Emocjonujący, zabawny, dramatyczny
– takimi słowami można określić nowy film Davida O. Russela, opowiadający o
potrzebie akceptacji i miłości. Pod względem fabularnym jest bardzo dobrze,
choć „Poradnik pozytywnego myślenia” pewnie nawet nie otarłby się o Oscary,
gdyby nie wybitne kreacje aktorskie odtwórców głównych ról: Bradleya Coopera,
Jennifer Lawrence i Roberta De Niro.
Film przedstawia
historię Pata Solitano, cierpiącego na zaburzenia afektywne dwubiegunowe.
Bohatera poznajemy w momencie wyjścia z szpitala psychiatrycznego, gdzie trafił
wskutek agresywnego zachowania po przyłapaniu żony na zdradzie. Straciwszy
wszystko, co można było: ukochaną, dom, pracę i zdrowie, próbuje odbudować
swoje życie. Biega, chodzi do psychiatry i stara się żyć normalnie, i wtedy na
jego drodze staje wykończona psychicznie po śmierci męża - Tiffany.
Niezrozumiani przez rodzinę i znajomych, te dwa społeczne wyrzutki, uratować
mogą się tylko poprzez wzajemne wsparcie i przyjaźń. To jednak jest nad wyraz
trudne, gdy rany z przeszłości nie chcą się zagoić, a obsesja na punkcie pewnej
piosenki Stieviego Wondera utrudnia powrót do rzeczywistości i normalne
funkcjonowanie.
Przed seansem nie
widziałam żadnego zwiastuna i chyba dlatego zostałam trochę zmylona przez
tytuł. Myślałam, że będzie to kolejna ekranizacja poradnika, dzięki któremu
poznam złote rady typu: „jak urodzić i nie zwariować”. I przede wszystkim
nastawiałam się na film optymistyczny i ciepły. Tymczasem „Poradnik pozytywnego
myślenia” to komediodramat ze zdecydowaną przewagą dramatu. Owszem zabawne
jest, że Pat biega w worku na śmieci, ale tylko przez chwilę. Bo gdy
uświadomimy sobie, że jest to jego sposób na szybsze spalanie tłuszczu, to
wcale już tak śmiesznie nie jest.
„Poradnik pozytywnego
myślenia” to historia ludzi, ich obsesji i codziennych dramatów. Pat i Tiffany
dobrali się jak w korcu maku, ale stali się też wybawieniem dla siebie, bo
doświadczyli podobnych rzeczy. Poprzez ich relację reżyser przekazuje nam znaną
prawdę: nie warto zmieniać naszych ukochanych, albo kochajmy ich, jakimi są
albo dajmy im odejść; szczęście zarezerwowane jest dla ludzi sobie podobnych,
rozumiejących swoje potrzeby i pragnienia. Elementy romantyczne ograniczone są
do minimum, dużo miejsca Russel poświęca za to miłości rodzicielskiej i
trudnych relacjach Pata z tatą.
Robert de Niro już
zawsze będzie mi się kojarzył z rolami trudnych i twardych ojców. Chociaż wielu
w tym momencie złapie się za głowę i powie, że aktor, znany jest przede
wszystkim z ról gangsterów, to dla mnie przedstawia się to zupełnie inaczej.
Pierwszym filmem z de Niro, jakim widziałam był „Chłopięcy świat”, gdzie zagrał
alkoholika, znęcającego się nad pasierbem. Kolejne były produkcje z serii
„Poznaj moich…” i wreszcie „Wszyscy mają się dobrze” i „Poradnik pozytywnego
myślenia”. Oczywiście gdzieś po drodze widziałam „Gwiezdny pył” i „Depresję
gangstera”, ale dla mnie Robert de Niro to filmowy tatusiek numer jeden. Aktor
w „Poradniku pozytywnego myślenia” wciela się w postać ojca, który jest
maniakiem zakładów bukmacherskich i meczy, nie potrafiącym wyrażać swoich uczuć
i trochę zbyt oschłym dla syna. De Niro niby nie pokazał nic nowego, ale też
nie zawiódł. Nominację do Oscara za najlepszą rolę drugoplanową, co prawda,
otrzymał, ale wydaje mi się, że nie ma szans z Christopherem Waltzem, który już
zgarnął Złotego Globa za „Django”.
Osobiście nie przepadam
za Bradleyem Cooperem, ale muszę przyznać, że w „Poradniku pozytywnego
myślenia” zagrał rewelacyjnie. Świetna jest scena, w której Pat wpada w środku
nocy do sypialni rodziców i krzyczy, wściekły na Hemingwaya i jego „Pożegnanie z bronią”. Cooperowi
świetnie udało się oddać emocje, targające bohaterem, jego niezaradność, złość
i depresję. Jest to bez wątpienia najlepsza rola w jego dotychczasowej
karierze. Z kolei Jennifer Lawrence, znana głównie z „Igrzysk śmierci”, bardzo
mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że tak młodziutka aktorka (22 lata)
będzie potrafiła wiarygodnie zagrać osobę z poważnym uszczerbkiem psychicznym.
Udało jej się to jednak i to bardzo dobrze, dlatego chylę czoła przed jej umiejętnościami
i czekam na dalszy rozwój kariery.
„Poradnik pozytywnego
myślenia” to film do bólu prawdziwy, taki, który porusza umysł i duszę. Może
nie zostałam powalona na kolana, ale na pewno mogę powiedzieć, że mi się
podobało i że przynajmniej aktorsko było na miarę Oscara.
Ocena: 8/10.
Mnie się wydał odrobinę przewidywalny. Zgadzam się, że siła tego filmu są aktorskie kreacje. Trzymam kciuki za Jennifer Lawrence na Oscarach.
OdpowiedzUsuńJa też! Należy jej się!
UsuńKomediodramat? Brzmi bardzo intrygująco. Czyli czeka mnie mieszanka humoru i łez? Lubię takie zestawienie, dlatego jestem żywo zainteresowana tą produkcją.
OdpowiedzUsuńDokładnie to Cię czeka, choć z przewagą dramatu.
UsuńWidziałam film kilka dni temu. Całkiem przyjemny, dynamiczny, zupełnie inny, niż to czego się spodziewałam. Najbardziej podobała mi się rola Bradleya Coopera, który kojarzył mi się dotąd tylko ze "Kac Vegas" i "Jestem Bogiem". Ale miałabym wątpliwości co do tego, czy "Poradnik..." rzeczywiście zasługuje aż na 8 nominacji...
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie przepadam za Cooperem, ale po "The Words" i "Poradniku..." mam na jego temat trochę lepsze zdanie.
UsuńWidzisz, ja się tak czaję na ten film i czaję i ostatecznie się na niego zdecydować nie mogłam. :) Teraz już wiem, że obejrzę. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś tak emocjonował się zakończeniem książki jak główny bohater. Zgadzam się jeśli chodzi o aktorów, zwłaszcza Jennifer Lawrence - pozytywnie zaskakuje. Film oceniłabym trochę niżej (szczególnie końcówkę), ale generalnie można się skusić - ciekawa propozycja na walentynki :D
OdpowiedzUsuń"szczęście zarezerwowane jest dla ludzi sobie podobnych, rozumiejących swoje potrzeby i pragnienia" aż się chce powiedzieć amen :-) Myślę, że obejrzę, bo to zdanie jest ilustracją moich poglądów.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na ten film od kiedy zobaczyłam zwiastun, więc mam nadzieję, że niedługo uda mi się go obejrzeć. :)
OdpowiedzUsuńmam dokładnie tak samo :)
UsuńZamierzam wybrać się do kina na ten film. Ciekawie brzmi ten komediodramat:)
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałam się, czy nie obejrzeć tego filmu. Ostatecznie skończyło się na czymś innym. Jednak myślę, że po Twojej recenzji wrócę do "Poradnika pozytywnego myślenia". To może być naprawdę wartościowy seans. Chociaż muszę przyznać, że tytuł mnie również zmylił i oczekiwałam czegoś zupełnie innego;)
OdpowiedzUsuńLawrence była fenomenalna! Mam nadzieję, że dostanie Oscara.
OdpowiedzUsuńSam film zaskoczył mnie pozytywnie, bo jakoś tak na początku nie byłam do niego przekonana. Fabuła jak dla mnie nie jest jakoś specjalnie oryginalna (gdyby nie zwichrowanie psychiczne bohaterów), chyba niewiele różniłaby się od wielu komedii romantycznych czy melodramatów. Ale ogólnie mówiąc - bardzo dobry film. :)
Jak dla mnie może wygrać ona albo Hushpuppy :) Prawda - film świetny, ale nominacji bym mu nie dała. Chociaż 2012 był cienki pod względem filmowym, więc mamy nominacje, jakie mamy.
UsuńMyślę, że mimo wszystko otarłby się o Oscary, bo (pisałem o tym w swojej recenzji) Amerykanie po prostu lubią takie historie, które ukazują przeciętną amerykańską rodzinę ze wszystkimi jej wadami, odchyłami itd, ale spoglądają na nie w pełni pozytywne (patrz: Fighter, Mała Miss). Inna sprawa, że w tym roku nie ma zwyczajnie wielkiej konkurencji, wobec tego Poradnik po prostu znalazł swoje miejsce. Osobiście nie uważam go za jakieś wybitne arcydzieło, ale to naprawdę fajny film, do którego pewnie jeszcze powrócę. Fabularnie może trochę schematycznie, ale wcale to nie przeszkadza, bo widz po prostu dobrze się bawi. Bardzo przyjemne kino, pełne pozytywnej energii, bardzo fajne aktorstwo, czego chcieć więcej?:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zgadzam się z tym, co napisałes, co nie znaczy jednak, że ten film powinien w ogóle zostać nominowany. Trochę za niski poziom jak na Oscary. Inna sprawa, że w tym roku rzeczywiście nie było, w czym wybierać.
UsuńBardzo ciekawy film, podobnie jak Twój blog. Piszesz niesamowite recenzje, które tylko zachęcają do tego by sięgnąć po film. Będę wpadać tu częściej, a jeśli masz ochotę to i ty zajrzyj do mnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://true-villain.blog.pl
http://namuzowani.blog.onet.pl/
świetna recenzja, chcę bardzo zobaczyć tę historię:)
OdpowiedzUsuńO, to istnieje ekranizacja jakiegoś poradnika? Pierwsze słyszę ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, de Niro kojarzę głównie z tych gangsterskich ról, tak więc chętnie poznam przytoczone przez Ciebie tatuśkowe kreacje. Co do "Poradnika..." to nie przypuszczałam, że może mnie zainteresować. Sądziłam, że jest to typowy film romantyczny, za którymi nie przepadam, ale ten worek na śmieci całkowicie mnie przekonał ;) No i lubię produkcje do bólu prawdziwe, poruszające umysł i duszę...
Obejrzałam ten film kilka dni temu i odczucia mam bardzo zbliżone do Twoich. Aktorsko rzeczywiście oscarowo, poza tym jednak mistrzostwa tu nie widzę. Film jest dobry, warto go zobaczyć, zapoznać się z sylwetkami wykreowanymi przez świetnych aktorów, ale nie jest to dzieło, które zapamiętamy na lata.
OdpowiedzUsuńA ja z kolei mam całkowicie inne uczucia dotyczące tego filmu. Moim zdaniem ma on wyłącznie dobrych marketingowców, gdyby nie to, Poradnik pozytywnego myślenia nie byłby nawet w gronie faworytów do nominacji do nagrody Akademii. Amerykanie chcieli stworzyć ambitny film, a wyszła im kolejna komedia romantyczna.
OdpowiedzUsuńAle jak widać moje odczucia są w mniejszości :-)
Jedna z najlepszych komedii romantycznych jaka pojawiła się w kinach w ostatnich latach. Oczywiście, że ten deszcz oscarowych nominacji to przesada, ale przecież to nie wina filmu, że ma dobrych marketingowców ;)
OdpowiedzUsuńNie nazwałabym "Poradnika..." komedią romantyczną, ale raczej komediodramatem. Myślę, że ten film bardziej wpisuje się w ten gatunek.
Usuń