„Właśnie to uwielbiam w czytaniu - w każdej książce odkrywam jakiś drobiazg, który skłania do przeczytania następnej pozycji, a tam znów jest coś, co prowadzi do kolejnej. I tak w postępie geometrycznym - bez końca i żadnej innej motywacji prócz czystej przyjemności.”
Nie
wiem, co mnie bardziej skłoniło do przeczytania tej książki: czy to, że będzie
ekranizacja z Kate Winslet w roli głównej, czy też intrygujący tytuł. Gdy
usłyszałam o „Stowarzyszeniu Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych
Obierek”, pomyślałam tylko: „ciekawe, o co właściwie chodzi”. I ta ciekawość
właśnie, silniejsza z dnia na dzień, zawiodła mnie do półki w bibliotece, gdzie
pod literką S spoczywała spokojnie ta książka, nieprzeczuwająca jeszcze, że już
za chwilę porwę ją ze sobą i nie dam chwili wytchnienia, dopóki nie przeczytam.
Cóż to bowiem jest dwieście kilka stron dla mola książkowego? Zwłaszcza, gdy
czyta się o tak idyllicznym miejscu jak Guernsey, ludziach tak dobrych jak
Elzabeth czy Dawsey i jedynym takim Stowarzyszeniu Miłośników Literatury na
świecie…
W
parę miesięcy po zakończeniu II Wojny Światowej początkująca pisarka Juliet
dostaje list z prośbą o pomoc w odnalezieniu książki. Tak rozpoczyna się
korespondencja Juliet z mieszkańcami Guernsey, którzy opowiadają jej o okupacji
wyspy przez hitlerowców i niezwykłym stowarzyszeniu, którego powstanie
uratowało jego członków pod wieloma względami. Bo jedynie czytanie mogło
przynieść ukojenie, gdy nie było, co do garnka włożyć i za najmniejsze
przewinienie można było trafić do obozu koncentracyjnego. Akcja utworu obejmuje
kilka miesięcy 1946 roku. Niby niedługi to czas, ale wystarczający, by na zawsze
odmienić życie Juliet, Isoli, Kit, Dawseya, Bookera, Amelii i Ebena.
Nie
wiem, Kochani, czy mieliście już styczność z powieścią epistolarną? W każdym
razie powinniście mieć, w końcu „Cierpienia młodego Wertera” mają taką właśnie
formę i są obowiązkową lekturą szkolną. Powieścią epistolarną stety niestety
jest też „Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych
Obierek”. Niestety, bo początkowo bardzo źle mi się czytało, musiałam cały czas
myśleć, o tym, kto do kogo tym razem pisze. Stety, bo gdy już się
przyzwyczaiłam, doceniłam zamysł autorek. Nie wiem, czy gdyby to był typowy,
narracyjny utwór, udałoby się tak lekko i z humorem opisać przeżycia okupacyjne
bohaterów. Są też jednak mankamenty: wszyscy piszą takim samym językiem, jakby
to był jeden zbiorowy bohater, a nie grupa odrębnych jednostek. Cieszę się
jednak, że wprowadzono też kilka negatywnych postaci, bo inaczej nie zniosłabym
takiej ilości lukru. Dlatego dziękuję za cenne rady pani Adelajdy, która
uratowała honor Guernsey! Chociaż może niekoniecznie chciałabym mieć taką
sąsiadkę…
Jest
to opowieść o wojnie, obozach koncentracyjnych i śmierci. Przeżycia okupacyjne
mieszkańców Wysp Normandzkich wzruszają i wyciskają łzy. To, co sprawiło, że
Dawsey czy Isola przetrwali to przyjaźń i książki. Ogniwem łączącym bohaterów
jest Elizabeth, o której dobroci wiele słyszymy, nie dane nam jest jednak ją
poznać. Jej stowarzyszenie nie uratowało, chociaż to ona była jego prowodyrką.
Tak to jednak bywa, że najlepsi z ludzi, najszybciej odchodzą…
Castle Cornet, Guernsey (źródło zdjęcia) |
Ta
książka o książkach to pochwała na rzecz literatury, przedstawianej jako lek na
wszelkie zło. Wystarczy sięgnąć po ulubioną lekturę i zanurzyć się w fikcyjnym
świecie, by choć na chwilę zapomnieć i ukoić ból. Członkowie Stowarzyszenia
Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek ulgę znajdują nie tylko w
czytaniu, ale też w przyjaźni, która się dzięki niememu zrodziła. Razem
wychowują małą Kit i tworzą jedną wielką rodzinę. Spotkanie z tymi ludźmi o
złotych sercach odmienia także życie Juliet, która znajduje nie tylko
inspirację do napisania nowej powieści, ale też miłość.
Może
nie jest to książka idealna, ale z pewnością jedna z tych, o których się nie
zapomina.
Ocena: 7,5/10.
...i jedna z tych do których miło wrócić.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię i cenię, traktuje jako lek na całe zło, tylko w jednym punkcie mnie zaskoczyłaś - będzie ekranizacja z Kate? To ja już czekam:)
Tak i to podobno w tym roku jeszcze :) Reżyserem ma być Kenneth Branagh. Tu link: http://www.filmweb.pl/film/Guernsey+Literary+and+Potato+Peel+Pie+Society%2C+The-2013-643758
UsuńNiestety, jak widać, na razie nie wiadomo nic więcej.
Ten cytat jest bardziej znany, niż sama książka ;) Do powieści epistolarnych nic nie mam, nawet je lubię, a "Stowarzyszenie..." od dawna mam na uwadze, tak więc Twoja recenzja podziałała na mnie w sposób motywujący. Niech no tylko skończy się sesja...
OdpowiedzUsuńA wieścią o planach ekranizacji powieści, podobnie jak Mary, jestem (pozytywnie) zaskoczona. Na pewno obejrzę!
Matko, przepraszam! Oczywiście chodziło mi o Mery :)
UsuńMyślę, że nie obraziłaby się za taką drobną pomyłkę :) Powodzenia podczas sesji!
UsuńHa jedna z moich ulubionych "książek o książkach" :) Od dawna czekam na ekranizację i cieszę się, że Kate Winslet zagra Juliet. Mi forma listowna nie przeszkadzała, ma to pewien urok. Narobiłaś mi smaku na ponowne przeczytanie tej książki!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o książce już dawno temu i podobnie jak Ty wiedziona ciekawością i intrygującym tytułem wpisałam ją na listę do przeczytania. Jednak jeszcze swojego zamiaru nie zrealizowałam, a odstrasza mnie od tego głównie forma tej książki, bo nie przepadam za powieściami epistolarnymi.
OdpowiedzUsuńRaczej nic dla mnie, nie przepadam za opowieściami o wojnie, obozach koncentracyjnych i śmierci.
OdpowiedzUsuńOd dawna chcę tę książkę przeczytać i na pewno obejrzę film z Kate (nie wiedziałam, że takowy powstaje):)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że „Cierpienia młodego Wertera” są powieścią epistolarną? Co do powyższej książki, pierwszy raz o niej czytam i chociaż przedstawia się bardzo interesująco, to chyba jednak poczekam na ekranizacje tej historii.
OdpowiedzUsuńTen tytuł mnie powala.;D Ekranizacja z Kate Winslet? Muszę to zobaczyć! Tym bardziej, że recenzja jest zachęcająca. Pozostaje nic innego, jak przeczytać.;]
OdpowiedzUsuńBrzmi nieźle, a skoro ma być też film z Kate, którą uwielbiam, to trzeba będzie tej książki poszukać. Tytuł nieco przewrotny. Ciężko domyśleć się, że kryje niezbyt optymistyczną treść.
OdpowiedzUsuńTreść jest przede wszystkim kojąca i o tym trzeba pamiętać :)
UsuńOd dawna chcę ją przeczytać. Niestety w bibliotece nie ma, a zakupy książkowe muszę na jakiś czas zawiesić z przyczyn finansowych.:) Musi poczekać na lepsze czasy.
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam... U mnie tak "Atlas chmur" czeka na lepsze czasy i jeszcze trochę poczeka.
UsuńZapoznałam się z taką liczbą pozytywnych opinii, że muszę sama przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie ta książka. Zapowiada się interesująco... Chętnie również obejrzę ekranizację, dlatego jak najszybciej muszę zabrać się za wersję papierową. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka rzuciła mi się w oczy jakiś czas temu, ale nie miałam dotąd okazji jej przeczytać. Mimo że nie narzekam ostatnio na brak tych nieco lżejszych lektur, to chętnie zapoznam się z powyższą historią.
OdpowiedzUsuńWidziałam ta książkę parokrotnie, nawet chciałam sobie kupić, ale później zrezygnowałam. Z tego co widzę to był błąd!!! Będę jej teraz szukać intensywnie :) A co do Tyrmanda... Ja zaczynałam od książki Agaty Tuszyńskiej "Tyrmandowie. Romans amerykański" i jestem zadowolona z tej kolejności, bo fajnie wiedzieć co nieco o autorze zanim pozna się jego twórczość. Szczególnie o autorze, którego biografia miała istotny wpływ na twórczość. Chyba nie ma znaczenia, którą jego książkę przeczytasz najpierw :) Ja dotychczas czytałam tylko trzy. Polecam szczególnie "Siedem dalekich rejsów":) Krótka, acz treściwa :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź, a tytuł zapisuję :)
UsuńZdecydowanie chciałabym przeczytać! Zaintrygowała mnie sama fabuła, a także lubię powieści epistolarne (znienawidzonego przez wszystkich Wertera także). Myślę, że kiedyś sięgnę!
OdpowiedzUsuńŁadny wstęp Ci wyszedł ;) ja chyba poczekam na ekranizację ;P Z powieści epistolarnych oprócz Wertera (który mi się podobał) czytałam jeszcze "Lady Susan" Jane Austen. Króciutki utwór i nie pamiętam za dokładnie swoich wrażeń, ale chyba było ok.
OdpowiedzUsuń