„Dla człowieka siedzącego pod szklanym kloszem, znieczulonego na wszystko, zatrzymanego w rozwoju jak embrion w spirytusie, całe życie jest jednym wielkim, złym snem.”
Na pewną zwykłą
dziewczynę spadł szklany klosz. Otoczył ją, zaburzył widzenie świata, rozmył
kolory, pozbawił życie sensu, odebrał radość i nadzieję…
Po co się uczyć, skoro
i tak umrę? Po co wstawać, skoro kiedyś się nie obudzę? Po co w ogóle żyć,
skoro na końcu i tak czeka śmierć?
19-letnia Esther
Greenwood z Bostonu wiodła życie właściwe dziewczynie w jej wieku. Interesowała
się chłopcami, uczyła, miała plany i marzenia. Jedno z nich się właśnie
realizuje: Esther zdobyła stypendium w piśmie dla kobiet w Nowym Jorku. Wygórowana
ambicja i rozczarowanie nowojorską rzeczywistością powodują jednak, że bohaterka
zaczyna popadać w coraz większy marazm. Niemożność zaakceptowania
teraźniejszości i niepewna przyszłość popychają Esther ku nieudanej próbie
samobójczej.
„Szklany klosz” uznaje
się za autobiograficzną powieść Sylvii Plath, która w niespełna miesiąc po jej
wydaniu popełniła samobójstwo. Miała 31 lat. Historia, jaka w związku z tym
narosła wokół książki, a także podróż w głąb umysłu autorki, czynią z
„Szklanego klosza” jedną z najważniejszych lektur XX wieku. Dla czytelnika
jednak jest to przede wszystkim jedna z najbardziej niepokojących lektur, jakie
powstały, o której nie sposób zapomnieć na długo po przeczytaniu ostatniej
strony.
Nieśpieszna akcja,
senna atmosfera, uczucie przytłoczenia. I ona – główna bohaterka, której
kolejne zapiski czytamy z narastającym przerażeniem. Esther stopniowo ogarniają
coraz mroczniejsze uczucia. Ona nie chodzi, a snuje się, nie rozmawia, a
obserwuje, nie żyje, a egzystuje. Opisy jej wewnętrznych przeżyć współgrają z
przedstawieniem życia Ameryki lat 50. ubiegłego wieku. Obraz, jaki wyłania się
ze słów Esther jest przygnębiający: przepych, układy i łatwy seks niszczą
idealistyczne wyobrażenia bohaterki o życiu. Zagubiona, zniechęcona wpada w
emocjonalną pułapkę. Nic nie ma dla niej sensu, a wszystko jest bezbarwne i
bezcelowe. Proste słowa dziewczyny z łatwością trafiają do duszy i umysłu
czytelnika, nad tą historią nie można przejść obojętnie.
„Szklany klosz” to
wnikliwe studium niezwykle wrażliwej osoby, postrzegającej świat w mocno
zniekształcony sposób, ogarniętej beznadzieją i chęcią autodestrukcji. Aby w
pełni pojąć uczucia bohaterki najlepiej zabrać się za lekturę w deszczowy,
ponury dzień, i całkowicie zapomnieć o rzeczywistości. No może nie całkiem, bo
bardzo łatwo popaść w marazm…
„Byłam pewna, że znajdę wówczas odpowiednie słowa, żeby wyrazić to, co mnie dręczy, wytłumaczyć mu, dlaczego jestem tak okropnie przerażona, dlaczego mam uczucie, jak gdyby mnie siłą wpychano coraz głębiej i głębiej do czarnego dusznego worka, z którego się już nigdy nie wydostanę. A potem ten dobry lekarz rozparłby się wygodnie w fotelu, złożył czubki palców dłoni, tworząc małą kościelną wieżyczkę, i wytłumaczył mi, dlaczego nie mogę spać, dlaczego nie mogę jeść, dlaczego nie mogę czytać i dlaczego wszystko, co inni ludzie robią, wydaje mi się idiotyczne, bo cały czas myślę o tym, że na końcu czeka mnie nieuchronnie śmierć.”
Ocena: 8,5/10.
Książkę poleciła mi koleżanka, która swoją pracę maturalną poświęciła między innymi Sylvii. Zainteresowało mnie jej życie. Będę musiała koniecznie przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy wcześniej o tej autorce, ale zszokowałaś mnie informacją, że w niespełna miesiąc po wydaniu swojej książki popełniła samobójstwo. To bardzo wstrząsające. Jak słaba psychicznie musiała być, żeby zdecydować się na tak radykalny czyn.
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, rozejrzę się za nią w wolnej chwili.
Czytałam tę książkę zdecydowanie w złych warunkach - w pełnym słońcu, opalając się, jednak szybko przeszłam do zaciemnionego pokoju, aby móc w spokoju i ciszy skupić się nad lekturą.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z prawie wszystkim, co napisałaś. Marazm, apatia, bierność. Mnie uderzył strach Esther, przed przeciętnością, przed byciem częścią szarej masy, trybikiem w społeczeństwie, jednak tak na dobrą sprawę strach przed życiem.
Moje spostrzeżenia po tej lekturze są dzisiaj inne, niż rok temu - wtedy podzielałam strach Esther, przed tym co mnie czeka, jaka jest moja przyszłość, co jeśli zawiodę oczekiwania moje i moich bliskich? Dzisiaj jestem równolatką Esther, nie potrafię jednak wczuć się całkowicie w jej sytuację, po ludzku jej współczuć. Nie jestem za ferowaniem stwierdzeń, że sama jest sobie winna, jednak jej apatia i bierność czynią z niej postać, z którą ciężko sympatyzować (moim zdaniem). Chociaż może to po prostu moja wina, bo nie jestem jednostką na tyle wrażliwą, a przez większość życia prę do przodu?
Lektura, która sprawia, że człowiek zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem. Za to ją cenię i za to nawet dzisiaj oceniam ją bardzo wysoko. Myślę, że jak najbardziej zasłużenie znajduje się na liście BBC.
Pozdrawiam :)
Muszę wrócić do tej książki, choć czytałam ją już dwukrotnie - za każdym razem inaczej. Przyznam, że zawsze bardziej fascynowała mnie osobowość Sylvii Plath, jej życie i związek Z Tedem, mniej twórczość. Pamiętniki pisarki nieco mnie znudziły. Jednak cenię Plath i cały czas zwracam uwagę na każdą książkę o niej, na każdy film, który "dotyka" jej życia. Fascynująca kobieta.
OdpowiedzUsuńDepresyjna jak diabli, ale bardzo dobra.
OdpowiedzUsuńPlath to szalenie ciekawa postać. Czytałam jej "Dzienniki" i "Listy do domu". Warto bliżej się jej przyjrzeć. Mogę powtórzyć to, co widnieje w komentarzu wyżej: fascynująca kobieta.
Jak to się stało, że ja nawet NIE słyszałam o tej książce?
OdpowiedzUsuńAleż się teraz tego wstydzę!
Mam tę książkę od dawna na półce, ale jak to ze mną bywa, jeszcze po nią nie sięgnęłam. Kupiłam ją trochę pod wpływem impulsu, a później zaczęłam się obawiać, że jest zbyt przytłaczająca. Jednak zmierzę się z nią w końcu.
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam...:))) Ja muszę w końcu "Rok 1984" przeczytać, bo też się ładnie kurzy:)
UsuńRok 1984 naprawdę warto, więc namawiam :)
UsuńNie spotkałam się wcześniej z tą autorką, ale zainteresowała mnie nie tylko prezentowana przez Ciebie książka, ale i ona sama.
OdpowiedzUsuńTeraz jak czytam te cytaty rozumiem ją [i książkę i Sylvię/Ester] o wiele lepiej niż wtedy kiedy czytałam tą książkę. A było to chyba z 10 lat temu.
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych książek, na które musi przyjść w życiu odpowiednia pora. Z pewnością nie zawsze zrobi na nas podobne wrażenie.
UsuńDo takiej książki trzeba chyba odpowiednio podejść. Nie tak z marszu, między jedną lekką lekturą a drugą. Poważny temat, który na pewno zmusza do głębokiej refleksji.
OdpowiedzUsuńŹle ze mną...Ciężka książka...trudna...a ja mam na nią ochotę...ale to tylko Twoja "wina". ;)
OdpowiedzUsuńA mnie książka bardzo rozczarowała, szczególnie, że czytałam ją niedługo po "Opowieści dla przyjaciela" Poświatowskiej i muszę stwierdzić, że pani Sylwia nie umywa się do naszej Halinki :)
OdpowiedzUsuń