„Chcę szukać w starych miastach i starych krajach zapachu dawnych czasów, który się tam jeszcze unosi.”
Jeden z bohaterów „Przeminęło z wiatrem” nie może
odnaleźć się w czasach, jakie nastały po zakończeniu wojny secesyjnej i
przywołuje pojęcie zmierzchu bogów. Romantyk i myśliciel, Ashley Wilkes,
nie potrafił zapomnieć o bogatym i sielskim Południu, w jakim dorastał i tak
naprawdę umarł wraz z przegraną wojsk Konfederacji. Jego rozmówczyni, Scarlett
O’Hara, osoba nad wyraz praktyczna, nie mogła zrozumieć uczuć Ashleya
i wszystkich tych, którzy żyli przeszłością. Była kobietą z głową na karku,
upartą jak osioł, bezczelną i wyrachowaną, i to pozwoliło jej nie tylko przetrwać,
ale też całkiem nieźle się urządzić w nowej rzeczywistości. Tylko ona mogła w
sukni uszytej z zasłon matki i kapeluszu z piórami, wyrwanymi kogutowi,
próbować uwieść mężczyznę. Wojna secesyjna mogła zniszczyć Południe, ale nie
Scarlett O’Harę.
„Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell to
wielowątkowa powieść z bogatym tłem społeczno-historycznym. Losy głównych
bohaterów są pretekstem do przedstawienia upadku Południa, okrucieństwa wojny i
różnych życiowych postaw, jakie można było przyjąć. Gdzieś pomiędzy narodzinami i śmiercią, biedą i bogactwem,
zabawą i łzami, głodem i przepychem, rodzi się niezwykła miłość, która stanie
się siłą i motorem napędowym jej nosicieli. To jak bardzo okrutny i zmienny
jest los, i jak szybko wszystko przemija świetnie oddaje tytuł powieści, pod
którym kryją się co najmniej dwa znaczenia.
Po pierwsze jest to metafora przeminięcia świata, brutalnie
zmiecionego przez podmuch wiatru. Podczas, gdy Północ bawiła się i triumfowała,
Południe ledwie egzystowało. Jankesi niszczyli wszystko, co spotkali na swojej
drodze: palili domy, gwałcili niewiasty, zabierali żywność i zabijali. I
pomyśleć, że przed wybuchem wojny, mieszkańcy Południa byli pewni zwycięstwa,
myśleli, że są bogami, którzy mogą wszystko i głęboko wierzyli w słuszność
walk. Ci, którzy ośmielili się wytknąć Konfederatom błędy, byli wykluczeni z
towarzystwa i znienawidzeni. W książce spotykamy się zasadniczo z trzema
postawami: Rhetta, który uważał, że Konfederacja nie ma szans i nie bał się o
tym mówić, Ashleya, który również o tym wiedział, ale milczał i poszedł na
wojnę jak wszyscy, i tych, którzy faktycznie wierzyli w zwycięstwo i nie bali
się walczyć, i ginąć w imię ideałów. Tytuł może też odnosić się do przemijania
miłości, choć nie jest to do końca pewne. Mitchell nie zakończyła swojej
książki jednoznacznie, zostawiła Scarlett nadzieję, a nam, czytelnikom, pole do
popisu: możemy sami zdecydować, jak chcemy widzieć dalsze losy pary wszech czasów.
„Świat cały nie zdoła nas pokonać, gubimy się jednak sami przez zbyt mocne pragnienie rzeczy, których już nie posiadamy – i przez zbyt uporczywe życie wspomnieniami”.
Z rumieńcem na twarzy i zawstydzeniem muszę przyznać, że zakochałam
się w Rhetcie Buttlerze. Ach, cóż to za charakterny mężczyzna! Tak cudownie
męski, dowcipny i silny. Ashley przy nim to zagubiony chłopiec, w którym
kobieta absolutnie nie może znaleźć oparcia. Raz za razem pukałam się w głowę,
myśląc, jak do diaska, Scarlett może być tak ślepa! Jak ona może kochać
Ashleya, podczas, gdy Rhett jest taki wspaniały! Dialogi panny O’Hary i pana
Buttlera przyprawiały mnie o szybce bicie serca. Trzeba przyznać, że ta zabawa
w kotka i myszkę, a może raczej przebiegłego kocura i sprytną kotkę, wyszła
Margaret Mitchell przednio. Do tego język powieści, prosty i bezpośredni,
świetnie oddaje jej charakter. Jestem szczerze zachwycona.
Na zakończenie chciałabym pochylić czoła
przed Melanią Wilkes. Ta krucha i wrażliwa kobieta, miała w sobie więcej hartu
ducha od niejednego żołnierza. Rhett nazywał ją wielką damą i darzył ogromnym
szacunkiem, ona jedna mogła ukoić jego ból i przemówić do rozsądku. Początkowo
Melania wydawała mi się mdła i nijaka, ale potem, po wybuchu wojny, pokazała,
że to ona nosi spodnie w rodzinie Wilkesów. Była wsparciem dla Ashleya i
Scarlett, przeciwstawiła się wszystkim, by chronić dwoje ludzi, których
kochała najbardziej na świecie, a przy tym nigdy nie przestała być damą.
Zadufana w sobie Scarlett zbyt późno doceniła Melanię, my, czytelnicy, nie
spychajmy jej jednak na margines, bo to ona jest dobrym duchem powieści, osobą,
za którą nieustannie bym tęskniła, gdybym ją znała. Melania jest także jedyną
postacią, nad którą zapłakałam, poruszyła moje serce jak żaden inny bohater
książki.
„Przeminęło z wiatrem” to powieść epicka,
napisana z rozmachem, wyjątkowa. Pomimo sporych rozmiarów czyta się ją jednym
tchem. Jest to jedna z tych historii, o których długo się nie zapomina, która
zostawiają trwały ślad w duszy i głęboko poruszają. Gdybym spotkała Margaret
Mitchell, powiedziałabym: dziękuję pani za tę powieść, za Rhetta, Scarlett,
Melanię i Mammy, za wzruszenia, jakie przeżyłam i radość z lektury. To jedna z
najpiękniejszych książek, jakie kiedykolwiek przeczytałam.
„Boga biorę na świadka, że Jankesi nie pokonają mnie nigdy. Przetrwam to wszystko, a jak wojna się skończy, nigdy w życiu nie będę więcej głodna. Ani ja, ani nikt z moich bliskich. Choćbym miała kraść i zabijać – Bóg mi świadkiem, że nigdy więcej głodna nie będę.”
Ocena: 10!/10.
Mój czytelniczy rok zaczął się bardzo dobrze, choć czuję, że nieprędko dam kolejnej książce 10 z wykrzyknikiem i wydaje mi się, że recenzowana powieść znajdzie się w czołówce 2013 roku.
Nie czytałam, przyznaje to ze wstydem. Taka historia, tacy bohaterowie, a ja ciągle nie znam tej książki. Na obronę mogę tylko napisać, że mam w planach "Przeminęło z wiatrem" :)
OdpowiedzUsuńA ja niestety nie lubię tej książki. Bardzo mnie wymęczyła. Styl w ogóle mi nie pasował. Ale za to uwielbiam jej ekranizacje. Jest cudowna i poruszająca.
OdpowiedzUsuńMnie trochę męczyła mniejsza niż zwykle czcionka, ale to tylko na początku, potem o tym całkiem zapomniałam.
UsuńO właśnie czcionka to już koszmar, ale może tak jest tylko w starym wydaniu? Nie mam niestety porównania.
UsuńTak się składa, że widziałam oba wydanie i potwierdzam, że w starym jest koszmarna czcionka, w nowym jest trochę lepiej, ale i tak dla była za mała.
UsuńFilm kocham całym sercem, a książkę chcę przeczytać od zawsze i postanowiłam, że w 2013 roku muszę poznać książkową historię jednej z moich ulubionych par kina. Po Twojej recenzji chciałabym pobiec do bliblioteki/księgarni po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńFilm oglądałam raz, jak byłam w podstawówce, więc słabo go pamiętam. Mam go zamiar jednak obejrzeć w najbliższym czasie.
UsuńZgadzam się z każdym Twoim słowem. Uwielbiam tę książkę, uwielbiam tych bohaterów, uwielbiam każdą literkę, którą postawiła Margaret Mitchell.
OdpowiedzUsuń(A w Retcie kocham się na śmierć i życie. Co za facet!)
:)
Uwielbiam tą historię :):):) a przy okazji może masz coś na pozbyciu i chciałabyś się wymienić za "Martin Scorsese. Rozmowy"? :) Jakby co pisz na maila: martakowalik16@gmail.com :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPewnie, że mam parę książek, których chcę się pozbyć, ale jest to raczej kiepska literatura i nie sądzę, by Ci przypadła do gustu. Dobre książki sobie zostawiam i czytam ponownie po jakimś czasie:)
UsuńJakby co to przytrzymam dla ciebie Scorsese :) jakbyś miała listę tych książek na pozbyciu to możesz mi podesłać :)
UsuńMnie "Przeminęło z wiatrem" oczarowało dopiero podczas drugiego czytania. Myślę, że za pierszym razem czytałam, po pierwsze za wcześnia, a podrugie zbyt szybko, szukając tylko konkretnych wydarzeń, a nie rozkoszując się klimatem.
OdpowiedzUsuńKlasyka :) Kiedyś wprawdzie zaczęłam czytać, ale nie wiem dlaczego nie dokończyłam, także koniecznie muszę kiedyś to nadrobić.
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie przeczytać. Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się wreszcie zabrać za tą książkę i za "Annę Kareninę".
OdpowiedzUsuńnigdy jeszcze nie sięgnęłam po książkę
OdpowiedzUsuńwidziałam oczywiście różne ekranizacje tej historii
ale czytanie nadal przede mną :)
Nie czytałam, nie oglądałam...niedobrze. Chyba zaplanuję sięgnięcie po tę powieść na wakacjach - czyli wtedy, kiedy będę miała nieco więcej czasu i będę mogła spokojnie rozkoszować się lekturą;)
OdpowiedzUsuńRhet to po prostu ideał :) Co prawda znam go tylko z filmowej wersji, ale za to nie byle jakiej, w końcu grał go Clark Gable (kocham tego pana za "Ich noce :)). Za książkę się zabieram, ale miałam małe opory, bo niektórzy strasznie zachwalają, a inni wręcz przeciwnie - w każdym razie planuję przeczytać.
OdpowiedzUsuńJuż od dawna czaję się na tę książkę, lecz wciąż nie może wpaść w moje ręce, dodatkowo ostatnio mam dość mało czasu na czytanie, dlatego pierwsze co zrobię po maturze to sięgnę po "Przeminęło z wiatrem" :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńMoże też sama zacznę realizować listę BBC?
Lista prezentuje się całkiem ciekawie z kilkoma wyjątkami jednak, np. na "Ulissesa" się raczej nie porwę.
Usuń10! mówi samo za siebie. Choć mimo wszystko jak na razie nie mam ochoty na tą powieść. Ale kiedyś na pewno muszę ją przeczytać :) mimo tego, że może to być duże ryzyko - bo co jeśli też zakocham się w bohaterach? Jak potem wrócę do rzeczywistości? Może podejdę do niej w wakacje, wtedy przynajmniej nie grozi mi zawalenie studiów ;)
OdpowiedzUsuńHaha, dobre podejście :P A tak na serio to na "Przeminęło z wiatrem" trzeba sobie zarezerwować więcej czasu niż na przeciętną książkę, więc myślę, że ferie bądź wakacje będą dobrym pomysłem.
UsuńW takim razie cieszę się, że wpadłam na dobry pomysł i będę się go trzymać ;)
UsuńTak samo jak ty, przez pół książki ubolewałam nad głupotą Scarlett, która wzdychała za nijakim Asleyem, kiedy mogła mieć takiego faceta jak Rhett, eh :)
OdpowiedzUsuńBo ona nie wiedziała, co traci, nie miała wglądu narrację ;)
UsuńUwielbiam tę książkę i bardzo spodobało mi się Twoje podsumowanie głównych bohaterów:)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobała książka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie wiem, jakim cudem przegapiam ten tekst! A przecież to moje ukochane "Przeminęło z wiatrem"! Uwielbiam, Scarlett głupia i jednocześnie kochana, Rett wspaniały, Ashley dno totalne - zdecyduj się chłopcze na coś! i Melania - ideał straszny, lubiłam ją, ale... Nie tak jak Scarlett - tylko tak chyba można określić moje uczucia. :D
OdpowiedzUsuń