„Ribbentrop był całkowicie obezwładniony głosem i postacią Hitlera. Łkał niczym dziecko nad przywróconym do życia ojcem: „Czy nie czujecie niesamowitej siły jego osobowości? Czy nie rozumiecie, jak szturmem zdobywał serca ludzi? Nie wiem, czy możecie, ale my możemy to poczuć. To jest wstrząsające”.
G.M.
Gilbert, psycholog sądowy, odsłania kulisy jednej z najgłośniejszych rozpraw w
historii. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze osądził 22 zbrodniarzy
nazistowskich w czasie trwającego ponad 10 miesięcy procesu. Orzeczono 12
wyroków śmierci i 3 uniewinnienia, pozostali zaś zostali skazani na dożywocie
lub długie lata więzienia.
„Dziennik
norymberski” stanowi nie tylko zapis przebiegu procesu, ale też skupia się na
reakcjach oskarżonych na przedstawione zarzuty, a także ich stosunku do Hitlera
i ideologii nazistowskiej. Dzięki skrupulatnym notatkom Gilberta, można sporo
dowiedzieć się o motywacjach i psychice nazistów. Książka, napisana jest
beznamiętnym i pozbawionym emocji tonem, autor wiernie przedstawia rozmowy,
jakie przeprowadził z oskarżonymi, nie atakując ich jednak. Zadaje niewygodne
pytania i cierpliwie czeka na odpowiedź. Słucha kłamstw i wykrętów, i zapisuje
wszystko, nawet to, co najbardziej nieprawdopodobne.
Dużą
zaletą książki jest zarysowanie sylwetek więźniów. Zachowanie i sposób myślenia
niektórych z nich były wręcz niewiarygodne, nawet jak na te okoliczności.
Streicher upierał się, że wszyscy przedstawiciele oskarżenia są Żydami; Göring
kreował się na mężnego rycerza, podczas, gdy w rzeczywistości był tchórzem,
który nie potrafił przyznać się do winy; Höss z wyraźną obojętnością opisywał życie w Auschwitz; Frank odczuwał
skruchę i otwarcie oskarżył Hitlera i nazizm. Niemalże wszyscy oskarżeni
twierdzili, że nic nie wiedzieli o obozach koncentracyjnych i masowej
eksterminacji. Winą obarczali tych, którzy popełnili samobójstwo jeszcze przed
zakończeniem wojny, a więc Hitlera i Himmlera. Ciekawa jestem, jak wyglądałby
przebieg procesu, gdyby na ławie oskarżonych zasiadł Führer. Czy ci,
którzy przyznali się do winy, odważyliby się potępić przywódcę III Rzeszy? I co
powiedziałby Hitler? Na te pytania niestety nigdy nie poznamy odpowiedzi.
„Streicher upierał się, że są [szczególne] fizyczne cechy żydowskie, choć z wieloma wyjątkami(…). Stwierdził, że po pierwsze można to było wielokrotnie rozpoznać po oczach(…). Odkrył jednak, że bardziej znaczący od żydowskich oczu był żydowski tyłek(…).”
Do
„Dziennika norymberskiego” mam jednak jedno zastrzeżenie: Gilbert nie przedstawił wniosków, jakie wysnuł z obserwowania i rozmów z nazistami.
Tej fascynującej i wstrząsającej książce ewidentnie brakuje zakończenia. Wszak
autor we wstępie pisze, że chce „wiedzieć,
co skłoniło ludzi do przyłączenia się do ruchu nazistowskiego i dokonania
takich zbrodni.” Oczywiście każdy czytelnik może sam zinterpretować
przedstawione fakty, nie mniej jednak zabrakło mi podsumowania z
psychologicznego punktu widzenia. Myslę, że to bardzo wzbogaciłoby lekturę.
Dziwi
mnie jedno: dlaczego książka ukazała się w Polsce dopiero teraz, skoro jej
pierwsze wydanie miało miejsce już w 1947 roku?
Ocena:
8/10.
Z chęcią sięgnę po tę książkę, ale już wiem, że też będzie mi przeszkadzać to samo, co Tobie. Oprócz przedstawienia sylwetek nazistów, autor powinien chociaż spróbować wytłumaczyć czytelnikom ich sposób myślenia i odsuwania od siebie tak potwornych czynów.
OdpowiedzUsuń"Sprawiedliwość w Dachau" - z tej samej serii i o podobnym temacie (chociaż w Norymberdze sądzono 'grube ryby', a w Dachau pionki, a więc ludzi, którzy znęcali się nad innymi z czyjegoś rozkazu) - to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam, więc bardzo chciałabym zerknąć też do "Dzienników...", zazdroszczę lektury. Punkt widzenia psychologa to rzeczywiście plus dla książki i pewnie też będę żałować tych wniosków, ale takie wspomnienia przygniatają nawet bez nich...
OdpowiedzUsuńA ja z kolei bardzo chcę przeczytać "Sprawiedliwość w Dachau". Niestety nie ma jej w mojej bibliotece:/
UsuńRzeczywiście, brak wniosków przy tak interesującej książce, w dodatku napisanej przez psychologa sądowego, jest karygodnym zaniedbaniem i negatywnie wpływa na ocenę książki. Niby każdy wnioski może wysnuć sam, ale ciekawa jestem, co sam autor miałby do powiedzenia...
OdpowiedzUsuńPolecam Ci "Doktorów z piekła rodem" Vivien Spitz - wspomnienia dziennikarki uczestniczącej w procesach medycznych zbrodniarzy wojennych - mimo kilku mankamentów kawał świetnie podanej literatury faktu.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za polecenie, tytuł zapisuję i chętnie przeczytam:)
UsuńCóż, wydaje mi się, że to ciekawa i interesująca lektura. Dlaczego wyszła dopiero teraz? Witamy w Polsce. ;/
OdpowiedzUsuńszkoda, że autor nie podsumował całości. Takie publikacje aż proszą się o jakieś wnioski i podsumowania. Mimo wszystko mam ogromna ochotę na tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńTyle ludzkich istnień straciło życie. Aż 12 wyroków śmierci, zaś reszta dożywocie itp. Koszmar. Bardzo mnie ciekawi zachowanie i sposób myślenia niektórych więźniów, dlatego poszukam „Dzienniki norymberskie”, Żałuje jedynie, że autor nie przedstawił wniosków rozmów z nazistami.
OdpowiedzUsuńNaczytałam się i naoglądałam opowieści o obozach koncentracyjnych ze strony ofiar. Teraz chciałabym poznać to od drugiej strony. Myślę, że ta książka będzie dobrą okazją do tego. I sądzę, że autor po prostu chciał dać czytelnikom swobodę w ocenie moralnej tych ludzi i nie narzucać własnej interpretacji.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś dużo o procesie norymberskim i oglądałam wiele programów w tv na ten temat, interesowało mnie to. Nie jest to łatwa książka, ale bardzo ważna i warto ja znać, bez względu na brak podsumowania ze strony autora. Może celowo tego nie zrobił i pozostawił to czytelnikom?
OdpowiedzUsuńPo 1. Również polecam Ci książkę, o której pisze Isadora - jest naprawdę dobra. A po 2. Idealnie wstrzeliłaś się w moje literackie zainteresowania "Dziennikiem Norymberskim". Mimo mankamentu, o którym wspominasz na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńDla zainteresowanych tematem polecam widowisko Jerzego Antczaka, które miało swą premierę w Teatrze Telewizji 24 listopada 1969 r. Przedstawienie utrzymane w konwencji teatru faktu zostało zrealizowane na podstawie dokumentów z procesu norymberskiego.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej sztuce i widziałam ją w wersji sfilmowanej na playtubie. Fajnie, że o niej napisałeś, bo teraz wiem, że warto.
UsuńWidziałam tę książkę wielokrotnie w księgarni i zawsze przykuwała moją uwagę. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją przeczytać. Ciekawe czemu Gilbert nie przedstawił swoich wniosków? Może nieprzypadkowo?
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie, choć pewnie narzekałabym na to samo - fajnie, gdy autor zostawia czytelnikowi możliwość wyciągnięcia własnych wniosków, ale z drugiej strony komentarz autora też by się przydał.
OdpowiedzUsuń