, zaczęło sypać się gdzieś w połowie, by na koniec stać się jednym wielkim absurdem. King trochę się pogubił, pisząc „Pod Kopułą". Zakończenie jest całkowicie nieprzekonujące i nietrafione. Skąd właściwie wzięła się kopuła w Chester's Mill? Przyznam, że zaserwowane mi wytłumaczenie, nie jest, moim zdaniem, adekwatne do treści książki. Także fabuła zaczyna w pewnym momencie nużyć i staję się przewidywalna, żeby nie powiedzieć nudna...
Kingowskie „Pod Kopułą" trochę mnie więc zawiodło i trochę wynudziło. Nie można jednak powiedzieć, że to jednoznacznie kiepka powieść, bo tak absolutnie nie jest. Są wspaniałe momenty, rewelacyjne portrety postaci i wielki potencjał. Mając jednak w pamięci takie książki Króla Grozy jak „Miateczko Salem", „Carrie" czy „Lśnienie", nie umiem się „Pod Kopułą" zachwycić.
Ocena: 7/10.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytałam tylko jedną książkę tego autora i nie byłam zachwycona (,,Gra Geralda").
OdpowiedzUsuńNatomiast mam w planach jeszcze raz zmierzyć się z jego twórczością i może zmienię swoje nastawienie ; )
Nie uważam, że "Pod kopułą" jest powieścią ze zmarnowanym potencjałem. Bardzo podobał mi się opis zachowań mieszkańców Chester's Mill w obliczu takiego zdarzenia - myślę, że w tych sprawach King jest naprawdę dobry. Ale rozumiem Twoje rozczarowanie zakończeniem. Można było oczekiwać czegoś bardziej spektakularnego, skomplikowanego...i chociaż sama idea była dobra (porównanie do mrówek itp.), to naprawdę tutaj King mógł się bardziej postarać.
OdpowiedzUsuńJa pod koniec się już poważnie nudziłam i z niecierpliwością przewracałam kolejne strony... Dlatego nie mogę powiedzieć, bym się nie rozczarowała.
UsuńAch, a zapowiadało się naprawdę intrygująco! Ciekawe, jak ja odebrałabym tę powieść, czy podobnie jak u ciebie pozostawiłaby po sobie niedosyt?
OdpowiedzUsuńRównież jestem ciekawa Twojej opinii :) Może więc skusisz się na lekturę?
UsuńMam podobne odczucia. Książkę czytałam zaraz po jej premierze. Oczekiwałam więc wielkiego bum!, a pozostał niestety niedosyt.
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę młodzieżową opierającą się na podobnym temacie "Gone Zniknęli", straszliwie słabą. Po Kingu oczekuję czegoś więcej, ale i tak chciałabym przeczytać, ewentualnie obejrzeć serial.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Serial bardzo luźno opiera się na książce i według mnie również nie powala, a wręcz zawodzi (pomimo obiecującego początku).
UsuńNie czytałam jeszcze, ale oczywiście mam zamiar. Fabuła kojarzy mi się z serią "Gone". Nie pamiętam tylko kto pierwszy wykorzystał motyw dziwnej kopuły otaczającej miasteczko - King czy Grant.
OdpowiedzUsuńMam za sobą tylko Joyland jeśli chodzi o Kinga, ciągle próbuję zabrać się za jakąś inną jego książkę, pełną grozy, ale... stale coś innego się napatacza do czytania :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze "Pod kopułą" ale oglądam serial o tej nazwie.
OdpowiedzUsuńI jak Ci się widzi? Ja się początkowo zachwycałam, ale potem...szkoda gadać.
UsuńMnie King w ogóle w pewnym momencie zaczął nudzić. Nieco mi się przejadło jego przegadanie. ;)
OdpowiedzUsuńAle "Pod kopułą" pewnie któregoś dnia przeczytam.
Fakt. "Pod Kopułą" czy "Dallas '63" mogłyby być trochę krótsze i nic by nie straciły.
Usuń