Trzeba mieć ogromny
talent, by z filmu, którego cała akcja toczy się w jednym zamkniętym
pomieszczeniu, i tylko się gada i gada, zrobić arcydzieło. Jak na dłuższą metę
zainteresować widza rozmową? Ten sekret zabrał ze sobą do grobu Sidney Lumet,
któremu udało się nakręcić trzymający w napięciu dramat sądowy, którego
zakończenia nijak nie możemy przewidzieć.
Akcja rozpoczyna się po
zakończeniu rozprawy sądowej: sędzia poucza przysięgłych o odpowiedzialności,
jaka na nich ciąży, ci opuszczają salę i odchodzą wydać werdykt w sprawie o
morderstwo. Jest upalny letni dzień i wyraźnie widać, że ławnikom nie chce się
zbyt długo debatować. Zamiast więc podyskutować o sprawie od razu przechodzą do
głosowania. I gdy wydawać, by się mogło, że werdykt będzie jednomyślny,
przysięgły nr 8, którego dręczą wątpliwości, uznaje nastolatka, oskarżonego o
zabicie ojca za niewinnego.
Fabuła jest prosta jak
drut: 12 nieznajomych, niemających na co dzień nic wspólnego z sądem, zostaje
odseparowanych, by wydać wyrok. Wychowani w odmiennych warunkach społecznych,
ukształtowani przez inne czynniki, reprezentujący odmienne systemy wartości,
będą musieli wydać wyrok jednomyślny. Większość chce szybko zakończyć sprawę i
wrócić do domu. Przysięgły numer 8 zasiewa jednak w ich umysłach ziarno
wątpliwości: jak można skazać na śmierć osobę, której nie można udowodnić winy
w 100%? Czy w 5 minut można zdecydować o wysłaniu kogoś na krzesło elektryczne?
O tym i o zasadzie domniemania niewinności ławnicy zdają się zapominać,
przekonani o własnej nieomylności, sprawę uważają z góry za przesądzoną.
Zgromadzeni na nowo, analizując poszczególne fakty, zaczynają podważać zeznania
świadków i stawiać pytania, które nie padły na sali sądowej. Jednocześnie na
jaw wychodzą ich uprzedzenia rasowe i sprawy prywatne, które mają niemały wpływ
na sposób postrzegania wydarzeń. Są też tacy, którzy gotowi są opowiedzieć się
po każdej stronie, byleby tylko zdążyć na mecz. I tu pojawia się pytanie: na
jakiej zasadzie przysięgli są dobierani? Czy nie powinni to być ludzie prawi i
nieskazitelni?
Bohaterowie są
stereotypowi, dzięki czemu z łatwością przypinamy im łatki, i tak, np.
przysięgły numer 8 to człowiek sprawiedliwy, dla którego najważniejsza jest
prawda, a numer 3 zbyt emocjonalnie podchodzi do sprawy i odbiera ją osobiście.
Obserwujemy ich społeczne zachowania, sposób rozumowania i dosłownie jesteśmy z
nimi w tym gorącym pomieszczeniu. My też chcemy wydać wyrok: pasjonujemy się
kolejnymi dyskusjami, rekonstrukcją zdarzeń i z niecierpliwością czekamy na
kolejne głosowanie. Symboliczne są sceny pierwsza i ostatnia, w których widać
przysięgłych najpierw, wchodzących do sądu, a potem opuszczających jego gmach.
Podkreślone jest, że łączy ich tylko rozwiązanie sprawy i co najważniejsze, że
każdy z nich jest odrębną jednostką.
Chociaż akcja „Dwunastu
gniewnych ludzi” ogranicza się do jednego pomieszczenia, to film trzyma w
napięciu bardziej niż niejeden thriller. Po seansie zadałam sobie pytanie: a co
gdyby przysięgły numer 8 także kierował się lenistwem lub egoizmem, gdyby nie
otworzył oczu kolegom po fachu? Nikt nie wie, co dzieje się na posiedzeniach
ławników, ani jacy ludzie są na nich wybierani. Nawet najlepszym zdarzają się
złe dni. I jak taka osoba może wydać sprawiedliwy wyrok? „Dwunastu gniewnych
ludzi” przypomina, że nikt nie jest winny, dopóki jego przewinienie nie
zostanie udowodnione ponad wszelką wątpliwość i pokazuje, jak łatwo można
manipulować faktami. Bezsprzecznie obejrzałam właśnie jeden z najlepszych
filmów w historii kina.
Ocena: 10/10.
Słyszałam o tym filmie, nie wiem to chyba nie dla mnie ale tak wysoko go oceniłaś, że może nawet bym się skusiła ;)
OdpowiedzUsuńOglądałam ten film i faktycznie jest to prawdziwy majstersztyk. I chociaż akcja toczy się w jednym zamkniętym pomieszczeniu, to jednak ciągle coś się dzieje. Naprawdę bardzo dobra produkcja.
OdpowiedzUsuńMam ogromne zaległości z klasyką kinową, nie inaczej jest z filmem "12 gniewnych ludzi". Teraz przez Ciebie mam ogromną ochotę na ten film :)
OdpowiedzUsuńCiekawe...:) Przypomina mi to ostatni film Koterskiego, bo w nim przez większość filmu mamy rozmowę dwóch bohaterów w aucie. :)
OdpowiedzUsuńNiestety "Baby są jakieś inne" nie umywają się do "Dwunastu gniewnych ludzi".
UsuńAbsolutnie nie porównuję tu fabuły i ich jakości. :) Choć ja "Baby..." lubię. :)
UsuńGenialny film, moim zdaniem jeden z najlepszych, jakie w ogóle nakręcono! Nie tylko że względu na moralny wydźwięk fabuły i refleksje, jakie wywołuje, po prostu to film, który bez żadnych nadzwyczajnych środków przykuwa niepodzielnie uwagę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Genialny film. Pozwala widzowi zatrzymać się na chwilę i zmusza do pewnych przemyśleń. Zmusza na s do zadania sobie pytania. Jak ja bym zachował się w podobnej sytuacji?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
swietny film, chetnie obejrze jeszcze raz jak bedzie okazja - moim zdaniem ukazuje słabości amerykanskiego systemu sprawiedliwosci, a czy chłopak był winny nie czy tego nigdy się nie dowiemy ;p
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym filmie i bardzo chciałabym go obejrzeć. Lubię thrillery sądowe, jest coś hipnotyzujacego w historiach związanych z wymiarem sprawiedliwości, może to chęć by sprawiedliwość zatriumfowała (nawet jeśli to tylko fikcja)? Przypomniał mi się krótki film z serii "Alfred Hitchock przedstawia" (kupowałam kiedyś tą serię na DVD) o podobnej tematyce - tam było o tym jak niewiarygodni są naoczni świadkowie. Najpierw twierdzą coś z absolutnym przekonaniem, a potem tak łatwo zasiać w nich wątpliwość...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że film tak bardzo przypadł ci do gustu, też wpisałam go niedawno na listę najlepszych, jakie obejrzałam :) Niesamowite w nim jest to, że nawet na końcu nie wiemy, jakie powinno być rozwiązanie i czy chłopak zabił, czy tego nie zrobił... A widz rzeczywiście też chce wydać swój wyrok, ale nie bardzo wie, jak to zrobić, bo jest wrzucony w środek akcji - uwielbiam to w 12 gniewnych ;)
OdpowiedzUsuńPlanuję obejrzeć ten film już od dość długiego czasu, fabuła bardzo mnie intryguje. Niedługo będę musiała się w końcu za niego zabrać. ;)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny film. Pamiętam, jakie miałam wątpliwości przed seansem. Stary, czarno-biały i dwunastu dyskutujących facetach - nuda. A później wkręciłam się na maksa. Aż sama byłam zdziwiona.
OdpowiedzUsuńWidziałam też wersję rosyjską. Niezła, ale gdzie jej tam do Lumeta. :)
Też miałam wątpliwości, a największą było to, że to czarno-biała produkcja. Ale dobrze, że jednak obejrzałam, bo taka uczta filmowa przeszłaby mi koło nosa :>
UsuńPo tym filmie doszłam do wniosku, że warto pozbyć się uprzedzeń i poznać starsze produkcje. Tym bardziej, że niesamowicie cenię twórców, którzy bez wielkich fajerwerków tworzą mądre i wciągające filmy.
Usuń,,Dwunastu gniewnych ludzi" znajduje się na mojej liście filmów, które KONIECZNIE muszę obejrzeć już od jakiegoś czasu. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie znajdę chwilkę, by go obejrzeć.
OdpowiedzUsuńNo nie żartuj !!!!!! 12 Angry Men ! :) Super, bo babka z prawniczego angielskiego kazała nam obejrzeć ten film :) Cieszę się, że właśnie jego recenzję pisałaś. Zgadzam się jak najbardziej z Twoją opinią!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
No to oglądaj i dziel się wrażeniami :)
UsuńŚwietny film, narobiłaś mi ochoty na kolejny seans :)
OdpowiedzUsuńOglądałam, świetny film:) Klasyk sam w sobie!
OdpowiedzUsuńTen film jest niesamowity! Sama się spociłam z nerwów, kiedy go oglądałam, nigdy bym się nie spodziewała, że wywrze na mnie aż takie emocje. Świetne charaktery, drażniące się wzajemnie, skrajne hipotezy i niuanse podkreślające niewielkość tego pomieszczenia, duszną atmosferę i nerwowość - uwielbiam ten film. Widziałam także rosyjski film "Dwunastu", w którym decydują o karze młodego chłopaka. Nie umywa się do tego, ale jest bardzo dobry.
OdpowiedzUsuń