piątek, 27 lipca 2012

„Klub Pickwicka” Charles Dickens, czyli nie było źle, ale...


„Pierwsze promienie światła, które rozjaśniły grube ciemności, towarzyszące ukazaniu się nieśmiertelnego Pickwicka na horyzoncie uczonego świata, pierwszą urzędową wzmiankę o tym niepospolitym mężu znajdziemy w protokołach Klubu Pickwicka. Wydawca niniejszego dzieła mieni się szczęśliwym, że może przedstawić je swym czytelnikom jako dowód sumienności, uwagi, usilnej pracy i zdolności badawczych, jakie rozwinął przy poszukiwaniach w licznych powierzonych mu starych dokumentach”.

            „Małe kobietki” bawiły się w Klub Pickwicka. Ania Shirley też znała to dzieło. No i książki Dickensa są lubiane. Mając na uwadze te trzy tezy, nie pozostało mi nic innego jak sięgnąć po powieść i przeżyć moje pierwsze literackie spotkanie z jednym z najpopularniejszych pisarzy – Charlsem Dickensem.

Książka przedstawia historię Samuela Pickwicka oraz jego przyjaciół: panów Tupmana, Winkle’a i Snodgrassa. Bohaterów poznajemy w chwili, gdy założony zostaje Klub Picwicka, mający prowadzić badania krajoznawcze. W tym celu przyjaciele udają się w podróż po Anglii. Wkrótce wskutek „serii niefortunnych zdarzeń” zacny i wspaniały pan Pickwick zostaje oskarżony o niedotrzymanie obietnicy małżeństwa i postawiony przed sąd.

 „Robiłem to w najlepszej wierze, jak mówił jeden gentlemen, który uśmiercił swa żonę, gdyż ta była z nim nieszczęśliwa".

            Akcja powieści obejmuje okres od powstania do rozwiązania Klubu Picwicka. Obok właściwej fabuły książka zawiera także opowiadania osób, z którymi zetknęli się bohaterowie, a także piosenki. Od samego początku czytelnik styka się z humorem sytuacyjnym, postaci i słownym, a autor z pewną dozą ironii opowiada koleje losu pickwickczyków. Każda z osób mówi charakterystycznym dla siebie językiem, ma więcej zalet niż wad  i ogromny talent do pakowania się w kłopoty. Oczywiście najlepiej opowiedziana jest historia pana Pickwicka, znanego autora teorii skakania żab i odkrywcy starożytnego kamienia z tajemniczym napisem. Ach, jaki ubogi byłby świat, gdyby nie było na nim tak zacnych osób jak nasz kochany pan Samuel Pickwick!

            Dickens wyśmiewa przywary sobie współczesnych i krytykuje angielski system sądownictwa, jak i samych prawników. Rozdziały poświęcone procesowi pana Pickwicka, moim zdaniem, należą do najzabawniejszych i najciekawszych. Czytałam je z prawdziwą przyjemnością, śmiejąc się i nie wierząc własnym oczom.

„Najpierw interes, potem rozrywka- jak powiedział król Ryszard II, gdy w Towerze zamordował już poprzedniego króla, a jeszcze nie podusił jego synów".

            „Klub Picwicka” to jedna z tych książek, które trudno ocenić. Nie ukrywam, że pierwszy tom mnie mocno wymęczył. Pomimo tego, że przedstawione zdarzenia były zabawne, to nie zaciekawiły mnie na tyle, by chcieć czytać dalej. Sytuacja zmieniła się dopiero od chwili otrzymania przez naszego bohatera wezwania na proces i pojawienia się Sama Wellera. Czytanie przestało być katorgą, a stało się przyjemnością i pozostało nią do końca.

            Pomimo małego rozczarowania Dickensem, na pewno sięgnę po inne jego książki. Zazwyczaj nie skreślam autora po jednym dziele, ale dopiero po dwóch...;)

Ocena: 6,5/10.

4 komentarze:

  1. Brzmi ciekawie. Muszę zapamiętać tytuł. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. raczej sobie daruję lekturę
    nie ma tego czegoś, co zwróciłoby moją uwagę
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbyt wymęczyłabym się przy tej książce. I, nie wiem czemu, za bardzo kojarzy mi się ze szkolnymi lekturami.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dickens kojarzy mi się jedynie z "Opowieścią wigilijną". Ta krótka powieść bardzo mi się podobała, więc nie wątpię, że w przyszłości zapoznam się z innymi dziełami tego autora.

    OdpowiedzUsuń