Katarzyna Rosłaniec już po raz drugi wzięła
na tapetę polskich nastolatków. Niestety ani nie udało jej się stworzyć
historii na miarę „Galerianek”, ani zaciekawić. „Bejbi blues’ to film wydumany,
przerysowany i sztuczny. Ogląda się to ciężko, a pod koniec na usta cisną się
same inwektywy. Powiedzieć, że było słabo, to zdecydowanie za mało…
Główną bohaterką „Bejbi blues” jest
siedemnastoletnia Natalia, matka małego Antosia. Ojciec chłopca jest
niedojrzałym emocjonalnie uczniem klasy maturalnej, który nieudolnie stara się
pomóc dziewczynie. Natalia nie może także liczyć na swoją matkę, która zostawia
ją samą i wyjeżdża za granicę. Zagubiona nastolatka próbuje jakoś poukładać
sobie życie…
O dzieciach, które
mają dzieci
Ciąże u nastolatek są zazwyczaj wynikiem
wpadki lub niedostatecznej wiedzy o antykoncepcji. W „Bejbi blues” Natalia
jednak sama decyduje się na dziecko, ponieważ czuję się niechciana i niekochana
przez matkę. Antoś ma być tą osobą, która zawsze ją będzie kochać i której
nikomu nie odda. To naiwne myślenie doprowadza do tragedii. Natalia szybko
zdaje sobie sprawę, że dziecko to przede wszystkim obowiązek, na który jest za
młoda i na który ją nie stać. Dziewczyna więcej uwagi poświęca wyglądowi niż
synkowi, a pieniądze wydaje na ciuchy i imprezy. Natalia sama jest jeszcze
dzieckiem: krnąbrnym i nierozgarniętym. Czy taka osoba może być dobrą matką i
czy w ogóle powinna mieć dziecko? Oczywiście nie. Kuba również nie nadaje się
na ojca: pali trawkę, imprezuje, a w głowie ma tylko seks, którego Antoś jest
efektem ubocznym. W tej patologicznej sytuacji nie pomagają także rodzice
chłopaka, którzy ograniczają się do krytyki i wyłożenia miesięcznie kilkuset
złotych na wnuka.
O co właściwie
chodziło?
Kasi Rosłaniec nie udało się uniknąć
niedorzeczności i braku spójności. Niektóre sceny, wątki są całkowicie
pozbawione sensu i nic nie wnoszą do fabuły. Fajnie, że Natalia ubiera rajstopy
przez dwie minuty i siedzi z dzieckiem na kiblu, tylko co mnie to obchodzi? Można
było pociągnąć trudną relację Natalii z matką. Zamiast tego jednak kobieta
wyjeżdża, znika z ekranu i…problem z głowy. Zadziwiło mnie też, że Natalia
siedzi sobie w domu, nie chodzi do szkoły i nikt się tym nie interesuje. Nie
wspominając już o braku przedstawienia dziewczyny w konfrontacji ze
społeczeństwem. Totalnie odrealnione była też scena, w której Natalia prowadzi wózek, jadąc na
rolkach. W życiu czegoś takiego nie widziałam! To miał być film, opowiadający o
problemach współczesnych nastolatków, przedstawiający jakiś problem społeczny,
a tymczasem wyszła surrealistyczna papka, która ani niczego nie porusza, ani
nie rusza widza, który nerwowo się kręci i zastanawia się, kiedy to coś się
skończy…
Zakończenie
…jest sztuczne, słabe i idiotyczne. Nie
wierzyłam w to, co widzę i miałam ochotę uderzyć głową w ścianę.
Gra aktorska leży
i kwiczy, a montażu w ogóle nie ma
Reżyserka szczyci się tym, że główne role
grają osoby, które nigdy wcześniej nie występowały na ekranie. I niestety nie
powinny. Nigdy. Jest źle, jest nieprawdziwie i w ogóle nic nie ma: żadnych
emocji, wzruszenia. Nic, kurde, nic. Zabieg braku montażu i efekt
„podglądactwa” cudzego życia to świetny pomysł, który przeważnie czyni film
bardziej realistycznym i wychodzi mu na dobre, ale nie tym razem… Użyję tu określenia
najbardziej adekwatnego do „Bejbi blues”: jest sztucznie, sztucznie do granic
możliwości i wytrzymałości widza…
Historia miała potencjał i można było zrobić
z niej dobry film. Niestety wyszło płytkie nic. A „Galerianki” tak mi się
podobały, ale nie tym razem, pani Kasiu, oj nie tym razem…
Ocena: 2,5/10.
Słabiutko, ale nie spodziewałam się pozytywnej opinii. Mnie "Galerianki" zniesmaczyły, a świadomość, że to nie fikcja literacka jeszcze bardziej przytłoczyła.
OdpowiedzUsuńMiałam okazję (niestety) oglądać ten film w kinie i muszę całkowicie zgodzić się z Twoją opinią. Niektóre sceny są bezsensowne, nic nie wnoszące do akcji, a niektóre nawet odrażające. Dodatkowo głupota i bezmyślność głównej bohaterki w ostatniej scena wręcz odebrała mi mowę. Ogólnie film bardzo mi się nie podobał.
OdpowiedzUsuńSama mam do filmu mieszane uczucia. Z jednej strony historia, jak sama napisałaś, jest niespójna i pełna niedorzeczności. Z drugiej film jest dla mnie naprawdę ładny. Stroje, scenografia, aktorzy, sposób kręcenia... Jak na razie wstrzymuje się od komentarza.
OdpowiedzUsuń2,5 to i tak za wysoko jak na Twoje uzasadnienie. Dobrze, że nie obejrzałam tego filmu. Żałowałabym straconego czasu, a tym bardziej pieniędzy, gdybym wybrała się do kina. Dzięki za ostrzeżenie1
OdpowiedzUsuńMnie już same zwiastuny zniechęcały... widzę, że cała reszta była w tym samym stylu, czyli szkoda czasu i atłasu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja pamiętam pierwszą recenzję "Baby blues" jaką przeczytałam. Tę dokładnie:
OdpowiedzUsuńhttp://zpopk.blox.pl/2013/01/Och-Bejbe-Bejbe-Bejbi-Blues-czyli-Ja-pierdole-co.html#axzz2Uc39NlKF
I po tej lekturze, jestem zniechęcona całkowicie. Nawet ciche głosy, że tai zły nie był, mnie nie przekonują.
Pamiętam tekst Zwierza, chciałam jednak na własne oczy się przekonać, o co chodzi z tym filmem;)
UsuńOglądałam "Bejbi blues" i zgadzam się z Twoją recenzją. Może po seansie nie chciałam walić głową w ścianę i podobała mi się ścieżka dźwiękowa, ale prawdą jest, że ten film niczego nie porusza, nie skłania do refleksji, po jego obejrzeniu myśli się "acha" i tyle. Chciałoby się o czymś podyskutować, nad czymś zastanowić (w końcu temat filmu problematyczny), ale nie ma ku temu podstaw. Właściwie po przeczytaniu opisu filmu wiedziałam tyle samo co po seansie. Zwłaszcza, że w opisie było już podane czemu bohaterka zdecydowała się na dziecko.
OdpowiedzUsuńA ja byłam zachwycona tym filmem!
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten surrealizm i niespójność, czasami i takie filmy warto nakręcić :-)
Nie mówię, że nie warto, tylko, że według mnie nie wyszło tym razem pani Kasi.
Usuńnie oglądałam, ale mimo Twojej opinii spróbuję kiedyś sama, gdyż jestem bardzo ciekawa tego filmu :) aż się wierzyć nie chce - zdecydowała sobie dziecko, bo chciała być dla kogoś najważniejsza...?! :D o rany! świetne podejście... usiąść, płakać i współczuć maluszkowi...
OdpowiedzUsuńPo przezabawnej recenzji na blogu Zwierza popkulturalnego przyrzekłam sobie, że w życiu nie obejrzę tego filmu i widzę, że ta decyzja była słuszna :)
OdpowiedzUsuńNie widziałam tego filmu i muszę przyznać, że w ogóle mnie do niego nie ciągnie. Czytałam tyle negatywnych recenzji, że zastanowię się sto razy zanim zorganizuję seans "Bejbi blues".
OdpowiedzUsuńWidziałam "Galerianki" i nie jestem fanką tego filmu, trzeba jednak przyznać, że ma pewien klimat i sama świadomość, że opiera się w jakimś stopniu na faktach jest przytłaczająca. Nie wiem czy poleciłabym komuś ten film a jednak wiem, że każdy powinien go obejrzeć. Zapowiedź "Bejbi blues" widziałam w kinie, nie podobało mi się już to, że jest to wielka produkcja w amerykańskim stylu, znaczy takie odniosłam, wrażenie. Temat moim zdaniem dobry do poruszenia ale niestety wyglądało jakby został pozbawiony tego... "klimatu". Nadal mam zamiar obejrzeć ten film ale po Twojej recenzji nie spodziewam się wiele.
OdpowiedzUsuńDużo złego o tym filmie już słyszałam, ale że jest aż tak źle to się nie spodziewałam. :/
OdpowiedzUsuńDla mnie sama tematyka jest nieprawdziwa. Może po prostu nie spotkałam się z takimi problemami. Z drugiej strony patrząc na plakat i zwiastun miałam wrażenie, że to przejaskrawienie jest celowym zabiegiem. A te rolki wydają mi się podkreśleniem nieodpowiedzialności tej dziewczynki. Pamiętam historię dwójki amerykańskich trzynastolatków, którzy mieli dziecko. Artykuł był okraszony zdjęciem, na którym dzieci grają sobie w gry video. Wydaje mi się to pokrewnym środkiem. A z resztą nie mam zamiaru gdybać, co reżyserka miała na myśli. Nie obejrzę.
OdpowiedzUsuńNo nie powiem, żeby mnie Twoja ocena zdziwiła...
OdpowiedzUsuńWidzę, że zdenerwował Cię ten film... Nie oglądałam, więc ciężko mi się do tego odnieść. W każdym razie wierzę Ci, że nie jest to najlepsza produkcja.
OdpowiedzUsuńTak coś właśnie czuję, że ten film za bardzo mnie nie zachwyci, ale i tak zamierzam go obejrzeć. :)
OdpowiedzUsuń"Galerianek" i "Bejbi blues" nie widziałam, ale po Twojej recenzji mam ochotę na ten pierwszy film. Ten drugi raczej sobie odpuszczę i tak trailer mnie nie zachęcił.
OdpowiedzUsuńMnie również ,,Galerianki'' bardzo się podobały, ale skoro twoim zdaniem w przypadku „Bejbi blues” jest zupełnie odwrotnie, to chyba nie będę ryzykować i oglądać tego filmu tym bardziej, że jeśli chodzi o polskie produkcje to wybieram takie, które mają mega pozytywną recenzje. Niestety rzadko to się zdarza, ale czasami jest jakaś perełka w tłumie, lecz widzę, że nie tym razem.
OdpowiedzUsuńJa się nie dziwię takiej opinii. Z tym, że mnie nawet Galerianki nie przekonały, dlatego podchodziłem do Bejbi Blues bardzo sceptycznie. I niestety jest fatalnie:(
OdpowiedzUsuń