„Pierwsze promienie światła, które rozjaśniły grube ciemności, towarzyszące ukazaniu się nieśmiertelnego Pickwicka na horyzoncie uczonego świata, pierwszą urzędową wzmiankę o tym niepospolitym mężu znajdziemy w protokołach Klubu Pickwicka. Wydawca niniejszego dzieła mieni się szczęśliwym, że może przedstawić je swym czytelnikom jako dowód sumienności, uwagi, usilnej pracy i zdolności badawczych, jakie rozwinął przy poszukiwaniach w licznych powierzonych mu starych dokumentach”.
„Małe kobietki”
bawiły się w Klub Pickwicka. Ania Shirley też znała to dzieło. No i książki
Dickensa są lubiane. Mając na uwadze te trzy tezy, nie pozostało mi nic innego
jak sięgnąć po powieść i przeżyć moje pierwsze literackie spotkanie z jednym z
najpopularniejszych pisarzy – Charlsem Dickensem.
Książka przedstawia historię Samuela Pickwicka oraz jego
przyjaciół: panów Tupmana, Winkle’a i Snodgrassa. Bohaterów poznajemy w chwili,
gdy założony zostaje Klub Picwicka, mający prowadzić badania krajoznawcze. W
tym celu przyjaciele udają się w podróż po Anglii. Wkrótce wskutek „serii
niefortunnych zdarzeń” zacny i wspaniały pan Pickwick zostaje oskarżony o
niedotrzymanie obietnicy małżeństwa i postawiony przed sąd.
„Robiłem to w najlepszej wierze, jak mówił jeden gentlemen, który uśmiercił swa żonę, gdyż ta była z nim nieszczęśliwa".
Akcja powieści
obejmuje okres od powstania do rozwiązania Klubu Picwicka. Obok właściwej
fabuły książka zawiera także opowiadania osób, z którymi zetknęli się
bohaterowie, a także piosenki. Od samego początku czytelnik styka się z humorem
sytuacyjnym, postaci i słownym, a autor z pewną dozą ironii opowiada koleje
losu pickwickczyków. Każda z osób mówi charakterystycznym dla siebie językiem,
ma więcej zalet niż wad i ogromny talent
do pakowania się w kłopoty. Oczywiście najlepiej opowiedziana jest historia
pana Pickwicka, znanego autora teorii skakania żab i odkrywcy starożytnego
kamienia z tajemniczym napisem. Ach, jaki ubogi byłby świat, gdyby nie było na
nim tak zacnych osób jak nasz kochany pan Samuel Pickwick!
Dickens wyśmiewa przywary sobie współczesnych i krytykuje
angielski system sądownictwa, jak i samych prawników. Rozdziały poświęcone
procesowi pana Pickwicka, moim zdaniem, należą do najzabawniejszych i
najciekawszych. Czytałam je z prawdziwą przyjemnością, śmiejąc się i nie wierząc
własnym oczom.
„Najpierw interes, potem rozrywka- jak powiedział król Ryszard II, gdy w Towerze zamordował już poprzedniego króla, a jeszcze nie podusił jego synów".
„Klub Picwicka” to
jedna z tych książek, które trudno ocenić. Nie ukrywam, że pierwszy tom mnie
mocno wymęczył. Pomimo tego, że przedstawione zdarzenia były zabawne, to nie
zaciekawiły mnie na tyle, by chcieć czytać dalej. Sytuacja zmieniła się dopiero
od chwili otrzymania przez naszego bohatera wezwania na proces i pojawienia się
Sama Wellera. Czytanie przestało być katorgą, a stało się przyjemnością i
pozostało nią do końca.
Pomimo małego rozczarowania Dickensem, na pewno sięgnę po
inne jego książki. Zazwyczaj nie skreślam autora po jednym dziele, ale dopiero
po dwóch...;)
Ocena: 6,5/10.
Brzmi ciekawie. Muszę zapamiętać tytuł. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńraczej sobie daruję lekturę
OdpowiedzUsuńnie ma tego czegoś, co zwróciłoby moją uwagę
pozdrawiam
Zbyt wymęczyłabym się przy tej książce. I, nie wiem czemu, za bardzo kojarzy mi się ze szkolnymi lekturami.:)
OdpowiedzUsuńDickens kojarzy mi się jedynie z "Opowieścią wigilijną". Ta krótka powieść bardzo mi się podobała, więc nie wątpię, że w przyszłości zapoznam się z innymi dziełami tego autora.
OdpowiedzUsuń